Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-02-2010, 15:40   #26
Token
 
Token's Avatar
 
Reputacja: 1 Token ma z czego być dumnyToken ma z czego być dumnyToken ma z czego być dumnyToken ma z czego być dumnyToken ma z czego być dumnyToken ma z czego być dumnyToken ma z czego być dumnyToken ma z czego być dumnyToken ma z czego być dumnyToken ma z czego być dumnyToken ma z czego być dumny
Z niezwykłym uporem przedzierał się przez zwarty tłum, który utworzyli mieszkańcy. Jego smukłe ciało z wrodzoną lekkością omijało zarówno ludzi, jak i ciekawskie spojrzenia tych, którym nie umknął strój oraz miecze młodego samuraja. Choć spełniał swoją część zadania bez najmniejszych zarzutów, w jego głowie myśli nadal wirowały z niebywałą prędkością. Uczucie przyciśniętego do ciała pasem obi haori swego zmarłego Pana. Nie pozwalało mu uwolnić się od rozważań, które nieustannie wzmagały tylko jego gniew.

Dopiero krzyk dziecka pozwolił mu odzyskać świadomość. Kiedy tylko oprzytomniał, od razu sięgnął po swój wachlarz. Wolał być przygotowany, toteż dzierżącą go lewą dłoń schował w długi rękaw swego kimona. Poprzedni atak nie pozostawił mu złudzeń, a tessen da mu tą jedną chwilę, którą będzie mógł wykorzystać na przygotowanie się do walki. Wiele więcej zwykle nie potrzebował.

Niechciane myśli odpłynęły. Pozwalając mu tym samym na odnalezienie się pośród rodzącego się chaosu. Zareagował błyskawicznie i nim ktokolwiek inny zdołał ruszyć ku zmordowanemu nieszczęśnikowi. Kohei wyrwał się z tłumu i popędził w tamtym kierunku. Nie zważał na Kuro, czy Mirumoto, bo i był całkowicie przekonany, że lepiej poradzą sobie z wytropieniem nieznajomego sprzed sklepu. Nie myślał też o Ikkenie, nawet kiedy przemknął tuż obok niego z charakterystyczną dla siebie niebywałą prędkością. Nie miał pojęcia czy pójdzie za nim, czy też zdecyduje się na coś innego. Nawet gdyby mógł wykrzyczeć do niego, by wrócił do poszukiwań. Raczej nie liczyłby na to, że znacznie starszy szermierz posłucha kogoś o jego wieku i aparycji.

Sam wolał sprawdzić sprawę morderstwa. Nawet jeśli byłaby to zwykła napaść, nie należał do ludzi, którzy puszczają takie rzeczy mimo uszu. Nadal jednak cała ta sytuacja zdawała się być zbyt podejrzana, by móc sądzić, że cokolwiek co dzieje się w tym mieście. Nie jest ze sobą w jakikolwiek sposób powiązane. Całkiem prawdopodobnie, że znajdzie tam coś co rzuci choć trochę światła na sprawę, którą zobowiązał się rozwiązać.

Dlatego też pędził ile tylko sił w nogach. Kierował się okrzykami zaalarmowanych ludzi i tymi, którzy również zmierzali w obranym przez niego kierunku. Nie znał miasteczka, ale plac garncarzy musiał być na tyle charakterystycznym miejscem, że trudno byłoby mu je przegapić.
 
__________________
And then ...
Token jest offline