Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-01-2010, 21:34   #61
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Był podekscytowany. Bardzo podekscytowany, jak zawsze, kiedy robił takie rzeczy. Oczywiście nie zamierzał tego po sobie pokazać, jego towarzysze nie mogli wiedzieć, że cieszy się z tego, co robili. Taka była duża część żywota Rudigera i chociaż rzadko natrafiał na tak potężne grobowce jak ten, to jednak nie dało się ukryć samych faktów. I nie przekreślała tego nawet jedna wpadka, która tak bardzo zaważyła na dalszym życiowym celu. To tutaj przypomniało mu Sylvanię, ale odpędził ją potężnym wysiłkiem woli. Nie teraz! Drzwi ustąpiły już i choć zdawał sobie sprawę, że nie pomógł za bardzo ze swoją marną krzepą, to starał się jak mógł. W środku czekał skarb, jakikolwiek by on nie był. Był od nich uzależniony.

Nie spodziewał się tam niczego dobrego, a tak na prawdę spodziewał się nieumarłych. Tylko oni mogli tam zostać, nieważne w jakiej formie. W upiornej krainie nauczył się o nich dużo, nie wywoływali u niego większego przerażenia niż chociażby zwierzoludzie lub inne stwory Chaosu. Czasem miał wrażenie, że tylko ONA przeraża go do szpiku kości. Zadrżał, skupiając się. Nie mógł zostawić tu kobiety, wrócił więc do niej. Wyłuskał z pamięci jej imię. Wziął ją za rękę.
-Chodź, Agnes. Nie mamy pewności, że będziemy mogli wrócić tę samą drogą, a obiecałem, że cię nie zostawię.
Uśmiechnął się słabo, samemu zdając sobie sprawę, że nieprzekonująco. Musiał jednak zaryzykować. Jeśli zginą, kobieta i tak nie przeżyje w tych korytarzach. A szybsza śmierć była lepsza. Weszli do mrocznej sali.

Zamknięcie drzwi było zaskoczeniem, ale nie większym, niż zgaszony płomień w lampie górniczej! Szybko wziął się za ponowne rozpalanie, dzięki temu znalazł się nieco z tyłu grupy. Gdy płomień rozbłysł, zapaliła się też jakaś pochodnia u kogoś z jego kompanów, ujrzeli stwory, nieumarłe szkielety, wymachujące bronią z resztką dawnych umiejętności. Prawdę mówiąc, spodziewali się króla, bez obstawy. Nie myślał, nie było czasu na zastanawianie się. Ustawił lampę na jakimś kamieniu i pchnął kobietę za jakieś zagłębienie.
-Poradzimy sobie, nie wychodź!
Łatwo było mówić, a walka już miała swoje pierwsze ofiary. Krasnolud z dziwaczną bronią w postaci kilofa nie zdołał uniknąć pierwszego wrogiego ciosu, chociaż powinien widzieć całkiem nieźle w ciemnościach! Może po prostu nie umiał walczyć. Rudiger zrzucił na ziemię swój plecak i wyciągnął szybko to co zawsze miał na wierzchu - linę z hakiem.

Nie był silny, a sieczne ciosy mieczem nigdy nie działały na tych upartych martwiaków. Należało je przewracać i gruchotać, a pewne sposoby były lepsze niż inne. Blaise stawał już naprzeciwko króla, który zresztą był na razie poza zainteresowaniem Rudigera. Niestety trochę zawodziła komunikacja i koordynacja, a bez tego było ciężko. Nie mieli dowódcy? Trudno, Rudiger miał zamiar wziąć tę rolę na swoje barki. Zaczął rozkręcać hak, jednocześnie mówiąc podniesionym, nieco rozkazującym tonem. Byłoby idiotycznie, gdyby nagle postanowili się sprzeciwiać i robić, co im do łba przyjdzie!
-Blaise, Karl, Barglin! Zajmijcie się królem, my załatwimy resztę! Zajdźcie go z kilku stron i nękajcie, póki nie wykończymy obstawy i nie pomożemy!
Rudiger zawsze uważał, że trzeba było być pewnym siebie. Inna sprawa, że łatwiej powiedzieć, trudniej zrobić.
-Siegfried weź tych z prawej! Gustaw, wal po łbie!
Wypuścił linę.

Szkielet próbował trafić lecący hak swoją buławą, ale próżny wysiłek, machnął tylko w powietrzu. Hak przeleciał trochę obok żeber, ale ruch dłonią zaplątał ją o linę, a szarpnięcie unieruchomiło kościstą rękę z bronią. Gustaw doskoczył niemal od razu, tym razem nie łamiąc kilka żeber, a solidnym toporem rozwalając plugawy czerep. Kości rozsypały się nagle, a Rudiger wydobył hak.
-Szybko, następny! Musimy mieć czyste flanki zanim się zabierzemy za tego twardego skurczybyka!
Znów zakręcił liną, a kawał metalu świszczał w powietrzu, rozpędzając się szybko. Sam Rudiger jeszcze nie oberwał, ale czuł, że to chowanie się za plecami kompanów nie sprawdzi się przez całą walkę.
 
Sekal jest offline