David obudził się rano z uczuciem pełnego nosa. Coś jednak było nie tak. Po kilku minutach walk udało mu się odetkać nos i wywalić z niego całą zawartość... zawierającą znaczny procent krwi. Było stosunkowo wcześnie, mężczyzna zrobił jakąś poranną kawę i pomyślał, że jednak coś trzeba będzie z nosem zrobić; takie krwawienie nie było typowe...
Przez dłuższą chwilę zastanawiał się nad snem i nad tym co mógł on oznaczać... Zwłaszcza w tej konkretnej sytuacji... Jednak... póki co nie wymyślił niczego mądrego...
*****
David wjechał na podziemny parking firmy i zaparkował na jednym z niewielu wolnych miejsc. Gdy wysiadł z samochodu usłyszał dochodzące gdzieś z okolic wyjścia z parkingu głosy:
- Twierdzisz, że nie lubisz brokułów. Dlaczego?
- Nie smakują mi. Klucz 23.
- Proszę. Czy to dlatego nie lubisz koloru zielonego?
- E? Pogorszyło Ci się? - coś metalicznie przeskoczyło
– Kurwa!
- Po artykulacji poznaję, że się zrozumieliśmy...
- Wiedźma dostała do zapłacenia mandaty za czerwone światła... i wysłała mnie do psychiatryka...
- Brawo. Wygrał pan główną nagrodę – chrupki kukurydziane.
Mężczyzna spojrzał na
Dawida i powiedział:
- Powinniśmy się zobaczyć. Zaraz. Parter, po lewej stronie, przedostatnie drzwi po lewej... - spojrzał na wystające spod Hummera nogi
– to na razie...
- Świr! Klucze!
- Klucze do odbioru u mnie w gabinecie. Papiery trzeba podpisać...
- Świr!!! Do diabła! Szlag jasny...
Nie zważając na krzyki mężczyzna poszedł w kierunku drzwi i pchnął je lekko.
„Tam” - kluczem wskazał Mallory'emu kierunek i dodał:
„Będę za chwilę.” Sam podążył w przeciwnym kierunku pogwizdując cicho.
David poszedł we wskazanym kierunku i znalazł się przy drzwiach. Obok – na ścianie – umieszczono tabliczkę: „Psychiatria / Psychoanaliza / Tanatologia / Ortopedia / Traumatologia / Prosektorium”. Ręka Mallory'ego zawisła na chwilę nad klamką. Pomieszczenie było przyjemnie urządzone, tylko muzyka była za głośna i w ogóle nie nadawała się do słuchania. Poszukał wieży i wdusił „Power”. Biurko z przykładnym porządkiem, dokumentami poukładanymi w różnokolorowych stojaczkach i niewielką lampą, klubowy stolik z fotelami, kilka wiszących półek i jakiś regał z książkami, zdjęciami... W pomieszczeniu były jeszcze jedne drzwi przypominające bardziej wejście do kancelarii tajnej – już na pierwszy rzut oka opancerzone i otwierane jakimś pilotem czy czymś takim. Mężczyzna usiadł w fotelu i czekał tylko chwilę. Świr położył klucze na biurku i podszedł do regału:
- Odpowiedź na twoje nieśmiertelne pytanie – rzucił
Davidowi niezbyt gruby, oprawiony w skórę organizer formatu A4, po czym przyłożył rękę do opancerzonych drzwi i te z ledwo słyszalnym buczeniem siłowników schowały się w ścianie.
Mallory otworzył skoroszyt: „Dr. Ivo Rattinger, specjalizacja II-go stopnia w psychiatrii klinicznej. Katedra Medycyny. Sorbona”; „MD Ivo Rattinger, Królewska Akademia Medyczna w Sztokholmie potwierdza uzyskanie ortopedycznej specjalizacji II-go stopnia z działu: układ kostny.” Mężczyzna wrócił niosąc niewielką metalową tackę i lateksowe rękawiczki jednorazowe.
- To jest moje mojo. Jestem cholernie dobrym lekarzem. I wiem, nie jestem specjalnie skromny. A poza tym, uwielbiam wkurzać ludzi - powiedział zakładając rękawiczki i zabierając z tacki dwie metalowe pałeczki. Stanął koło Davida i dokończył
– Głowa do tyłu. Nos jest źle nastawiony. I nie wierć się, bo jak wsadzę to żelastwo w mózg to będę musiał przeprowadzić sekcję i znaleźć jakąś sensowną przyczynę zgonu... może zawał?
- Auć... - David bardziej zwracał uwagę na jego gadkę niż na to co robi i w sumie ukłucie bólu przyszło niespodziewanie i szybko minęło. Prawie dokładnie wtedy kiedy ściągane rękawiczki charakterystycznie strzeliły.
- Badanie psychotechniczne sobie podarujemy, assessment też... Pytania? Wątpliwości; nie daj Boże; inne takie? Mamy w sumie 10 minut przed odprawą... - Nie robisz oceny psychiatrycznej z jakiego powodu: Bo już to zrobiłeś czy bo nie warto? - Jeszcze nie robiłem, ale bardziej będzie Cię wkurzać, kiedy będziesz wiedział, że masz ją do zrobienia... - wyjął jakiś skoroszyt ze stojaczka i zaczął coś uzupełniać w dokumentach.
- Czemu miałoby to mnie wkurzać? Jak na razie jestem oaza spokoju -
- Jak na razie... - odparł zupełnie nie zwracając uwagi na
Davida.
- Jak do tej pory ... przez ostatnie kilka dni nie zostałem wyprowadzony z równowagi. To może się to nie zmieni
- Czymś jeszcze chcesz się pochwalić?
- Bynajmniej – odpowiedź Mallory'ego znów trafiła w próżnię. Po chwili powiedział:
- To ten nos będzie długo dochodził do siebie? Dostałem w niego dwa razy w bardzo krótkim czasie ... więc...
- Około dwu tygodni. Chrząstka jest wyciągnięta i właściwie ułożona, nie przewiduję problemów.
- To dobrze, w takim wypadku chyba mogę sobie pójść?
- Czy ja Cię w jakiś sposób trzymam? David wzruszył ramionami i ruszył w stronę wyjścia:
- Nie mam pojęcia a trzymasz?
Ostatnie stwierdzenie ponownie trafiło w próżnię, kiedy mężczyzna naciskał klamkę wieża ponownie się ożywiła.
*****
- Panie Mallory, świetnie, że pana widzę. Kiedy mogę się spodziewać zwrotu wyposażenia na wczorajszą obserwację? - Tuż za drzwiami
David praktycznie wpadł na nienaganną garsonkę
Wiedźmy – Chociaż nie to jest teraz najistotniejsze... Miałam się z panem skontaktować z innego powodu... Profil pańskiej wcześniejszej działalności... Mam nadzieję, że nie wyszedł Pan z wprawy...
Odwróciła się i przeszła kilka kroków. Otworzyła drzwi do sali.
We wnętrzu znajdowały się cztery osoby. Choć bardziej należałoby powiedzieć istoty. Przy lewym ekranie stała kobieta w średnim wieku z czymś co przypominało niewielką klawiaturę w dłoniach. Przy stole siedział Puszek, Okruszek i góra 23 letni chłopak o wschodnich rysach.
- Możemy zaczynać – Wiedźma usiadła przy stole i wskazała Davidowi miejsce
– Sandro, proszę.
- Z informacji Jakuba – kobieta dotknęła klawiatury i ekran rozjarzył się
– Członkowie gangu ukrywają się w starej części kanałów oraz nieużywanej instalacji magazynów wojskowych z okresu zimnej wojny. Obrabiamy zdjęcia z rosyjskiego satelity szpiegowskiego i dane natowskie; koło 1800 powinniśmy mieć dokładną mapę aktualnego układu korytarzy. Policja i jednostki antyterrorystyczne zamkną obszar. Wewnątrz jednak jesteśmy skazani na siebie. Jeżeli nic się nie zmieniło to cele znajdują się w tym miejscu – jedno z pomieszczeń zostało zarysowane na czerwono
– te obszary patrolowane są przez ludzi; te przez żołnierzy. Proponujemy podział na dwa zespoły. Niebieski – Puszek Okruszek – zajmuje się neutralizacją głównego zagrożenia. Zielony – Depesz i Cyborg – wsparcie i zrobienie porządku w okolicy. Zaczynamy o 2000. Pytania?
- Nie muszę przypominać, - Wiedźma odwróciła się kiedy do sali wszedł
Świr – że, na terenie działań macie wszyscy pozwolenie na użycie broni bez rozkazu. Po odprawie proszę przekazać wasze zapotrzebowania na sprzęt. Zbiórka tutaj o 1930.
Pytań praktycznie nie było. Najwidoczniej takie odprawy to nic nowego i nietypowego. Chwilę później wszyscy zaczęli opuszczać pomieszczenie. Do uszu
Davida dotarło jeszcze:
- Aby formalizmom stało się za dość. Oficjalnie zalecam wycofanie Cyborga z wszelkich akcji.
- Twoje zdanie zostało odnotowane. Podjęłam jednak decyzję...
Drzwi zamknęły się z cichym stukotem drewna.