Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-01-2010, 18:05   #21
Aschaar
Banned
 
Reputacja: 1 Aschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znany
Czekanie dłużyło się niemiłosiernie. Po raz kolejny nic się nie działo, a upływ czasu w normalnej rzeczywistości był tak nieznośnie wolny, że można było dostać do głowy... Data zdążył się już zaznajomić z całym mieszkaniem i w końcu znaleźć sobie miejsce na kaloryferze. W chwili obecnej chyba najcieplejszym miejscu pokoju. Ułożył się wygodnie i zdawało się, że śpi... Zdawało się. Gdy tylko Hash się ruszył zwierzak podniósł łeb z zainteresowaniem.

Półgodziny był w stanie gapić się w sufit po czym dał sobie z tym spokój. Można było wykorzystać lepiej tą godzinę. Ubrał się, przytulił kota na „do widzenia” i wyszedł. Mógł wykorzystać ten czas na zapoznanie się z jednym w okolicznych klubów. Najbliżej był „Chrome Mind” - nazwa sama z siebie była pretensjonalna, ale co tam... Po jakimś czasie wszystkim wyczerpywały się pomysły na nazwy...


Wnętrze klubu było dość przyjemnie urządzone. Minimalistycznie. To było ciekawe odkrycie... Dość duże pseudo loże – kanapa i fotel z nieśmiertelnego skaju oraz stolik z przeźroczystego plexiglasu... Niektóre ustawione – niby kameralnie – za ekranami z metalowej siatki... Takimi jak ten przy wejściu...

Bar, ciemny i prosty zajmował narożnik jednej z większych sal. Znudzona do granic możliwości dziewczyna eksponująca wszystko powyżej pasa; niby za późno zauważyła chłopaka i narzuciła na swoje „duże F” jakąś koszulkę... Choć i tak jej wzrok wyraźnie mówił: „Widziałeś?! Niezłe?!? Nie?”
Hash z, wydawałoby się, wyćwiczonym znudzeniem zamówił przysłowiowe cokolwiek i powędrował dalej odprowadzany przez wymowne „pfffff”. W klubie było pusto. Tylko w kilku miejscach siedziały pojedyncze osoby wyraźnie na kogoś czekające... Klub był duży, to dobrze – łatwiej było w takim zniknąć... Drugi bar obsadzony był przez faceta, który prezentował się o niebo lepiej niż plastik fantastik na pierwszym...

Hash usiadł na fotelu wyjął telefon. Powiedzmy, że jeszcze był to telefon... Kiedy elektronika szukała wszystkich możliwych sieci, łączy i linków spojrzał do sąsiedniej sali z parkietem...


Znudzony – choć czy można się spodziewać czegoś innego w środku dnia – DJ z zacięciem lepszym lepszej sprawy męczył jakiś remiks... Choć – szczerze – dla Hasha z głośników mogło lecieć cokolwiek... Ciekawe tylko czy te zacieki na ścianie były zamierzonym „efektem artystycznym” czy może raczej wyrazem dezaprobaty dla „puszczacza”...
Telefon w końcu poradził sobie ze znalezieniem wszystkiego i wyglądało to całkiem obiecująco... Teraz tylko trzeba było zacząć wyrabiać sobie pozycję u barmana – on też musi mieć coś co chce załatwić... Wszyscy coś chcieli załatwić... Pieprzone miasto... Dopił i podążył w kierunku baru...

Potem metro i spotkanie u Travisa....
 
Aschaar jest offline