Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-02-2010, 11:00   #23
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację


A Gdy się odwrócisz. A gdy z tym obrzydliwym uśmieszkiem skiniesz na kumpli, kilka kul niespodziewanie przeszyje twoje ciało. Nieodwołalnie. Bo tak musi się stać. Przepraszam. Nie szukam powodu. Nie zastanawiam się, czy ta stacja jest wasza. Nie dbam o to. Ja chyba.. chyba muszę was zabić. Nie z nienawiści. Nie z miłości. Z obojętności. I to jest przerażające w naszym świecie. Mordujemy się bez większego powodu, nie rozumiejąc, co dookoła się dzieje.
- Padnij. - Wyszeptał Grey. Jego wargi ledwo się poruszyły.

Więc jednak zapowiadało się na krwawą jatkę. Ciężko było stwierdzić czy chodziło tu o te wszystkie, subtelne przytyki i złośliwości ze strony właściciela i jego koleżków, czy też górę w jej towarzyszach wzięła zwyczajna, ludzka chciwość. W każdym razie, panna McKey nie miała zamiaru oponować. Po subtelnej informacji od szaraka, Wendy była gotowa na najgorsze. Rzecz jasna jeśli bycie gotową na najgorsze zakładało nawiązanie bliższej znajomości ze zbutwiałą podłogą kiedy tylko padnie pierwszy strzał.

Zaczęło się. Grey wyszarpnął zza pasa pistolet i bez słowa zaczął walić w żółtka, nie zważając na stojące tuż przed nim, na podłodze, kanistry z benzyną. Jedna z kul dosięgnęła właściciela stacji. Krzyknął i złapał się za prawe ramię.

Wendy, przed sekundą ostrzeżona o tym co się właśnie wydarzy, rozglądnęła się w poszukiwaniu zasłony przed kulami. Najbliżej znajdowała się lada. Skoczyła za nią. Wylądowała niezbyt szczęśliwie, Ból w kostce był tak przeszywający, że aż syknęła. Wiedziała co się stało. Przy upadku skręciła nogę.
Ułamek sekundy później obok niej znalazł się Michael. Murzyn też wykorzystał ladę jako zasłonę przed kulami. Popatrzył na nią wściekłym i nieco zdezorientowanym wzrokiem.
- Kurwa, co wy robicie? - krzyknął.

Z głośnym hukiem na podłodze wylądował ciężki stół. To gangerzy szukali osłony przed pociskami. Karty powoli opadały na podłogę. W końcu i motocykliści zaczęli strzelać. Z zabójczym skutkiem. Dwie kule trafiły uciekającego w stronę drzwi Jasona. Jedna przeszyła mu nogę. Potknął się i upadł. Druga trafiła w klatkę piersiową. Jego ciało leżało nieruchomo w progu stacji, tuż obok kryjącego się za ścianą Greya.

Grey roześmiał się głośno. Banda dupków oglądająca zbyt dużo filmów akcji. Rzucę wam drobną podpowiedź. Żaden stół nie powstrzymał kuli.
- Zaporowy! - Wydarł się, choć w sumie wątpiłby ktokolwiek go zrozumiał. Oddał kilka strzałów w prowizoryczną barykadę gangerów, schował się i zdjął z ramienia karabin. Delikatnie wychylił się, celując w miejsce, skąd mogli wychylić się przeciwnicy. Wiedział, że za kilka chwil jego pociski będą urywać dłonie, rozszarpywać głowy.
- To, co panowie? Wychodzicie z rączkami do góry i spierdalacie w swoją stronę? - Kłamał, kłamał, znów kłamał. - Jesteśmy tu tylko, po Santiago. - Rzucił zasłyszane przypadkiem imię. Nikt więcej nie musi ginąć! - A wiedział, że rozwali każdego, który wychyli, choć centymetr swojego głupiego łba. Z obojętności.
 
xeper jest offline