Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-01-2010, 20:47   #148
Kroni.PJ
 
Kroni.PJ's Avatar
 
Reputacja: 1 Kroni.PJ nie jest za bardzo znanyKroni.PJ nie jest za bardzo znany
Po długiej rozgrzewce sensei przeszedł do głównego etapu treningu. Na początku atakował chłopca i poprawiał jego błędy w obronie. Orisamo sprawował się całkiem nieźle. Szybko zapamiętywał rady Tesamimaru i rzadko popełnia dwa razy ten sam błąd.
Chociaż na początku Hyuuga używał zaledwie skrawka swojej szybkości i techniki szybko zorientował się, że nie docenił ucznia i podniósł poprzeczkę. Genin dalej dawał sobie świetnie radę.
- Defensywę opanowałeś do przyzwoitego stopnia. Teraz pokaż mi jak uderzasz - jounin stanął w pozycji obronnej. Po pierwszych ciosach znał już umiejętności ucznia i zaczął bronić jedną ręką zaś drugą od czasu do czasu wykonywał szybką kontrę, by uczeń nawet podczas ataku nie zapominał o obronie. W pewnym momencie odskoczył i ukłonił się.
- Na dziś wystarczy - powiedział. - Chciałem sprawdzić Twoje umiejętności żeby móc stworzyć jakiś plan treningowy. Wracaj do domu. Koniecznie rozciągnij mięśnie i weź prysznic - Hyuuga uśmiechnął się i ruszył pędem w kierunku drzew. Nie miał ochoty na niczyje towarzystwo. Poza tym dalej był zdziwiony zachowaniem młodzieńca. Szybko znalazł się między gałęziami i po chwili zniknął w oddali.
Biegł ile sił w nogach do szpitala by dowiedzieć się czy są już jakieś informacje dotyczące śmierci Katsumi-san. Wykonał długi skok i znalazł się na murze okalającym Konohę. Nie przerywając biegu zaczął stawiać nogi równolegle do ziemi i cały czas poruszając się do przodu schodził coraz niżej. Gdy znalazł się na wysokości dachów odbił się z impetem od ściany. Kiedy jego spota ledwie dotknęła dachówki odbił się i zaczął rajd po dachach. Niczym kot.
Szpital zbliżał się dość szybko. Tesamimaru czuł ból, ale nie przejmował się nim. Był jeszcze zmęczony, ale nie stanowiło to dla niego przeszkody. Musiał wziąć się za siebie, bo ostatnio opadł na siłach. Nie dopuszczał do siebie informacji o zmęczeniu. Zawsze imponował kondycją i ilością czakry. Nie możliwym było zmęczyć go, a teraz jakiś głupi bieg tyle go kosztował. Opuścił się, i to bardzo nisko...

Palce stóp delikatnie musnęły krawędź dachu, a tułów wypiął się jak struna. Długi lot przerwało szybkie salto, a potem dłonie delikatnie oparły się o podłoże. Ciężar szybko został przełożony na bark, potem plecy i już po chwili ninja stał na nogach i przekraczał próg szpitala. Był zadowolony. Uwielbiał biegać i skakać, a tak dawno tego nie robił. Badania zbyt silnie pochłonęły jego uwagę...
- Tasamimaru-san? - zapytała pielęgniarka wyrywając Hyuugę z zamyślenia.
- Tak, to ja - odparł młodzieniec kierując swe kroki w kierunku młodej kobiety.
- Mam dla pana tragiczną wiadomość - "co znowu?!" zapytał w myślach przestraszony Hyuuga. - Omosa-san, wuj pańskiego ucznia, umarł tej nocy. Skręcił sobie kark - Tesamimaru zniknął równie szybko jak się pojawił zapominając o konwenansach. Czy nade mną ciąży jakaś klątwa? Czemu do cholery ja?! Czemu ja?!

Gdy młody jounin znalazł się przy domu Omosy dowiedział się, że chłopak jest zrozpaczony i nie chce nikogo widzieć.
- Powiedzcie mu, że kiedy się otrząśnie, ma natychmiast przyjść do mnie. Od tej pory mój dom jest jego domem - powiedział Hyuuga miłej starszej pani.
- Proponowaliśmy mu z małżonkiem, aby zamieszkał u nas, ale powiedział, że nie woli zostać sam - odparła kobieta.
- Hmmm... Dziękuję pani bardzo - rzekł Tesamimaru i ruszył wolno przed siebie. Menboku kołysał się na jego plecach.

Z wielką niechęcią wdrapał się do apartamentu Hokage. Wiedział, że czekają go teraz wymówki, a jego humor był już wystarczająco zrujnowany. Nie dość, że Orisamo to jeszcze Ura... Cholera jasna...
Umysł miał jasny i nie gościły już w nim żadne emocje. Powrócił do zwyczajnego stanu, ale kłębiło się w nim wiele uczuć i myśli. Czuł to samo co kiedyś. Potworny ból, o którym tak chciał zapomnieć. Udało mu się wyrwać z wzburzonego morza myśli o tragedii jego uczniów, ale trafił na niewiele lepszy ląd. Wygadywał sobie, że zerwał więź z Ryuu i że to przez niego choroba przyjaciela powróciła. Planował zbliżyć się z Mitsuhashim na nowo, ale nie wiedział czy będzie to możliwe po tak długiej rozłące. Wszedł do gabinetu i skłonił się nisko. Hokage stał przy oknie i odwracając się do niego przyzwał go ręką bliżej.
- Straszne zło Cię spotkało. Wiem jak boli ból uczniów, - zaczął - ale zanim pomówimy o Twoich podopiecznych chciałbym dowiedzieć się jak z Twojej perspektywy wyglądała wczorajsza misja.
Jounin opowiedział wszystko z detalami, a potem rozmawiał długo z Hokage. Tamten opowiedział mu czego dowiedziałsie od senina,a potem udzielił odpowiedzi na pytanie Hyuugi. O dziwo nie prawił morałów, nie wyciągnął również żadnych konsekwencji. Był miły i pogodny. Na odchodne Tesamimaru zapytał się czy może ćwiczyć z dwoma pozostałymi uczniami, a gdy dostał zgodę odszedł. Nie poszedł jednak do domu.
Najchętniej udałby się do Ryuu, ale jak dowiedział się od Hokage, przyjaciel wyruszył na misję. Hyuuga ruszył więc na ukochaną polanę i do późnej nocy trenował. Gdy wrócił do domu wysłał Kaonayuu by powiadomił Miwę o terminie następnego spotkania. Sam wziął prysznic i zmordowany zabrał się za pisanie listu do ojca młodej wojowniczki z Kiri. Gdy tylko go skończył runął jak trup na łóżko i spał ciężko do rana.
O siódmej wraz z Orisamo czekali już na kunoichi na miejscu zbiórki.
 
__________________
...I'm still alive...Once upon the time...Footsteps in the hall...

Ostatnio edytowane przez Kroni.PJ : 26-01-2010 o 21:23.
Kroni.PJ jest offline