Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-01-2010, 23:51   #41
Fabiano
 
Fabiano's Avatar
 
Reputacja: 1 Fabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumny
Potok Słów.
Tak jednym zdaniem można byłoby określić Rachel Kessler. Gdy drzwi łazienki zatrzasnęły się za wychodzącą kobietą, Johny usiadł ciężko na sedesie. Deska była podniesiona toteż wstał szybko i przyjrzał się mokrym śladom na spodniach. Pokręcił głową, opuścił deskę i usiadł ponownie. Siedział chwilę mierzwiąc włosy i myśląc o wszystkim i o niczym, gdy nagle doszedł go odgłos gwizdka. Herbata gotowa, pomyślał.

[...]Jesteś coś winien Benowi za Tamto.[...]

Czyż miał teraz płacić swoją wolnością za uratowanie, jakże zresztą marnego, swego życia przez Agneta Bena? Toż on się o to nie prosił. A teraz, co za różnica...? Nie, to nie tak, pomyślał. Rzucał ukradkiem spojrzenie na okno. nie tak.
Podszedł do umywalki. Wielka jak na jego standardy - chociaż nie równa się z miejską fontanną. Odkręcił kurek i przyglądał się jak spokojnie brud spływa z dłoni zanurzonych w wodzie. Ani razu nie spojrzał w lustro. Dużo bardziej wolał patrzeć na innych niż na siebie. Nie bez przyczyny rzecz jasna. Nie bez przyczyny.



Chlapnął wodą po twarzy i nie wycierając ruszył do okna z zamiarem opuszczenia mieszkania. Zatrzymał się jeszcze zanim zdążył rzucić okiem na zewnątrz. Zapach ciasta przebijał się przez zamknięte drzwi.

- Herbata i ciasto gotowe. Pośpiesz się. - usłyszał głos Rachel.

Stał chwile kosztując powonieniem wypieki. Nie wiedział ile spał tam na schodach ale głód jaki poczuł świadczył, że to nie była godzinka. Echo odgłosów wydawanych przez pracujące jelita zawstydziły Johnego momentalnie. Nie było szans by kobieta usłyszała burknięcia żołądka lecz King mimo to szybko puścił wodę w zlewie by zagłuszyć to i owo. Wtem rozległo się pukanie.

- Żyjesz? Herbata i ciasto stoją na stole
- Tak, tak. - odparł szybko spanikowany.

Zakłopotanie. Skąd ono? Że wejdzie? Że go zobaczy? Że próbuje pomóc? Że co?! Nie wiedział jak się zachować. Co powinien zrobić? Panicznie chciał uciec. Okno wydawało mu się jednym z najlepszych rozwiązań. Wręcz perfekcyjnym gdyby nie to, że tam mogą czaić się Oni. Oni stanowili zagrożenie przeważnie na świeżym powietrzu. Kiedyś nawet myślał, że tylko. Ale tedy zobaczył Je w środku swojego pokoju. Zobaczył nachylone nad swoim łóżkiem. Szybko porzycił zamiar nie opuszczania murów. A jeszcze szybciej zorientował się, że po wypiciu kilku szklanek whisky nie przychodzą już wcale. Gdy przestał pić jakiś czas temu, widział je sporadycznie. Po drugiej stronie ulicy, za winklem, w parku. Ale siedząc bezpiecznie w schronisku było tych "widzeń" mniej. Znacznie mniej.

Chwycił za klamkę drzwi. Uchylił je ostrożnie by nie zapiszczały. Zapiszczały. Lecz Johny się tym nie przejmował. Miał zamiar zobaczyć gdzie stoi kobieta, wyskoczyć i ruszyć w stronę drzwi. Skończyło się jednak na kobiecie. Zobaczył jak kroiła kolejne ciasto (albo jeszcze te samo). Raptem poczuł się jak tchórz. Jak taki mały śmierdzący, nieznający powagi sytuacji tchórz. Uczucie było na tyle silne, że wrócił się i zamknął drzwi na zamek. Rozebrał się i wszedł do kabiny prysznicowej.

Wyszedł w samych spodniach i z ręcznikiem na głowie. Koszulkę miał zmiętoloną w kieszeni. Stał chwilę w drzwiach młócąc rękoma włosy. Jego jasna, nie znająca od lat słońca skóra nie czuła świeżości od dawna. Mimo, że w przytułku mają prysznice, to bywa w nich brudniej niż w rzekach czy strumieniach. Dlatego też kąpiel brał sporadycznie. Na pokrytym pieprzykami i plamami wątrobowymi torsie widniały dwie blizny. Mniejsza - pamiątka po wyrostku robaczkowym, i większa - spotkanie z dobermanami na złomowisku na obrzeżach Chicago. Psy pogryzły mu tylko łydki, natomiast za ogrodzeniem, z którego zeskakiwał uciekając leżał rozwalony rower. Rower miał już zwoje lepsze lata za sobą to też wystawały z niego różne części nie w tych kierunkach co planowali producenci. Niechybnie Johny odkrył upadając, że zębatka jest właśnie jedną z tych części.

Tarmosił włosy zastanawiając się co ma począć. Jak się zachować? Doszedł do wniosku, że chyba najlepiej będzie usiąść do stołu. Tak też zrobił - rozlewając przy okazji herbatę. Zanim jednak Rachel zdążyła cokolwiek począć, on zlizał herbatę z blatu, a ten bohaterski czyn zwieńczył wycierając pozostałość ręcznikiem.

- Wyśmienita.

Nie wiedząc jak się zachować i co począć. Wziął do ręki herbatę i pił spokojnie przyglądając się Rachel przy pracy. Co za różnica gdzie będzie na niego czekał?
 
__________________
gg: 3947533

Fabiano jest offline