Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-01-2010, 21:21   #22
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację


- Proste - W odpowiedzi Michaelowi, Jason skinął głową. - Dawaj koleś tą benzynkę i wynosimy się z tego zadupia...

Żółtek uśmiechnął się i podszedł do lady. Powolnymi ruchami, wciąż z przylepionym do żółtej twarzy uśmiechem, pozbierał leżące tam przedmioty i ruszył z nimi na zaplecze, oddzielone od sali przepierzeniem z gipsowej płyty.
- Chłopaki - zwrócił się do swoich karcianych kompanów. - Miejcie oko na gości. I niech mi który z Was tknie moje gamble na stole to zabiję albo nogi połamię! Nie pojeździcie sobie na tych waszych odpicowanych motorkach.

Zniknął na zapleczu. Nie było go dłuższą chwilę. Na stacji zapanowała napięta atmosfera. Gangersi wpatrywali się w chcących kupić paliwo klientów, szczerząc się i pomrukując coś niezrozumiale pod nosami. Klientów świerzbiały ręce, które mimowolnie wędrowały do kabur, pasków i innych miejsc, gdzie trzymali broń. Z tyłu stacji dobiegały odgłosy żółtka, przekładającego kanistry z paliwem. Po długiej, pełnej napięcia chwili pojawił się taszcząc dwa poobijane, ciemnozielone kanistry.

- Oto wasze paliwo - powiedział i z głośnym hukiem postawił zbiorniki na ziemi.



Husky posłusznie wycofał się i stanął przy nodze Aarona. Chłopak podszedł ostrożnie do stalowych drzwi i pociągnął za klamkę. Tuż za nim stał Peter, z odbezpieczonym pistoletem w dłoni. Gdy drzwi zostały otwarte, kurier wskoczył do wnętrza i z bronią w wyciągniętych przed siebie dłoniach przykucnął tuż za progiem.

Było ciemno. Jedyne światło wpadało przez otwarte drzwi. Przed dwójką mężczyzn znajdował się wąski, krótki korytarz. Po jego trzech stronach znajdowały się drzwi. Wszystkie otwierały się do wnętrza znajdujących się za nimi pomieszczeń i wszystkie były otwarte na oścież.

Za tymi na lewo znajdowała się klatka schodowa, prowadząca na wyższe piętro. Widać było metalowe schody, na których leżały kawałki szkła z potłuczonych jarzeniówek, porozrzucane pożółkłe papiery i jakieś szmaty.
Za drzwiami na prawo umieszczono jakąś maszynerię. Na pierwszy rzut oka wyglądała na transformator i punkt kontroli oświetlenia lotniska. Wszystko jednak było wybebeszone, potłuczone i zniszczone. Z urządzenia wystawały kable i porozbijane płytki układów scalonych. Bez szans na uruchomienie... Na podłodze dostrzegli coś jeszcze.

Plamę jakiejś substancji, która po przyjrzeniu okazała się zakrzepniętą niedawno krwią. Krwawe ślady wiodły do trzeciego pomieszczenia, znajdującego się na wprost od wejścia.



Sanderson wystrzelił w kierunku, w którym, jak mu się zdawało, coś się poruszyło. Odgłos wystrzału z winchestera rozszedł się echem po zamkniętym pomieszczeniu. Łuska ze stukotem upadła pod stopy Kowboja. Nic się nie poruszało, nikt też nie krzyknął ani nie jęczał z bólu. Najwidoczniej Jacob nie trafił.

Poproszony o pomoc Teufel odpalił porcję mieszanki ze swojego miotacza, Syczący płomień pomknął w kierunku ściany i rozlał się płonącą plamą po falistej blasze i podłodze. Najbliższe otoczenie pojawiło się w falujących odblaskach ognia. Niebezpiecznie blisko płomieni stała pordzewiała beczka. Jej zawartość rozlana po podłodze zaczęła skwierczeć i parować. Po hangarze rozszedł się smród topiącej się gumy i izolacji przewodów elektrycznych. Na oczach dwóch mężczyzn niewielka część hangaru zaczęła zamieniać się w płonące inferno.

Gunther rozejrzał się w poszukiwaniu domniemanego wroga. Teraz przynajmniej było coś widać. Może warunki nie były idealne do wypatrywania potencjalnego przeciwnika ale przynajmniej płonący ogień rozjaśniał wnętrze. Pod stołem przyczepionym do ściany hangaru dostrzegł jakiś ruch, a może znów mu się wydawało. Jednak nie. Coś poruszało się, a szalejące na ścianie płomienie odbijały się na metalowym korpusie istoty. Była nie większa od psa ich towarzysza Aarona, cała pokryta stalowymi kolcami i ostrzami. Na małej, podłużnej głowie Gunther dostrzegł szereg płonących zielenią punktów. Już po chwili robot zmienił pozycję. Niewiarygodnie szybko wypadł spod stołu, dopadł środka hangaru i po długim skoku znalazł schronienie za beczkami w głębi pomieszczenia,
 
xeper jest offline