Po słowach Samuela uśmiech zniknął z dziecięcej twarzy. Zastąpił go grymas gniewu i złości. Mała dziewczynka wygladała zabawnie z maską nienawiści na twarzy. Książe Porządku wiedział jednak, że to tylko pozory. Po tą niewinnę przykrywką wił się i szalał, wściekły i nieokiełznany Chaos, gotowy w każdej chwili wybuchnąć agresją niczym prawdziwa bomba atomowa. Samuel zdawał sobie sprawę, że nikt z obecnych na sali śmiertelnych nie przeżyłby tego. Nikt, nawet jego ukochana Harmonia.
Żelazne okowy Prawa, które Samuel utrwalił nie pozwalały jednak Myrii na zabranie głosu i wyrażenie swojego sprzeciwu.
-
A może to tylko kolejny pozór, kolejna maska i kolejna pułapka - przebiegło przez myśl Pana Porządku -
Może sam wchodzę na szafot nawet o tym niewiedzą.
Chaos był bardzo podstępnym Wyniesionym i bardzo trudno było przewidzieć jego ruchy i plany. Taka wszak była jego natura. On nic nie planował, rzucał tylko słowa i najróżniejsze czyny na lewo i prawo i nigdy nie można było udowodnić mu jakiegoś intencjonalnego i logicznego działania. Myśli Chaosu wydawały się Samuelowi buzującą powierznią wrzącej wody. Kolejne idee i plany wypływały na powierzchnię niczym pęchrze powietrza.
Taki sposób myślenia był całkowicie obcy Samuelowi, nawet więcej był dla niego po prostu czymś sprzecznym z jego naturą i porządkiem świata.
Nemezis przechodząc obok pochwaliła jego postępowanie. Pusto i głucho brzmiały dla Samuela te słowa. Nie znaczyły dla niego więcej niż kurz na ozdobnym gzymsie u sklepienia sali.
Samuel spoglądał na Panią Winy. Ta stała ze złożonymi dłońmi i zagłębiła się w swojej Domenie.
-
Ciekawe co widzisz siostro?
Samuel nadal niewiedział kto jest jego wrogiem a kto sprzymierzeńcem w tej dziwacznej grze. Podobna nieufność malowała się na twarzach pozostałych Mocy i tylko Pan Entropii pozostał niewzruszony, a jego twarz przypominała wykute w marmurze popiersie. Stalowym spojrzeniem wpatrywał się w Samuela jakby chciał go pogonić. Gdy Księża Porządku poczuł na sobie ten przeszywający wzrok, poczuł się nieswojo. Nie bał się. Po prostu czuł respekt i szacunek i być może błędnie wydawało mu się, że Ymera mu sprzyja, a przy najmmniej jest do niego przychylnynie nastawiony.
Deuteronomia zacisnęła usta i pozwoliła, by wizja ją opuściła.
- Oskarżenie nie zgłasza sprzeciwu - spojrzała na Samuela - świadek jest Twój, bracie.
Samuel zamknął na chwilę powieki, by sięgnąć w głąb siebie. Czuwał, by Prawo krępujące Myrię było trwałe i niewzruszone. Wiedział jednak bowiem jak iluzoryczną może być przewaga, którą uzyskał nad Chaosem.
- Wiele pytań ciśnię mi się na usta, droga siostro. Gdyż wiele zasadniczych kwestii tego procesu skrywa woal tajemnicy. Toczy się gra w której stawka jest bardzo wysoka i każdy z nas może wiele stracić jeżeli wykona nie właściwy ruch. Zastanów się więc dobrze nad każdym swoim słowem jakim powiesz w tej sali, w obecności Pana Ziemii. I pozwól, że przypominam Ci tylko jeszcze o obowiązku prawdomówności.
Nemezis tylko kiwnęła głową, a na jej ustach zagościł tajemniczy uśmiech.
- Oto zatem moje pierwsze pytanie: czy wiedziałaś o prawdziwej naturze swojej "podopiecznej"? - to słowo Samuel zakcentował bardzo wyraźnie - I jeśli tak to dlaczego nie poinformowałaś o tym Sądu i wszystkich zebranych? Jaki cel Ci przyświecał, by ukryć tę informację? Słuchamy...