Szkielet atakowany przez Mashu mimo jego ataków stał twardo w miejscu. Gdy tylko cofnął się o kilka centymetrów pchnął pandę do przodu pawężem i wyprowadził cios mieczem w puszystą pandę. W tym czasie rycerz patrząc jak jego armia umarłych zabawia gości spojrzał na ghula i dał mu w ten sposób znak do ataku. Umarły przyzwaniec zderzył się z pędzącym druidem dosłownie nad rzędem szkieletów. Obaj upadli na ziemię. Ghul podniósł się błyskawicznie i ruszył skacząc na druida. Jego ostre pazury ociekały trucizną.
Po ataku na druida uwaga umarłego skierowała się ku demonicy. Lecąca w jego stronę na pewno nie miała dobrych zamiarów. Płynnymi ruchami, jakby nieograniczonymi ciężkim pancerzem wyminął kule ognia i szykował się do sparowania ciosu. Argena popełniła jednak poważny błąd. Nie zważyła na lądowanie. Ni z tego ni z owego - ŁUP! - i demonica leżała na śliskiej od lodu podłodze. Rycerz nie zaatakował od razu. Śmiał się mrocznie jeszcze przez chwilę, aż machnął ręką, a lodowe, ostre jak miniaturowe brzytwy odłamki lodu wystrzeliły w demonicę czyniąc na jej skórze lekkie nacięcia. Pomiot lodowej śmierci czekał na atak Argeny z gotowym do sparowania ciosów dwuręcznym ostrzem pokrytym runami.
Elf i jego towarzysz walczyli ze szkieletami. Ogarnięci rządzą krwi wyprowadzali chaotyczne ciosy, składające się w spójną całość. Berserkerska furia nie pozwoliła im jednak dostrzec, że ataki są bezskuteczne. Odcięte kości odrastały, strzaskane tarcze powracały do poprzedniego kształtu, a zmiażdżone czaszki składały się na nowo. Elf powoli opadał z sił, jednak furia i chęć zadawania śmierci nie pozwalały mu na całkowite wyczerpanie. Gdy ostrze Tenarsasa i kły jego towarzysza dawały odpór szkieletom w bezmyślnej furii, wojownicy nerubianina powoli zanikali. Ich ciosy zdawały się niecelne i słabsze. Nerg`Azjyl musiał zdecydować - albo kontroluje swych wojowników, albo walczy magią z rycerzem. Ogromny wysiłek spowodowany przyzwaniem i kontrolom nerubiańskich bojowników i walką na niewidzialny oręż - umysł, spowodowały, że próba pomniejszenia wroga spełzła na niczym.
Sytuacja stawała się coraz bardziej krytyczna. Brak współpracy grupy skutkował znaczną przewagą umarłych. Szkielety, w przeciwieństwie do żywych nie czuły zmęczenia, a mogły walczyć dopóki coś lub ktoś kontroluje ich nieżywe i puste ciała.
__________________ Także tego |