Wątek: Zakonna Krew
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-02-2010, 22:19   #206
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
- Dziękuję Ci, magu - Hasvid schował butelkę do juków. - Wypijemy przy najbliższej okazji.

Podróż przez rolniczą krainę minęła spokojnie. Po elfach czy innych rozbójnikach nie było śladu. Przez całą drogę mijali pracujących na polach chłopów, wozy wypełnione sianem i spyżą, ciągnące w kierunku grodu.

W końcu i oni dotarli do otoczonego murami miasta, ulokowanego nad opływającą wzgórze, Sileą. Rzeka błyszczała czerwienią w promieniach zachodzącego słońca. Ponad bystrymi wodami rzeki wznosił się kamienny most, od którego miasto wzięło swoją nazwę. Zarówno most, jak i okolica bramy miejskiej tonęły w ludzkiej ciżbie. Głośnej, cuchnącej, falującej... Drużyna z trudem dopchała się do zajmującego miejsce przy drewnianym stoliku, kapitana straży.

Po zapoznaniu się z listem noszącym pieczęć Zakonu, kapitan udzielił stosownych instrukcji. Teraz trzeba się było udać do twierdzy, do dowódcy garnizonu. Mag chcąc wyciągnąć od kapitana więcej informacji przekupił go jednym ze zdobycznych mieczy i umówił się na nocną schadzkę w karczmie. Potem Theodore przejął dowództwo. „Coś mi się widzi, że samorzutnie wyłonił się nam przywódca” - pomyślał Hasvid. - „Dobrze, że on”.

- Tak jest, szefie - odparł z uśmiechem i mrugnął okiem do maga, gdy ten zaproponował podział grupy. Skierował się w kierunku widocznej w centrum miasta twierdzy, siedziby dowództwa lokalnego garnizonu. Będąc już na miejscu, poza asystowaniem Maldredowi, chciał dowiedzieć się, gdzie znajduje się jakiś drewniany fort, wzniesiony przez najemników. To tam miał spotkać się z człowiekiem o imieniu Mestor.
 
xeper jest offline