Anzelm
Przytaknąłem bez słowa i ruszyłem za Maureen. "Chyba niepotrzebnie w ogóle wychodziliśmy z tego skrzydła szpitalnego". Przyglądam się jak powoli z dozą rezygnacji przemierza korytarz. Wreszcie jesteśmy z powrotem...
[user=345,1078,1264] -"Nasze przybycie tu na pewno zakłóciło w jakiś sposób równowagę tego miasteczka, a może i całej wyspy; za to z wywoływaniem złego bym tego nie łączył... no nie licząc Nerulla, ale to nie w jego stylu. Nie chcę teraz myśleć o przydatności reszty drużyny. Nic mnie z nimi nie wiąże, ani nie trzyma, ale jestem zmęczony i podejmowanie decyzji w tym momencie to kiepski pomysł. Połowa nocy już za nami spróbujmy złapać choć jej końcówkę i odpocząć do świtu. Przyłączysz się Maureen...?"
Zrzucam wieżchnią szatę oraz znajdującą się pod nią koszule kolczą i zostawiam je na sąsiednim łóżku. Z lekkim ziewnięciem kładę i zapraszająco odkrywam, przystosowany na kołdrę, koc. Nieprzytomnymi juz oczami przyglądam się Jej czekając na reakcje...
[/user] |