Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-01-2010, 23:03   #44
Kaworu
 
Kaworu's Avatar
 
Reputacja: 1 Kaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputację
Raven przysłuchiwał się rozmowom.

Jak do tej pory, najciekawszą wymianę poglądów przeprowadził Argo z Opiekunkami. Był naiwny, niedojrzały, w opinii Kruka kompletnie nieprzygotowany do tego, co może ich spotkać w świecie ludzi. Dumny Hane, silny Zaur, przebiegła Grau czy mądry Lauheemasielu, oni wszyscy idealnie pasowali do misji, która ich czekała. Natomiast Strzagło z dziecinnym poglądem na życie…

Salartus westchnął, lecz milczał do czasu, aż Argo skończył snuć swoje wywody. Gdy to się stało, wzleciał na środek Sali (co było możliwe tylko dzięki szybkiej interwencji jednej z Opiekunek) i przemówił:

- Nie, nie, nie!- zaskrzeczał, chcąc, by jego głos rozniósł się nie tylko po komnacie, ale także wnętrzach głów zebranych- To wszystko nie tak!- pokręcił rozpaczliwie głowa, spojrzał z wyrzutem w stronę stropu, jakby oczekując od niego pomocy, po czym spuścił dziób, zastanawiając się, jak odkręcić te wszystkie głupoty, które zostały wypowiedziane przez ognika.

- Broo nie mogła wrócić na tereny, które wcześniej zamieszkiwała. Była człowiekiem, istotą, która rani inne Salartus, także jej siostry, bagienne nimfy. Nie zrobiłaby tego, choćby z powodu więzi, która łączyła ją z swą rodziną. Poza tym, porzuciła nie tylko swe stare życie, ale też i swą starą egzystencję dla człowieka. To chyba oznacza, że nie mieszkałaby dalej na bagnach, tylko z swym mężem w jego domu, pośród innych ludzi. Jeśli zaś bagienne nimfy wyginęły, to przeszukiwanie starych domów tych istot kompletnie mija się z naszym celem- powiedział przemądrzałym tonem, drepcząc na krótkich nóżkach to w jedną, to w drugą stronę.

- Co do istoty zdolnej stworzyć Lustro Amandy, nie mamy żadnej pewności, że kiedykolwiek istniała. Ludzie osłabiają wszystkich, nawet legendarne smoki. Nie mamy żadnych logicznych podstaw, by sądzić, że jakikolwiek przedstawiciel naszego gatunku unika cierpień w obecności ludzi. Nawet, gdyby tak było, w co szczerze wątpię- Raven zadarł dziób wysoko górę, jakby chcąc oznajmić, że jego opinia w tej sprawie wszystko rozsądza- to byłby od nas tak skrajnie odizolowany, że najpewniej nie zrozumiałby naszych zmartwień i problemów. Amure musiała wymieszać z sobą jakieś niezwykle rzadkie indegrencje pochodzące od potężnych Salartus i odkryć w ten sposób napar zmieniający w człowieka. Po prostu z sobie znanych powodów nie podała innym tej receptury, być może bojąc się końca gatunku- wyjaśnił, zamyślając się.

Teraz dochodził do najważniejszych rozmyślań. Gdyby znaleźli Lustro i użyli go, by uzdrowić wszystkich wokół siebie, nagle staliby się ludźmi. Wszyscy, wszelkie odmiany Salartus. Odnalezienie Lustra oznaczałoby samozagładę ich rasy. Czy to dlatego Amure je ukryła? Z troski o swą nację? Czy mogła przewidzieć, że będzie w posiadaniu jedynego leku na degenerację gatunku, a mimo to schowała go, wierząc, iż tak będzie lepiej? Czy uważała, że lepiej jest zginać jako Salartus, niż umrzeć jako człowiek, zaprzeczając swojej tożsamości? A może stawiała prawdziwą miłość wyżej niż chęć przetrwania?

- Taaak…- Kruk przeciągnął słowo, przekonując samego siebie- Pomyślcie, większość z nas skorzysta z Lustra. Nawet, gdybyśmy znaleźli Salartusa, który by nie cierpiał, to nasza obecność po transformacji zabiłaby go… chyba, że on też stałby się człowiekiem.

Raven zamilkł na dłuższą chwilę, obserwując zebranych. Czy tylko on zauważył, jaka jest główna właściwość Lustra i cena jego użycia?

- Jeśli Opiekunki wam tego jeszcze jasno nie powiedziały, to je wyręczę. Niezależnie od tego, czy uda nam się znaleźć dzieło Amure, Salartus znikną z tego świata. Musicie być świadomi tej prawdy, zanim podejmiecie jakąkolwiek decyzję- rzucił, po czym wzbił się z powietrze i wyleciał z komnaty. Głowa dosłownie pulsowała mu od wszystkiego, czego się dowiedział i do czego sam doszedł.

Potrzebował dosłownie kwadransa dla siebie, by wszystko to sobie uporządkować.
 

Ostatnio edytowane przez Kaworu : 05-02-2010 o 23:55.
Kaworu jest offline