Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-01-2010, 23:07   #134
Aschaar
Banned
 
Reputacja: 1 Aschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znany
Tura 12 - David Mallory - 26 lipca 2008

David obudził się rano z uczuciem pełnego nosa. Coś jednak było nie tak. Po kilku minutach walk udało mu się odetkać nos i wywalić z niego całą zawartość... zawierającą znaczny procent krwi. Było stosunkowo wcześnie, mężczyzna zrobił jakąś poranną kawę i pomyślał, że jednak coś trzeba będzie z nosem zrobić; takie krwawienie nie było typowe...

Przez dłuższą chwilę zastanawiał się nad snem i nad tym co mógł on oznaczać... Zwłaszcza w tej konkretnej sytuacji... Jednak... póki co nie wymyślił niczego mądrego...


*****


David wjechał na podziemny parking firmy i zaparkował na jednym z niewielu wolnych miejsc. Gdy wysiadł z samochodu usłyszał dochodzące gdzieś z okolic wyjścia z parkingu głosy:
- Twierdzisz, że nie lubisz brokułów. Dlaczego?
- Nie smakują mi. Klucz 23.
- Proszę. Czy to dlatego nie lubisz koloru zielonego?
- E? Pogorszyło Ci się? -
coś metalicznie przeskoczyło – Kurwa!
- Po artykulacji poznaję, że się zrozumieliśmy...
- Wiedźma dostała do zapłacenia mandaty za czerwone światła... i wysłała mnie do psychiatryka...
- Brawo. Wygrał pan główną nagrodę – chrupki kukurydziane.


Mężczyzna spojrzał na Dawida i powiedział:
- Powinniśmy się zobaczyć. Zaraz. Parter, po lewej stronie, przedostatnie drzwi po lewej... - spojrzał na wystające spod Hummera nogi – to na razie...
- Świr! Klucze!
- Klucze do odbioru u mnie w gabinecie. Papiery trzeba podpisać...
- Świr!!! Do diabła! Szlag jasny...


Nie zważając na krzyki mężczyzna poszedł w kierunku drzwi i pchnął je lekko. „Tam” - kluczem wskazał Mallory'emu kierunek i dodał: „Będę za chwilę.” Sam podążył w przeciwnym kierunku pogwizdując cicho. David poszedł we wskazanym kierunku i znalazł się przy drzwiach. Obok – na ścianie – umieszczono tabliczkę: „Psychiatria / Psychoanaliza / Tanatologia / Ortopedia / Traumatologia / Prosektorium”. Ręka Mallory'ego zawisła na chwilę nad klamką. Pomieszczenie było przyjemnie urządzone, tylko muzyka była za głośna i w ogóle nie nadawała się do słuchania. Poszukał wieży i wdusił „Power”. Biurko z przykładnym porządkiem, dokumentami poukładanymi w różnokolorowych stojaczkach i niewielką lampą, klubowy stolik z fotelami, kilka wiszących półek i jakiś regał z książkami, zdjęciami... W pomieszczeniu były jeszcze jedne drzwi przypominające bardziej wejście do kancelarii tajnej – już na pierwszy rzut oka opancerzone i otwierane jakimś pilotem czy czymś takim. Mężczyzna usiadł w fotelu i czekał tylko chwilę. Świr położył klucze na biurku i podszedł do regału:
- Odpowiedź na twoje nieśmiertelne pytanie –
rzucił Davidowi niezbyt gruby, oprawiony w skórę organizer formatu A4, po czym przyłożył rękę do opancerzonych drzwi i te z ledwo słyszalnym buczeniem siłowników schowały się w ścianie. Mallory otworzył skoroszyt: „Dr. Ivo Rattinger, specjalizacja II-go stopnia w psychiatrii klinicznej. Katedra Medycyny. Sorbona”; „MD Ivo Rattinger, Królewska Akademia Medyczna w Sztokholmie potwierdza uzyskanie ortopedycznej specjalizacji II-go stopnia z działu: układ kostny.” Mężczyzna wrócił niosąc niewielką metalową tackę i lateksowe rękawiczki jednorazowe.
- To jest moje mojo. Jestem cholernie dobrym lekarzem. I wiem, nie jestem specjalnie skromny. A poza tym, uwielbiam wkurzać ludzi - powiedział zakładając rękawiczki i zabierając z tacki dwie metalowe pałeczki. Stanął koło Davida i dokończył – Głowa do tyłu. Nos jest źle nastawiony. I nie wierć się, bo jak wsadzę to żelastwo w mózg to będę musiał przeprowadzić sekcję i znaleźć jakąś sensowną przyczynę zgonu... może zawał?
- Auć... - David bardziej zwracał uwagę na jego gadkę niż na to co robi i w sumie ukłucie bólu przyszło niespodziewanie i szybko minęło. Prawie dokładnie wtedy kiedy ściągane rękawiczki charakterystycznie strzeliły.
- Badanie psychotechniczne sobie podarujemy, assessment też... Pytania? Wątpliwości; nie daj Boże; inne takie? Mamy w sumie 10 minut przed odprawą...
- Nie robisz oceny psychiatrycznej z jakiego powodu: Bo już to zrobiłeś czy bo nie warto?
- Jeszcze nie robiłem, ale bardziej będzie Cię wkurzać, kiedy będziesz wiedział, że masz ją do zrobienia... - wyjął jakiś skoroszyt ze stojaczka i zaczął coś uzupełniać w dokumentach.
- Czemu miałoby to mnie wkurzać? Jak na razie jestem oaza spokoju -
- Jak na razie... -
odparł zupełnie nie zwracając uwagi na Davida.
- Jak do tej pory ... przez ostatnie kilka dni nie zostałem wyprowadzony z równowagi. To może się to nie zmieni
- Czymś jeszcze chcesz się pochwalić?
- Bynajmniej –
odpowiedź Mallory'ego znów trafiła w próżnię. Po chwili powiedział:
- To ten nos będzie długo dochodził do siebie? Dostałem w niego dwa razy w bardzo krótkim czasie ... więc...
- Około dwu tygodni. Chrząstka jest wyciągnięta i właściwie ułożona, nie przewiduję problemów.
- To dobrze, w takim wypadku chyba mogę sobie pójść?
- Czy ja Cię w jakiś sposób trzymam?

David wzruszył ramionami i ruszył w stronę wyjścia:
- Nie mam pojęcia a trzymasz?
Ostatnie stwierdzenie ponownie trafiło w próżnię, kiedy mężczyzna naciskał klamkę wieża ponownie się ożywiła.

*****

- Panie Mallory, świetnie, że pana widzę. Kiedy mogę się spodziewać zwrotu wyposażenia na wczorajszą obserwację? - Tuż za drzwiami David praktycznie wpadł na nienaganną garsonkę Wiedźmy – Chociaż nie to jest teraz najistotniejsze... Miałam się z panem skontaktować z innego powodu... Profil pańskiej wcześniejszej działalności... Mam nadzieję, że nie wyszedł Pan z wprawy...

Odwróciła się i przeszła kilka kroków. Otworzyła drzwi do sali.


We wnętrzu znajdowały się cztery osoby. Choć bardziej należałoby powiedzieć istoty. Przy lewym ekranie stała kobieta w średnim wieku z czymś co przypominało niewielką klawiaturę w dłoniach. Przy stole siedział Puszek, Okruszek i góra 23 letni chłopak o wschodnich rysach.
- Możemy zaczynać – Wiedźma usiadła przy stole i wskazała Davidowi miejsce – Sandro, proszę.
- Z informacji Jakuba –
kobieta dotknęła klawiatury i ekran rozjarzył się – Członkowie gangu ukrywają się w starej części kanałów oraz nieużywanej instalacji magazynów wojskowych z okresu zimnej wojny. Obrabiamy zdjęcia z rosyjskiego satelity szpiegowskiego i dane natowskie; koło 1800 powinniśmy mieć dokładną mapę aktualnego układu korytarzy. Policja i jednostki antyterrorystyczne zamkną obszar. Wewnątrz jednak jesteśmy skazani na siebie. Jeżeli nic się nie zmieniło to cele znajdują się w tym miejscu – jedno z pomieszczeń zostało zarysowane na czerwono – te obszary patrolowane są przez ludzi; te przez żołnierzy. Proponujemy podział na dwa zespoły. Niebieski – Puszek Okruszek – zajmuje się neutralizacją głównego zagrożenia. Zielony – Depesz i Cyborg – wsparcie i zrobienie porządku w okolicy. Zaczynamy o 2000. Pytania?
- Nie muszę przypominać, -
Wiedźma odwróciła się kiedy do sali wszedł Świr – że, na terenie działań macie wszyscy pozwolenie na użycie broni bez rozkazu. Po odprawie proszę przekazać wasze zapotrzebowania na sprzęt. Zbiórka tutaj o 1930.


Pytań praktycznie nie było. Najwidoczniej takie odprawy to nic nowego i nietypowego. Chwilę później wszyscy zaczęli opuszczać pomieszczenie. Do uszu Davida dotarło jeszcze:
- Aby formalizmom stało się za dość. Oficjalnie zalecam wycofanie Cyborga z wszelkich akcji.
- Twoje zdanie zostało odnotowane. Podjęłam jednak decyzję...

Drzwi zamknęły się z cichym stukotem drewna.
 
Aschaar jest offline