Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 07-01-2010, 11:54   #21
 
woltron's Avatar
 
Reputacja: 1 woltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumny
Noc minęła wam spokojnie – nawet silny wiatr hulający na zewnątrz nie przeszkodził wam w zaśnięciu. Jedynie Ukita zabawił nieco dłużej na dole karczmy rozmyślając nad tym czego dowiedzieli się jego towarzysze; nie mógł uwierzyć, że Oda-san zostawił panią Ameiko dla zwykłej przekupki z małego miasteczka. Wydawało mu się to nieprawdopodobne... Tak samo jak to, że Oda-san mógł zginąć w taki miejscu i to od miecza! „Co za niedorzeczność” pomyślał Ukita. „Był doskonałym szermierzem... może lepszym niż ja. Muszę odkryć co stało się naprawdę” stwierdził, dopił ostatni łyk herbaty i udał się na górę do swoich towarzyszy. Nie zauważył, że jest obserwowany przez bezzębnego staruszka w rogu.

*

Nowy dzień przywitał was przenikliwym chłodem. Zimy wiatr nie przestał wiać, a na dodatek niebo zasłoniły deszczowe chmury – pogoda nie zachęcała do poszukiwań mieczy. Mimo to wyszliście z karczmy jak tylko wstaliście wychodząc z słusznego założenia, że miecze same się nie odnajdą i że im szybciej wykonacie zlecenie, tym szybciej wyniesiecie się z miasteczka i dostaniecie pieniądze.

Znalezienie domu Amay nie było trudne, wskazał go wam jeden z kupców sprzedających kluski i smażoną rybę.
Niewielki dom stał niedaleko traktu, tuż przy mostku. Nie trudno było zgadnąć czym zajmowała się Amay i jej brat, gdyż przed domem stały kosze z glinianymi naczyniami, a tuż obok domu stał piec do wypiekania gliny. Dom wyglądał na opuszczony, ale przynajmniej z zewnątrz nie widać było żadnych zniszczeń.
Drzwi do domu były otwarte. Pierwszy do środka wszedł Kuro, potem „Tou”, Yakimura i Ikken, który poszedł z wami jako że było zdecydowanie za wcześnie „na szukanie kogoś wygadanego w jakimś cichym lokalu.
O ile na zewnątrz dom sprawiał wrażenie jakby został opuszczony wczoraj, to w środku panował niesamowity bałagan. Rozbite naczynia, powyrywane deski podłogi. Ktokolwiek tu był zadał sobie dużo trudu by przeszukać dom dokładnie, a sądząc po grubej warstwie kurzu zrobił to dawno temu.
- Tyle jeżeli chodzi o szybkie odzyskanie mieczy – skitował to co zastaliście w środku Kuro.
Mimo to nie opuściliście mieszkania od razu mając nadzieję, że znajdziecie coś, co pomoże wam ustalić gdzie macie szukać mieczy lub chociaż czy Kano, to rzeczywiście pan Oda. Długo wydawało wam się, że nic nie znajdziecie jednak w końcu szczęście uśmiechnęło się do „Tou”, który w schowku na ubrania znalazł haori* z monem klanu Kune. Kurta była zakopana pod innymi ubraniami, jednak nie ulegało wątpliwości do kogo należała – młody samuraj wiele razy widział w niej swojego pana gdy przechadzał się po ogrodach zamku Kune z swoją małżonką. Mężczyzna zwinął ubranie i schował za pasem.

*

- Ktoś obserwuje dom – powiedział cicho Yukimara patrząc się przez szpary zamkniętej okiennicy, która wychodziła na tył domu. Rzeczywiście kilka metrów dalej, opierając się o ścianę, stał niewysoki jegomość. Jego twarz była wąska, długa, a wystające z przodu zęby sprawiały, że przypominał szczura. Zza pas miał wetknięty niewielki sztylet.
- Może to przypadek i zaraz odejdzie. – stwierdził Kuro. Sam jednak nie wierzył w przypadek, dlatego po chwili dodał – A jeżeli nie, to jest nas czterech, a on jeden i powinniśmy być w stanie go złapać i dowiedzieć się czego chce.
Pół godziny później stało się jasne, że szczurowaty jegomość nie zamierza sobie nigdzie iść.
 
__________________
"Co do Regulaminów nie ma o czym dyskutować" - Bielon przystający na warunki Obsługi dotyczące jego powrotu na forum po rocznym banie i warunki przyłączenia Bissel do LI.
woltron jest offline  
Stary 12-01-2010, 14:42   #22
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Zimno...przypomniało Kuro o jego wieku. Mając tyle lat na karku powinien mieć już żonę, dzieci albo co bardziej prawdopodobne...powinien być już martwy. Nie był ani żonaty, ani martwy. Los zadrwił z niego, a może to on zadrwił z przeznaczenia?
Kuro poprawił no dachi, takie zimne dni nastawiały go filozoficznie. A na rozmyślania nie miał czasu. Wojownik jest od walki, nie od rozmyślań.
Potarł się odruchowo po niedogolonej brodzie i spojrzał na towarzyszy podróży. Nie rozmawiali ze sobą prawie w ogóle podczas podróży. I każdy z nich wykazywał pewną niezależność, a nawet wyniosłość wobec reszty podczas wczorajszych rozmów. Czy będą potrafili walczyć ramię w ramię, gdy przyjdzie czas boju? Bo Kuro jakoś nie wierzył, że nie przyjdzie mu znów splamić krwią no dachi.

Ikuno może i było nieciekawą miejscowością, ale stary ronin przywykł już do takich miejsc i z energią typową dla siebie ruszył na czele poszukiwań, zagadując napotkanych ludzi na temat miejsca zamieszkania Amay i jej brata.
Znalezienie ich domu nie okazało się problem. Opustoszały budynek został pozostawiony bez opieki. Nic dziwnego, skoro rodzeństwo nie miało w krewnych w Ikuno.
-No to teraz trzeba go przeszukać.- stwierdził oczywisty fakt Kuro z typowym dla siebie entuzjazmem w głosie. I pierwszy wkroczył do domu garncarza stwierdzając, że nie tylko on wpadł na pomysł przeszukania tego miejsca. Ktoś był przed nimi.
„Co teraz?”- to pytanie przeszło przez głowę Kuro. Skoro ktoś zadał sobie tyle trudu, by przewrócić to miejsce do góry nogami, to co oni tu znajdą ? Zapewne nie miecze.
Ale Kuro i jego towarzyszom nie pozostało nic innego, jak spróbować. Przeszukiwania dały pierwsze efekty w postaci szaty należącej do męża Ameiko.
Ronin spojrzał na mon wyszyty na haori... z ironicznym uśmieszkiem. Był to wszak dowód, na to iż miał rację. Ale nie dowodów szukali, a mieczy. Przeszukanie pokoju Amay nic nie dało.
Natomiast pokój jej brata zawierał ciekawe znalezisko, kości do gry Cho-Han. Jedna z kości była przepołowiona na pół i miała w sobie dodatkowy ciężarek.
Spojrzał na Ikkena, który również rozumiał wagę tego, na co się natknęli. Nie musieli o tym rozmawiać. Obaj domyślali się, że braciszek Amay był niepoprawnym hazardzistą, a w dodatku oszustem. I głupcem, przede wszystkim. Bo tylko głupi wieśniak zadziera z Yakuzą, próbując ją oszukać.

Pojawienie się osobnika obserwującego dom, dało czwórce „roninów” do zrozumienia, że ich obecność w mieście i działania przykuły czyjąś uwagę.
- Najlepiej będzie go złapać na przynętę. Jeden z nas wyjdzie z domu w pośpiechu, a wtedy nasz wścibski szczurek będzie mógł zrobić dwie czynności. Albo podąży za jednym z nas, albo dalej będzie obserwował domek. W pierwszym przypadku, mu udamy się za nim i spróbujemy go osaczyć. W drugim, przynęta zajdzie go od tyłu.- rzekł Kuro obserwując dyskretnie szczurka przez okno.- Trzeba wpierw ustalić, kto będzie przynętą w tym połowie.
Ikken poparł szybko pomysł ronina i sam zgłosił się na wabika. Kuro uśmiechnął się. Czas przekuć słowa w czyn.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 12-01-2010 o 17:23.
abishai jest offline  
Stary 12-01-2010, 19:45   #23
 
Makuleke's Avatar
 
Reputacja: 1 Makuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znany
Wizyta w domu Amay okazała się bardziej owocna, niż spodziewał się tego wcześniej Shirokyoru. To, że plotki zasłyszane przez Kuro i Koheia okazały się prawdziwe, sprawiało, że mieli przed sobą pewniejszy trop i poszukiwania obrały wreszcie jakiś konkretny kierunek. Mimo wszystko jednak dla Ikkena ta historia wydawała się trochę dziwna. Kiedy Ukita pokazał im znaleziony płaszcz męża swojej pani, ronin pokręcił lekko głową, jakby ze zdziwieniem czy niedowierzaniem, na jego twarzy na mgnienie oka ukazał się ironiczny uśmiech.
„Nie pojmuję, co też on myślał? Albo ta kobieta musiała być na prawdę niezła, albo nasz Oda-san ucierpiał na umyśle...”
Powstrzymał się jednak od dzielenia się swoimi uwagami z towarzyszami, w szczególności ze względu na Ukitę, który był bardzo czuły na punkcie czci swojego dawnego pana, a i bez dodatkowych komentarzy cała sytuacja wzbudzała w nim silne emocje. Shirokyoru po części nie rozumiał niemego ronina, a po części trochę go żałował - „Jest zbyt naiwny i zbyt zapatrzony w tą swoją długonogą Ameiko. Niby trudno dziwić się takiemu młodzikowi, ale szkoda go, bo dobrze walczy.”
Ostatecznie Ikken wzruszył tylko ramionami.
- Przynajmniej wiemy na pewno, że był tutaj - rzucił i przeszedł do następnego pomieszczenia.

To, co znaleźli tam razem z Kuro, zdziwiło go jeszcze bardziej niż potwierdzenie romansu pana Ody. Zarówno jemu jak i drugiemu roninowi wystarczyło spojrzenie, żeby domyślić się, czemu Amay wraz z bratem zniknęli z miasteczka. Z porozumiewawczego spojrzenia Kuro Shirokyoru zorientował się, że jego towarzysz również zna się na podobnych przekrętach i ciężko było, żeby nie poznały się na tym yakuzy. Ikken podniósł przepołowioną kostkę i obrócił w palcach z zamyśleniem na twarzy.
„Lepszego gospodarza nasz 'Kano' chyba nie mógł sobie znaleźć” - pomyślał, coraz bardziej dziwiąc się mężowi ich zleceniodawczyni. - „Musiał się chyba doskonale rozumieć z pomysłowym braciszkiem swojej ukochanej.”
W chwilę po tym, jak ronin rzucił pękniętą kość gdzieś w kąt, Yukimara dostrzegł, że domostwu ktoś się przygląda. Shirokyoru ciekawie wyjrzał przez uchylone okno i ujrzał szczurowatego typka opierającego się przeciwległy budynek.
„No no, ciekawe czegóż to od nas chce yakuza?” - pomyślał. - „Bo wątpię raczej, żeby domek jakiegoś nierozgarniętego krętacza był tak pilnie strzeżony. Czyżbyśmy już zdążyli komuś się narazić?”

Inicjatywę ponownie przejął Kuro, ale tym razem Ikken zupełnie się z nim zgadzał - powinni działać jak najszybciej i oczywiście skutecznie, a pomysł był wypróbowany i raczej nie powinien nastręczyć trudności w wykonaniu. Żeby zatem oszczędzić czasu na zbędne ustalenia, Shirokyoru postanowił sam zgłosić się na „przynętę”.

- Dobra, ja mogę robić za wabik - powiedział. - Pamiętajcie tylko, że może nie być sam, a wtedy też dobrze byłoby pozyskać jakiegoś informatora - rzucił jeszcze i spokojnym krokiem wyszedł z chaty.

Miał zamiar przejść obok „szczurka” jak gdyby nigdy nic, a potem zagłębić się gdzieś między uliczki, gdzie łatwiej byłoby go zajść reszcie. Cały czas jednak się rozglądał spod przymrużonych powiek, sprawdzając, czy obserwator nie ma w pobliżu jakichś przyjaciół.
 

Ostatnio edytowane przez Makuleke : 12-01-2010 o 21:46.
Makuleke jest offline  
Stary 24-01-2010, 20:30   #24
 
woltron's Avatar
 
Reputacja: 1 woltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumny
Plan był prosty i teoretycznie nie mógł się nie powieść, niezależnie od tego czy „Szczurek” ruszyłby za Ikkenem, czy też został obserwować jego kompanów. Problem polegał na tym, że nawet najlepszy plan może zawieść...

*

Ikken poprawił kurtę, a także miecz przy swoim obi i wyszedł z domu, zostawiając w nim swoich towarzyszy. Minął w pośpiechu „Szczurka”, jak nazwał go pieszczotliwie Kuro, i ruszył dalej w stronę karczmy. Mężczyzna o pociągłej twarzy i dwóch wystających zębach odprowadził Ikkena wzrokiem, po czym popatrzył się na dom. Szybko przeanalizował sytuację, a potem zrobił coś, czego ani Kuro, ani żaden z roninów nie przewidzieli: ruszył w jedną z bocznych uliczek!
- Cholera jasna! – przeklął głośno Kuro, obserwujący całą sytuację przez szczelinę w drzwiach, po czym szybkim ruchem otworzył drzwi i biegiem ruszył w stronę uliczki w której zniknął „Szczurek”. Za nim wybiegł Mirumoto i Ukita.
- Musimy go złapać! – Stwierdził Mirumoto w biegu. – Ja biorę uliczkę z lewej, Kuro tą którą wybrał szpicel, a Tou tą którą poszedł Ikken – dodał natychmiast, po czym zniknął wśród tubylców w niewielkiej uliczce. Po nim zniknął Kuro i Tou.

*

Ikken późno zorientował co się dzieje, bo dopiero gdy Szczurek znikał mu za rogiem. Przeklął cicho i rzucił się w tamtym kierunku – za późno. Szybko rozejrzał się po okolicy i wbiegł w uliczkę, którą, jak mu się wydawało, mógł iść Szczurek... ale nie szedł. Ronin zauważył za to w tłumie za sobą Tou, który w swoim pięknym kimono wyraźnie wyróżniał się wśród tubylców. Obaj mistrzowie miecza ruszyli dalej, w stronę traktu, uważnie rozglądając się przy tym na boki, jednak poszukiwanego nie znaleźli, jakby zapadł się pod ziemię.

*

Kuro był zły: na siebie, że nie przewidział takiego rozwiązania i na Ikkena za to, że odszedł za daleko od szpicla. Szybko jednak porzucił złość, minął sklep z tkaninami i ruszył do przodu. Ronin musiał przyznać, że Szczurek nie był głupi i rozsądnie wybrał swoją drogę ucieczki. Na wąskiej uliczce, mimo chłodu i deszczu, panował bowiem spory ruch, dzięki czemu, przynajmniej teoretycznie, łatwiej było zgubić ogon. Jednak nie w przypadku w którym gonił go ktoś taki jak Kuro.
Lata doświadczeń jako łowcy nagród sprawiły, iż nawet w kolorowym tłumie Kuro dostrzegł osobę której szukał. No i miał szczęście, Szczur bowiem nie zauważył go, gdy wszedł do wąskiego budynku w którym mieściła się niewielka karczma, której szyld głosił iż nazywa się „Wesoły Królik”. Pytania na które musiał odpowiedzieć sobie Kuro były dwa: czy Szczur zostanie w „Wesoły Króliku” dłużej i czy warto ryzykować samotne wejście do środka...

*

Mirumoto biegł z całych sił przed siebie, rozglądając się w prawo czy przypadkiem Szczur nie spróbuje się prześliznąć, którąś z wąskich uliczek pomiędzy domami. Jednak gdy dobiegł do niewielkiego placu kilkanaście metrów dalej zrozumiał, że ten którego szukał uciekł inną uliczką. Nie miał jednak czasu by zastanowić się co robić, gdy z bocznej alejki wyszło siedmiu ludzi: szczęściu yakuza i starzec, którego Mirumoto widział wcześniej w karczmie. Dopiero teraz ronin uświadomił sobie, że wokół nie było nikogo, żadnego kupca, chłopa, strażnika.
- To jeden z nich – powiedział starzec do pozostałych, wskazując kościstym palcem wojownika.
Starzec ubrany był w strój wędrownego mnicha. Miał długą białą brodę i przynajmniej na pierwszy rzut oka wyglądał na niegroźnego na tle pozostałej szóstki. Ronin wiedział jednak zbyt dobrze, że jest na odwrót. To starzec był prawdziwym niebezpieczeństwem, a nie sześciu, podrzędnych szermierzy, którzy go otaczali.
- Czego ode mnie chcecie? – odpowiedział, kładąc ręce na rękojeści swoich mieczy.
- Czego chcemy? Pytasz się czego chcemy? To chyba oczywiste młodziku – stwierdził starzec, po czym spojrzał się na najwyższego z rzezimieszków. - Brać go! Byleby żywego! – Wydał krótki rozkaz.
Walka była krótka, aczkolwiek zażarta. Pierwszy ruszył się bandyta stojący najbardziej na lewo, szarżując wprost na Mirumoto. Ten, gdy zdawało się, że ostrze zbira dotrze trafi go w lewe ramię, zrobił spokojnie krok do tyłu, jednocześnie wystawiając prawą nogę do przodu. Jego przeciwnik nie zdążył wyhamować, przewrócił się na twarz, upuszczając przy tym broń. Również drugi rzezimieszek nie zagroził Mirumoto. Ronin z dzieciną łatwością rozbroił przeciwnika.
- Nie atakujcie go pojedynczo patałachy! – krzyknął rozsądnie dziadek.

Na nieszczęście ronina zbiry posłuchały rady. Pierwszy atak Mirumoto odparł, ale drugiego już nie. Owszem zdążył sparować uderzenie pierwszych dwóch przeciwników: jednego zabijając, a drugiego raniąc przez w prawe ramię. Jednak nie był w stanie osłonić się przed kolejnym uderzeniem, które zadał starzec, pojawiając się znikąd. Rękojeść jego miecza była ostatnią rzeczą którą zapamiętał Mirumoto.
- Aauuaa – krzyczał rany zbir, tamując krew lecącą z rany– Ten pierdolony ronin mnie zranił! – powiedział.
- Masz szczęście. Biedny Ikeda nie żyje... - powiedział inny, wyraźnie przestraszony całym zajściem.
- Zabierzcie go do szefa! Ciało Ikedy zostawcie, to ścierwo i tak nie zasługuje na pochówek – powiedział ostro starzec. Żaden z ludzi szefa Dachi nie zaprotestował, bojąc się gniewu starca. – Weźcie ronina pod pachy i ruszajcie się. Mamy mało czasu, za chwilę zbiegnie się tu pół miasta – dodał i ruszył w stronę mostu.

*

- Morderstwo! Morderstwo! – krzyczał młody chłopiec biegnąc uliczką. – Na placu Garncarzy, straszne morderstwo! – dodał mijając Ikkena, a potem Tou. Roninowie popatrzyli na siebie nawzajem, zastanawiając się co się stało i gdzie jest Mirumoto oraz Kuro.
 
__________________
"Co do Regulaminów nie ma o czym dyskutować" - Bielon przystający na warunki Obsługi dotyczące jego powrotu na forum po rocznym banie i warunki przyłączenia Bissel do LI.
woltron jest offline  
Stary 30-01-2010, 19:16   #25
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
„ Los potrafi zakpić z najprostszych planów.”- klął w myślach ronin przemierzając kolejne metry i szukając Szczurka. Znalezienie go okazało się nietrudne, a i śledzenie też.
Widać tutejszy szpicel miał się za fachowca. Na szczęście daleko mu było do tego. Kuro skulił się nie tylko z zimna podążając za nim. Starał się najmniej rzucać w oczy.
Nie chciał stracić takiej okazji, skoro role się obecnie odwróciły... Teraz to on mógł pośledzić Szczurka i w ten sposób dowiedzieć się nieco o jego mocodawcach.
Sprawa mieczy nieco się bowiem skomplikowała. Kuro mógł mnożyć teorie, ale... nie miał żadnych podstaw, na których mógłby je mocno oprzeć.
Dlatego upilnowanie Szczurka było tak ważne i dlatego Kuro stosował wszystkie znane mu sztuczki by nie zwrócić na siebie uwagi szpicla. I by nie stracić go z oczu.

Wkrótce jednak szpicel zaszedł do karczmy o wdzięcznej nazwie „Wesoły Królik”. Takie nazwy kojarzyły się Kuro z tanimi gejszami i tanią sake...i hazardem. Możliwe, że ta karczma była przykrywką dla domu hazardu Yakuzy. Ronin przez chwilę rozważał, czy wejść do tego miejsca. Ale Szczurek był zbyt cenny by zgubić lub przepłoszyć.
Pozostało więc jedno...czekać. Czekać, albo na ruch szczurka, albo na przybycie posiłków.
Kuro podszedł do sprzedawcy kapeluszy i zakupił jeden słomiany. Kolejnym jego celem, stał się stojący w pobliżu sprzedawca dango *.


Przekąski wyglądały pysznie, a ronin był głodny. Przez chwilę się targował, mając na oku karczmę. Po czym, zakupiwszy trzy dango, podszedł do budynku naprzeciw usiadł opierając się plecami o jego ścianę. Wyjął zza obi swoje no-dachi i ułożył na ziemi. Kucnął i nasunął trzcinowy kapelusz, tak by jego twarz była w cieniu. Starał się udawać wieśniaka, który zrobił sobie przerwę na małą przekąskę. Leżąca na ziemi, a przez to trudniejsza do dostrzeżenia, broń i fakt, że nosił stare łatane kimono ułatwiały sprawę. Teraz należało czekać... ale nie było to dla Kuro niczym nowym. Czekanie wszak, to część profesji łowcy głów.
Pytanie tylko, jaki będzie ruch Szczurka i jego mocodawców.


* Dango- tradycyjne japońskie kluski robione z mochiko, czyli mąki ryżowej, podobne do mochi. Często są serwowane z zieloną herbatą.
Dango spożywa się przez cały rok, lecz różne jego warianty są popularne w konkretnych sezonach. Zazwyczaj są serwowane po trzy-cztery sztuki nabite na patyku.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline  
Stary 01-02-2010, 15:40   #26
 
Token's Avatar
 
Reputacja: 1 Token ma z czego być dumnyToken ma z czego być dumnyToken ma z czego być dumnyToken ma z czego być dumnyToken ma z czego być dumnyToken ma z czego być dumnyToken ma z czego być dumnyToken ma z czego być dumnyToken ma z czego być dumnyToken ma z czego być dumnyToken ma z czego być dumny
Z niezwykłym uporem przedzierał się przez zwarty tłum, który utworzyli mieszkańcy. Jego smukłe ciało z wrodzoną lekkością omijało zarówno ludzi, jak i ciekawskie spojrzenia tych, którym nie umknął strój oraz miecze młodego samuraja. Choć spełniał swoją część zadania bez najmniejszych zarzutów, w jego głowie myśli nadal wirowały z niebywałą prędkością. Uczucie przyciśniętego do ciała pasem obi haori swego zmarłego Pana. Nie pozwalało mu uwolnić się od rozważań, które nieustannie wzmagały tylko jego gniew.

Dopiero krzyk dziecka pozwolił mu odzyskać świadomość. Kiedy tylko oprzytomniał, od razu sięgnął po swój wachlarz. Wolał być przygotowany, toteż dzierżącą go lewą dłoń schował w długi rękaw swego kimona. Poprzedni atak nie pozostawił mu złudzeń, a tessen da mu tą jedną chwilę, którą będzie mógł wykorzystać na przygotowanie się do walki. Wiele więcej zwykle nie potrzebował.

Niechciane myśli odpłynęły. Pozwalając mu tym samym na odnalezienie się pośród rodzącego się chaosu. Zareagował błyskawicznie i nim ktokolwiek inny zdołał ruszyć ku zmordowanemu nieszczęśnikowi. Kohei wyrwał się z tłumu i popędził w tamtym kierunku. Nie zważał na Kuro, czy Mirumoto, bo i był całkowicie przekonany, że lepiej poradzą sobie z wytropieniem nieznajomego sprzed sklepu. Nie myślał też o Ikkenie, nawet kiedy przemknął tuż obok niego z charakterystyczną dla siebie niebywałą prędkością. Nie miał pojęcia czy pójdzie za nim, czy też zdecyduje się na coś innego. Nawet gdyby mógł wykrzyczeć do niego, by wrócił do poszukiwań. Raczej nie liczyłby na to, że znacznie starszy szermierz posłucha kogoś o jego wieku i aparycji.

Sam wolał sprawdzić sprawę morderstwa. Nawet jeśli byłaby to zwykła napaść, nie należał do ludzi, którzy puszczają takie rzeczy mimo uszu. Nadal jednak cała ta sytuacja zdawała się być zbyt podejrzana, by móc sądzić, że cokolwiek co dzieje się w tym mieście. Nie jest ze sobą w jakikolwiek sposób powiązane. Całkiem prawdopodobnie, że znajdzie tam coś co rzuci choć trochę światła na sprawę, którą zobowiązał się rozwiązać.

Dlatego też pędził ile tylko sił w nogach. Kierował się okrzykami zaalarmowanych ludzi i tymi, którzy również zmierzali w obranym przez niego kierunku. Nie znał miasteczka, ale plac garncarzy musiał być na tyle charakterystycznym miejscem, że trudno byłoby mu je przegapić.
 
__________________
And then ...
Token jest offline  
Stary 05-02-2010, 03:51   #27
 
Makuleke's Avatar
 
Reputacja: 1 Makuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znany
„Nie, to się nie dzieje naprawdę” - pomyślał Shirokyoru, kiedy kątem oka zauważył, że szpicla już za nim nie ma. Sytuacja zaskoczyła go zupełnie, ale należało działać szybko, więc skupił się od razu na tym, którędy mógł uciec śledzący ich pokurcz o wystających zębach.

- Szczurzy bękarcie! - krzyknął, nie mogąc nigdzie w tłumie dostrzec sylwetki szpiega. W wyobraźni ronin słyszał już Kuro, stwierdzającego, że to na niego spada cała odpowiedzialność czy coś podobnego.
„Znajdę tego leszcza teraz albo cały dzień mi będzie wypominał, że go zgubiłem” - pomyślał Shirokyoru, a chwilę potem rozległo się wołanie gdzieś z boku:

- Morderstwo! Na placu Garncarzy, straszne morderstwo! - krzyczał jakiś chłopak wielce przejętym tonem.

Morderstwo - to słowo uruchomiło w umyśle Ikkena szybki ciąg skojarzeń. Ktoś kazał ich śledzić, a najpewniej była to yakuza. Zaczęli gonić ich obserwatora, więc mogli zaatakować kogoś z pozostałych - Mirumoto albo Kuro, bo Ukitę ronin już widział za sobą, a zanim zdążył przemyśleć decyzję, „Młody” już mijał go, płynnie, niemal jak duch, biegnąc między tłoczącymi się przechodniami.
„Tam zaraz zrobi się taki ścisk, że Szczurek i tak im ucieknie. To mógł być jeden z naszych, ale raczej nie nazwaliby tego morderstwem - chyba, że ktoś go zaskoczył i uciekł.” - w tym momencie ronin już zawracał w uliczkę, którą przybiegł, ale ta była pełna ciągnących nie wiadomo skąd gapiów. Ikken w irytacji popchnął któregoś z nich - jakiegoś dziadka taszczącego na plecach kosz pełen chrustu - po czym i tak skręcił gdzieś w bok, mając nadzieję wrócić z powrotem do chaty Amay. Ostatecznie, może ktoś z jego towarzyszy został tam lub był gdzieś w pobliżu. I rzeczywiście - trafił na jednego z nich nawet wcześniej, niż mógł przypuszczać. Nie poznał go od razu, ale odruchowo zarejestrował pozornie porzucone lub upuszczone no-dachi i już wiedział, czyja twarz kryje się pod trzcinowym kapeluszem. Jeżeli Kuro chciał się ukryć i udawał biedaka zajadającego kluski na gołej ziemi, to znaczyło, że obserwował lub czekał na „Szczurka”.

Zmieniając kierunek ruchu i wchodząc w ulicę, Shirokyoru momentalnie zwolnił krok, jakby nigdzie się nie spieszył i po prostu przechadzał się po mieście ze znudzenia. Przez głowę przemknęło mu, żeby podejść do drugiego ronina i zagadnąć go lekceważąco jak zwykłego wieśniaka, ale zrezygnował z tego, bo ostatecznie mógł tylko zepsuć jego kamuflaż. Skierował się zatem do sprzedawcy klusek i zakupił dwie porcje, po czym wdał się z nim w rozmowę na temat tutejszej receptury ich przyrządzania, wspominając coś o tym, jakich próbował w swoich rodzinnych stronach. W międzyczasie doszedł do wniosku, że Kuro najpewniej obserwuje karczmę o wdzięcznej nazwie „Wesoły Królik”. Reszta karczmy nie była już tak przyjazna i zachęcająca, więc ronin domyślił się, że to tam ukrył się szpicel. Pozostawało zatem tylko czekać i być w gotowości, bo „Szczur” najpewniej dobrze go zapamiętał i teraz w każdej chwili mogli wyskoczyć na niego przeciwnicy. Zresztą - jego opis yakuza mogła znać już wcześniej dzięki pewnej młodej gejszy o wygimnastykowanym ciele, a jak się okazywało, również i umyśle.
„Nigdy więcej dziwek w czasie śledztwa” - zanotował sobie w pamięci Ikken. - „No, chyba że będę szukał jakiegoś yakuzy.”
 
Makuleke jest offline  
Stary 15-02-2010, 21:06   #28
 
woltron's Avatar
 
Reputacja: 1 woltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumny
Ukita


Przedzierałeś się przez tłum ludzi, którzy z ciekawości wychodzili na ulicę zobaczyć co też się stało. Niektórzy szeptali o straszliwym morderstwie jakie popełniono na Placu Garncarzy, inni opowiadali o dwóch ciałach, jeszcze inni o sprzeczce, która zakończyła się walką na miecze i przynajmniej trzema trupami. Ile z tych plotek było prawdziwych miałeś się przekonać dość szybko, gdy dobiegłeś na miejsce zbrodnie.
Niewielki placyk pełen był gapowiczów, którzy skutecznie zasłaniali ci widok – jedynie włócznie strażników miejskich górowały nad tłumem. Zacząłeś przepychać się przez tłum, który ustępował niechętnie ciekaw co się wydarzyło. Dopiero z bliska mogłeś rozeznać się w sytuacji, a ta wyglądała następująco: na środku placu leżało ciało młodego mężczyzny, pokrytego tatuażami. Z tego co mogłeś zauważyć, to śmiertelne cięcie zadał ktoś o dużych umiejętnościach, a nie przypadkowy szermierz. Nic więcej nie byłeś w stanie powiedzieć, nie z tej odległości.
- Przejście dla inspektora Takedy! Przejście dla inspektora Takedy! – krzyczał strażnik odsuwając tłum na bok i robiąc miejsce dla konnego, którym musiał ów Takeda.
Mężczyzna na koniu był wysoki, dosyć młody, ale z twarzy poważny. Jego szaty wskazywały, że pochodził z bogatej rodziny. Takeda zsiadł z konia i zaczął wypytywać się o wydarzenie, następnie podszedł do ciała i pochylił się oglądając uważnie, po czym rozejrzał się po okolicy. Przechodząc obok jednego z straganów zatrzymał się i powiedział coś co brzmiało jak: - Te... krwi... e... ofiary.


Tymczasem przed „Wesołym Królikiem”


Siedząc na ziemi zauważyłeś jak pojawił się Ikken. Początkowo ronin nie poznał cię, dopiero po chwili zauważył leżącą na ziemi broń, nie uśmiechnął się jednak, ani w żaden inny sposób nie zdradził faktu, że cię rozpoznał. Zamiast tego zmienił kierunek w którym podążał i podszedł do sprzedawcy klusek zamawiając dwie porcje i wymieniając się uwagami na temat przepisów. Mimowolnie uśmiechnąłeś się zastanawiając się skąd taki człowiek jak twój towarzysz może wiedzieć coś o kluskach lub gotowaniu.
Czekaliście na ruch szpicla. Jeden w kapeluszu, oparty o ścianę, a drugi schowany niedaleko zajadając się kluskami. Nikt podejrzany jednak z karczmy nie wychodził, ani nie wchodził tak jakby szczurowatemu się nie śpieszyło. W okolicy zaś pojawiło się coraz więcej ludzi, opowiadających sobie o ostatnich wydarzeniach.


Mniej więcej w tym samym czasie, w innej części miasta...


- Szefie Dachi! Szefie Dachi!
- Tak, Eiji?

- Wrócili i schwytali jednego z roninów o których ci opowiadałem.
- Wyśmienicie – powiedział szef Dachi, nie przerywając przy tym picia herbaty. Widząc na twarzy młodszego yakuzy zdenerwowanie dodał – Czy coś jeszcze?
- Eeee... – mężczyzna przełknął ślinę – Zdaje się, że ten brudny pies zabił Ikede.
- CO??? – Szef Dachi podniósł się. - Przecież mówiłem im, żebyście uważali! Gdzie jest Gaku?
- Nie wiem panie.
- To na co jeszcze czekasz! – wrzasnął. – Znajdź go i powiedz mu, żeby jak najszybciej przyszedł!
- Tak jest... – odrzekł Eiji, po czym wybiegł z pokoju zatrzaskując drzwi. Szef Yakuzy nie zdążył usiąść, gdy drzwi otworzyły się, a do pokoju wszedł starzec w szatach mnicha.
- Pomyliłeś domy mnichu – powiedział szef Dachi przyglądając się starcowi. Jego wzrok przypominał wzrok głodnego wilka patrzącego się na jagnię.
- Myślę, że trafiłem doskonale – odpowiedział starzec, odsłaniając przy tym prawie bezzębne usta.
- Głuchyś? Powiedziałem byś stąd się wyniósł albo...
- Albo co? Zaatakujesz mnicha?

- TY!!! – krzyknął Dachi, chwycił za miecz i ruszył na starca. W kilka sekund był przy nim i ciął, celując w tułów. Ku jego zaskoczeniu chybił, starca nie była w miejscu w którym jeszcze przed chwilą stał. Był za to tuż obok, chwycił szefa Dachi za wyciągniętą rękę, wystawił trochę prawą nogę i przewrócił wyższego od siebie mężczyznę na ziemię.
- Masz fatalną technikę Dachi. Aż dziw, że ktoś o twoich umiejętnościach zaszedł tak daleko i zyskał poparcie szefa Harido. Przejdźmy jednak do rzeczy – powiedział starzec, zdejmując słomiany kapelusz. – podobno masz cenne miecze do sprzedania, za które Harido obiecał wysoką nagrodę.
- Tak – powiedział nieco przerażony i czerwony na twarz Dachi. – Miecze Smoka Burzy.
- I dlatego wezwałeś Siedem Mieczy?
- N-ieee – odpowiedział szybko Dachi. – Wezwałem was, ponieważ mam problem z moją ryw...
- Kayoko – przerwał mu starzec. – Tak wiem. Szef Harido jest z niej bardzo niezadowolony, zrobiła się zbyt niezależna i nie szanuje go. Powiedz mi jednak dlaczego miałbym ci pomóc, a nie zabrać miecz siłą.
- Eeeee... Bo wiem gdzie Kayoko trzyma drugi z Mieczy Smoka Burzy! – wykrzyknął Daichi, tym razem błagalnie.
- Doskonale. Znasz nasze warunki?
- Pół na pół?
- Nie, 80 procent dla nas i 20 dla ciebie. Uważaj się za szczęściarza, zwykle nie dzielimy się łupami.

- Ro-ro-zumiem – wybąkał yakuza.
- To świetnie. Moi ludzie przybędą za trzy dni, a póki co przyniosłem ci prezent – gdy starzec wypowiedział słowa do środka weszli ludzie Dachiego niosący nieznanego mu mężczyznę. – Na szczęście spotkałem twoich ludzi zanim zaatakowali tego ronina. Gdyby nie moje rady twój gówniany gang liczyłby o pięciu członków mniej. Nie żeby była to duża strata...
 
__________________
"Co do Regulaminów nie ma o czym dyskutować" - Bielon przystający na warunki Obsługi dotyczące jego powrotu na forum po rocznym banie i warunki przyłączenia Bissel do LI.

Ostatnio edytowane przez woltron : 15-02-2010 o 21:10.
woltron jest offline  
Stary 18-02-2010, 14:16   #29
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Czekanie nie dawało satysfakcjonujących rezultatów. Chłystek chyba też zrobił sobie przerwę na posiłek. Póki co Kuro urozmaicał sobie czas posilając się zakupionymi dango, oraz słuchając wypowiedzi mijających go wieśniaków. Z nudów próbował z tych strzępków słów wyłuskać cokolwiek wartego uwagi.
Czas mijał, nic się nie działo... nastał więc czas by zmienić taktykę na lepszą.
Ronin wstał i trzymając w dłoni katanę ruszył na obchód dookoła karczmy, by ustalić ile jest wyjść z karczmy. Jedno z tyłu...To ułatwiało sprawę. Było ich wystarczająco dużo, by urządzić polowanie z nagonką. Uliczka na którą wychodziło tylne wejście, była obstawiona straganami. Przechodniów także było sporo... niespecjalnie dyskretne miejsce, ale nie mieli większego wyboru.

Pozostało tylko ustalić kto będzie naganiaczem, a kto łowcą. Kuro wsunął swe no dachi za obi i podrapał się po brodzie.
Niespecjalnie mu się chciało skrywać na tyłach Wesołego Królika, poza tym po dango potrzebował się napić. Z drugiej strony to Shirokyoru robił za przynętę, więc jego widok lepiej zmobilizuje Szczurka do zrobienia czegoś głupiego...na przykład ucieczki.
Bądź co bądź, przy ludziach ciężko by go było przesłuchać.

Skierował się w kierunku Ikkena, zastanawiając się gdzie podziali się pozostali dwaj ronini. Shirokyoru poszedł w jego ślady i korzystał z okazji na posiłek.
Ronin podszedł stoiska i pozornie nie zwracając na niego uwagi rzekł.- Wiesz, gdzie są Tou i Mirumoto?
Po odpowiedzi kontynuował.- Nasz szpieg siedzi w Wesołym Króliku. Sprawdziłem budynek, ma dwa wejścia. Proponuję więc, polowanie z nagonką. Ty będziesz naganiaczem, bo twój widok powinien rzucić się do ucieczki. Ja będę czekał z drugiej strony. Daj mi chwilkę na dotarcie na miejsce, potem wchodź.
Oczywiście Ikken mógł protestować, ale Kuro w to wątpił. Plan był dobry, a po tak długim okresie bezczynności obaj rwali się do działania.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline  
Stary 22-02-2010, 18:04   #30
 
Makuleke's Avatar
 
Reputacja: 1 Makuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znany
Rzeczywiście, Ikkenowi pomału zaczynało już nudzić się powolne przeżuwanie dango, ale i tak nie przyjął pomysłu Kuro z radością - głównie dlatego, że ten znowu wydawał polecenia. Mimo wszystko jednak, musieli coś zrobić, bo siedzenie przed karczmą do zmroku nic by im nie dało, zatem skinął lekko głową na znak, że się zgadza.
Pozostawało mieć nadzieję, że Szczur nie miał w „Wesołym Króliku” żadnych kolegów z yakuzy, chociaż gdyby tak było, to pewnie już jakiś czas temu wyszedłby do nich, zamiast tak długo się ukrywać.
„Tak czy inaczej, nie zaszkodzi zachować ostrożności” - pomyślał Shirokyoru kładąc dłoń na rękojeści katany na chwilę przed wejściem do środka.

Jak się okazało, wszelkie obawy były zbędne. Ikken wszedł do karczmy spokojnym krokiem. „Pod Wesołym Królikiem” nie było szczególnie tłoczno, ale tego należało się spodziewać, bo pora była przecież jeszcze wczesna. Shirokyoru dostrzegł szpicla wciśniętego w kąt na końcu sali, jak pił jakiś napój z małej czarki. Ronin uśmiechnął się ironicznie.
„Gość musi mieć o sobie naprawdę wysokie zdanie, jeśli myślał, że może tak sobie teraz pić herbatkę, bo zgubił nas jak małe dzieci grające w chowanego.”
Szpieg jednak szybko ocenił swoją pomyłkę, bo jak tylko dostrzegł Ikkena, jego szczurowata twarz zbladła, a on sam zamarł ze strachu z podniesioną do ust czarką. W karczmie momentalnie zapadła cisza, a Szczurek ciągle pozostawał na swoim miejscu z uniesioną ręką.

- Co tak się gapisz? Uciekaj! - krzyknął ronin do niego, wysuwając kilka centymetrów ostrza z pochwy.

W tym momencie wydarzenie potoczyły się jak po sznurku według planu: Szpicel jakby nagle się ocknął z paraliżu i zerwał się na równe nogi, przewracając stolik i rzucił się do drugiego wyjścia. Po drodze chwycił jeszcze za kimono zaskoczoną kelnerkę i ją również przewrócił. Ktoś, zapewne karczmarz, krzyknął:
- Co tu się dzieje?!
Shirokyoru ruszył za nim, przeskakując stół i potrącając próbującą wstać dziewczynę. Kiedy był jeszcze parę kroków od drzwi zobaczył zaraz za nimi potężną sylwetkę Kuro, który uniósł trzymaną oburącz saya z no dachi i krótkim, szybkim ruchem uderzył nią Szczura w głowę. Cios, choć wydawał się zadany niedbale, był na tyle silny, że zaskoczony mężczyzna zatoczył się do tyłu i ogłuszony prawie bez szamotania się obwisł w ręku Ikkena. Ronin zarzucił sobie jedną jego rękę na kark i wyszedł z karczmy.

- Chodźmy poszukać jakiegoś spokojnego miejsca zanim dojdzie do siebie - powiedział.
 
Makuleke jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:58.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172