Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-02-2010, 21:37   #11
Ryo
 
Ryo's Avatar
 
Reputacja: 1 Ryo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputację
Que?
Dziwna to doprawdy była sceneria, jakby przejaskrawiona, iście sparodiowana - a na pewno alternatywna wersja stworzenia świata przez demiurga według Biblii.

Zwierzęta - takie dziwne: rodem wyjęte z baśni, które słuchała, gdy była małym dzieckiem. Lecz owy berbeć dawno podrósł, stając się powabną kobietą, która miała na dobre wkroczyć w świat dorosłych. To, co zobaczyła, przeszło jej najśmielsze oczekiwania i po prostu zatkało ją na tak zwane amen. Malutkie, świetliste panienki ze skrzydełkami biły jej w pejzażu tym całym swoim blaskiem. Atmosfera w powietrzu także niepokojąca - pachniało tu magią i urzeczywistnieniem wiejskich zabobonów.

Obok ciała złotookiej przebiegło stworzonko o popielatej sierści, do złudzenia przypominające gronostaja - z tą różnicą, iż było mniejsze i miało dłuższe uszy, które łopotały za nim jak żagielki. Najwyraźniej szukało pożywienia w pobliżu tej dwójki ludzi, lecz gdy tylko młodziczka odrobinę się ruszyła, "zwierzątko" uciekło w popłochu.

To nie jest sen... Argh, niech no ja zdobędę tylko ubranie, to dorwę tego pieprzonego chochlika!

Dojrzała jedno słońce, takich rozmiarów, jakie znała z własnego świata, a drugie było czerwone jak wiśnia i wielkości nieco mniejszej niż księżyc. Mimo to światła owych ciał niebieskich raziły ją w oczy, a kolce iglaków kuły niemiłosiernie. Nie piszczała z bólu, choć siedzisko nie należało do najwygodniejszych.
Jednak perspektywa tego, że nie posiada własnego ubioru przelała ostatecznie czarę goryczy.

Dobra, na razie będę chyba musiała zerwać te gałęzie i zabawić się w buszmena.

I uczyniłaby tak natychmiast, gdyby nie jeszcze jedna przeszkoda...
Tamten mężczyzna.
Natręt, bezczelnie gapiący się na jej biust.
Może i była ładna, może i była kształtna (a wiemy wszakże, iż morze jest głębokie i szerokie), ale nie znosiła, kiedy obcy pan, w dodatku starszy, tak bezczelnie do potęgi n-tej gapił się na jej gołe piersi, a potem począł jeździć wzrokiem po ciele.

Sytuacja postawiła ją w iście niezręcznym położeniu.
Nie znała jegomościa i nie wypadało pyskować starszej osobie, z drugiej strony emocje pchały ją do tego, by komuś tutaj przywalić z liścia za zbyt lepkie spojrzenie.

- Uważaj pan, bo oczka mogą wylecieć z orbit. Kto wie, gdzie jeszcze potem skończą… - uśmiechnęła się kwaśno, po czym odhaczyła dodatkową porcją sarkazmu, taksując spojrzeniem resztę ciała „towarzysza” golasa - …albo można też dostać w delikatne miejsce czymś niezbyt przyjemnym. Więc nie radziłabym tak przyszpilać gałek.

Zasłoniła swój biust rękoma, po czym wstała i złamała kilka gałęzi drzewa przypominającego jałowiec. Wytrzepała je porządnie, żeby nie oblazły ją pająki, mrówki, kleszcze i inne niepożądane brzydactwa, po czym „okryła się” nimi, żeby golizna jej nie prześwitywała – bynajmniej na jakiś czas. Nie obchodziły ją jakieś śmieszne wróżki – ona jest człowiekiem: żadna z niej naturystka, ekshibicjonistka i nimfomanka.

Siedzącemu obok mężczyźnie również podała „cenzora”.
- Masz, nie świeć mi tu golizną – „zlitowała” się nad chłopakiem, nie spoglądając w jego stronę. – Wystarczy, że one gorszą dzieci. - skwitowała z ironią.

Wskazała skinięciem głowy na nagie, skrzydlate elfki, które tańczyły pośród konarów różnobarwnych drzew. Słodkie kolory spuszczały łomot granatowowłosej, która nie była przyzwyczajona do takiej jaskrawości, cieplutkiego wiaterku i widoku dziwnej flory, fauny oraz dwóch słońc na nieboskłonie.
 
__________________
Every time you abuse Schroedinger cat thought's experiment, God kills a kitten. And doesn't.

Na emeryturze od grania.

Ostatnio edytowane przez Ryo : 01-02-2010 o 21:39.
Ryo jest offline