Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 25-03-2006, 17:07   #481
 
Frosty's Avatar
 
Reputacja: 1 Frosty jest jak niezastąpione światło przewodnieFrosty jest jak niezastąpione światło przewodnieFrosty jest jak niezastąpione światło przewodnieFrosty jest jak niezastąpione światło przewodnieFrosty jest jak niezastąpione światło przewodnieFrosty jest jak niezastąpione światło przewodnieFrosty jest jak niezastąpione światło przewodnieFrosty jest jak niezastąpione światło przewodnieFrosty jest jak niezastąpione światło przewodnieFrosty jest jak niezastąpione światło przewodnieFrosty jest jak niezastąpione światło przewodnie
Anzelm

Stałem otępiały pośród tłumu. Co się tu działo, jakie znowu zło? Skąd to całe zamieszanie? Co wyrwało tych wszystkich ludzi z ich domostw o tak późnej porze? Przyglądam się przekrojowi klas społecznych miasta. Zadziwiające ale kowal w tym mieście naprawdę zna się na swoim fachu, chyba że są to przedmioty sprowadzane... idealna robota. Zdobienia na broni, jak i pas sam w sobie. Srebrne ornamenty oplatały drogocenne kamienie, odcinając je od złotego podkładu. Stylizowane na runy grawerunki ciągnęły się przez całą długość klingi i nie pozwalały oderwać od niej wzroku... przynajmniej przez jakiś czas...
 
Frosty jest offline  
Stary 27-03-2006, 16:57   #482
 
Nadel's Avatar
 
Reputacja: 1 Nadel ma z czego być dumnyNadel ma z czego być dumnyNadel ma z czego być dumnyNadel ma z czego być dumnyNadel ma z czego być dumnyNadel ma z czego być dumnyNadel ma z czego być dumnyNadel ma z czego być dumnyNadel ma z czego być dumnyNadel ma z czego być dumnyNadel ma z czego być dumny
Nathiel

-Cóż wszyscy się rozchodzą. Bramy zamknięte więc chyba powinniśmy wrócić do Karczmy, może reszta już na nas tam czeka. Co wy na to wracamy?? Czy macie jakieś jeszcze pomysły??
 
Nadel jest offline  
Stary 28-03-2006, 12:45   #483
 
Ribesium's Avatar
 
Reputacja: 1 Ribesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znany
Maureen

Nie uzyskała satysfakcjonującej odpowiedzi na swoje pytania, lecz mogła się tego spodziewać. Wybrała najwidoczniej zły moment na rozmowę. Tłum zajęty był świętowaniem i w sumie gdyby była na miejscu Lilu lub kapłanki, pewnie też zignorowałaby cudzoziemca. Dziewczyna powiodła raz jeszcze wzrokiem po sali, lecz Basta nie dostrzegła. Westchnęła i podeszła z rezygnacją do Anzelma.

- Wracajmy do sali szpitalnej - musiała prawie krzyknąć, gdyż zebrani wznieśli okrzyk pełen radości - Basta nie ma, rano go poszukamy. Teraz i tak nie uda nam się niczego dowiedzieć przez to zbiegowisko - ruszyła szybko przodem, pragnąc jak najszybciej znaleźć się w chłodnym i cichym miejscu. Ze zmęczenia jej wzrok stawał sie rozmazany, a nogi pomału odmawiały posłuszeństwa. Anzelm ruszył za nią i wkrótce oboje weszli do dobrze już znanego im pomieszczenia.

[user=345,1078,1264] Maureen usiadła z powrotem na łóżku i nalała sobie szklankę wody, po czym wypiła szybko połowę zawartości. Pod wpływem hałasu zaczęła już ją boleć głowa, lecz zacisze szpitalnej sali przynosiło powoli ukojenie. Nieco przytomniej spojrzała na zatroskanego Anzelma.
- Wszystko w porządku - zapewniła go. Jej twarz nagle przybrała wyraz zirytowania i lekkiej złości - Nie będę się już uganiać za kimkolwiek z naszych towarzyszy podróży. Czasami nawet mam ochotę odłączyć się od nich i zacząć działać na własną rękę. W sumie i tak niewiele mówią, a może czasem wręcz coś zatajają, pewnie dla własnych korzyści lub bezpieczeństwa. - zaczerpnęła powietrza i policzyła do pięciu by się uspokoić - Heh, nieważne. Narazie zamierzam jeszcze spróbować się z nimi dogadać. Jak myślisz, o jakie zło chodziło Lilu? Myślisz, że to my mogliśmy je wywołać ? Może w jakiś sposób nasza obecność zakłóciła równowagę w tym świecie? [/user]
 
Ribesium jest offline  
Stary 28-03-2006, 22:28   #484
 
Frosty's Avatar
 
Reputacja: 1 Frosty jest jak niezastąpione światło przewodnieFrosty jest jak niezastąpione światło przewodnieFrosty jest jak niezastąpione światło przewodnieFrosty jest jak niezastąpione światło przewodnieFrosty jest jak niezastąpione światło przewodnieFrosty jest jak niezastąpione światło przewodnieFrosty jest jak niezastąpione światło przewodnieFrosty jest jak niezastąpione światło przewodnieFrosty jest jak niezastąpione światło przewodnieFrosty jest jak niezastąpione światło przewodnieFrosty jest jak niezastąpione światło przewodnie
Anzelm

Przytaknąłem bez słowa i ruszyłem za Maureen. "Chyba niepotrzebnie w ogóle wychodziliśmy z tego skrzydła szpitalnego". Przyglądam się jak powoli z dozą rezygnacji przemierza korytarz. Wreszcie jesteśmy z powrotem...
[user=345,1078,1264]
-"Nasze przybycie tu na pewno zakłóciło w jakiś sposób równowagę tego miasteczka, a może i całej wyspy; za to z wywoływaniem złego bym tego nie łączył... no nie licząc Nerulla, ale to nie w jego stylu. Nie chcę teraz myśleć o przydatności reszty drużyny. Nic mnie z nimi nie wiąże, ani nie trzyma, ale jestem zmęczony i podejmowanie decyzji w tym momencie to kiepski pomysł. Połowa nocy już za nami spróbujmy złapać choć jej końcówkę i odpocząć do świtu. Przyłączysz się Maureen...?"
Zrzucam wieżchnią szatę oraz znajdującą się pod nią koszule kolczą i zostawiam je na sąsiednim łóżku. Z lekkim ziewnięciem kładę i zapraszająco odkrywam, przystosowany na kołdrę, koc. Nieprzytomnymi juz oczami przyglądam się Jej czekając na reakcje...
[/user]
 
Frosty jest offline  
Stary 29-03-2006, 16:08   #485
 
Aurora Borealis's Avatar
 
Reputacja: 1 Aurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwu
Fosht'ka

Spojrzała w stronę plaży. "Robi się coraz chłodniej, robi się coraz chłodniej, robi się coraz chłodniej" - myślała. Wzdrygnęła się raz jeszcze i potrząsnęła głową. - Ja bym już poszła. Pewnie są w karczmie i czekają na nas. - Popatrzyła na Phaere. - Idziemy?
 
__________________
- Dlaczego nie wolno mi kłamać? (..) Dlaczego tylko ja mam być prawdomówna? Wujek nie myśli, że to jest wystawianie się na cel? Jasne jest chyba, że jeśli ktoś tu oberwie, to nie ci, którzy kłamią, tylko ja.
- (..) Tu nie o to chodzi, kto oberwie. Tu chodzi o to, żebyś nie dołączyła do ich stada.
Aurora Borealis jest offline  
Stary 29-03-2006, 20:48   #486
 
Ribesium's Avatar
 
Reputacja: 1 Ribesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znany
Maureen

Była już stanowczo zbyt zmęczona na rozmowę. Chętnie przegadałaby z Anzelmem całą noc (i tak prawdopodobnie upłynęła jej już połowa), lecz senność wzięła górę nad innymi potrzebami. Dziewczyna położyła się więc i zamknęła oczy. Zanim jednak oddała się w objęcia Morfeusza, przypomniała sobie cały miniony dzień, od przebudzenia na plaży aż po uroczystość w świątyni. Chciała przeanalizować i poukładać zdobyte informacje, lecz myśli zaczęły się zlewać i tworzyć chaos. "Muszę rano wrócić po łuk" brzmiała ostatnia trzeźwa myśl Łowczyni, zanim zapadła w głęboki sen. Fontanny cicho pluskały a za oknem wiatr poruszał gałęziami drzew, lecz nic nie było w stanie zakłócić odpoczynku Maureen.

[user=345,1078,1264] W sali było mnóstwo wolnych łóżek, lecz Maureen, po chwili wahania i niepewności, położyła się jednak obok Anzelma. Co prawda wolała spać sama, gdyż za wcześnie jej zdaniem było na taki krok, lecz potrzeba bliskości i ciepła zwyciężyła. Łowczyni była jednocześnie zawstydzona i skrępowana, ale też i szczęśliwa. Czuła na karku ciepły oddech mężczyzny, które to zjawisko zaowocowało tak jej potrzebnym poczuciem bezpieczeństwa. - Dobranoc- szepnęła przed zaśnięciem. [/user]
 
Ribesium jest offline  
Stary 30-03-2006, 00:49   #487
 
Frosty's Avatar
 
Reputacja: 1 Frosty jest jak niezastąpione światło przewodnieFrosty jest jak niezastąpione światło przewodnieFrosty jest jak niezastąpione światło przewodnieFrosty jest jak niezastąpione światło przewodnieFrosty jest jak niezastąpione światło przewodnieFrosty jest jak niezastąpione światło przewodnieFrosty jest jak niezastąpione światło przewodnieFrosty jest jak niezastąpione światło przewodnieFrosty jest jak niezastąpione światło przewodnieFrosty jest jak niezastąpione światło przewodnieFrosty jest jak niezastąpione światło przewodnie
Anzelm

Czułem jak emocje całego dnia spływają ze mnie. Z oddali dochodziły przytłumione odgłosy ludzi przebywających w świątyni. Naciągnąłem koc odrobinę wyżej i... zasnąłem.
[user=345,1078,1264]
Czułem jak emocje całego dnia spływają ze mnie, a przyjemne ciepło ciała kobiety pomaga się odprężyć i zapaść w ciemność... odpłynąłem... Sen przyszedł szybko. Jakże dawno nie śniłem o niczym... Twarze przewijały mi się kolejno przed oczami mej duszy...
-"Nie pasowałeś do nas. Zawsze byłeś nieobecny. To nie był twój DOM. Wiedziałem to juz od dawna. Idź, znajdź własną drogę, z dala od tego co znałeś do tej pory..."
Wizerunek mego "Ojca" rozmył się. Pragnąłem mu odpowiedzieć, przeprosić za los jaki go spotkał, ale nie mogłem nic powiedzieć. Mogłem tylko patrzeć i słuchać... Następnym był mój, tak zwany kolega.
-"Anzelm co z tobą! Chłopie masz już prawie 20 wiosen! Znajdź se jakąś dzierlatkę i korzystaj z uroków życia... Twoje zdrowie! Ale to gówno jest mocne; co to?! Grog! A niech to, raz się żyje! A wiesz ta Rebeka z karczmy "Przyjazny Zajazd" ostatnio o ciebie pytała... no dobra, dobra, już nie patrz tak na mnie... po prostu martwię się o ciebie, dziś są twoje urodziny a ty siedzisz tylko w tym kącie i sączysz Ale zamiast się bawić jak wszyscy..."
On nie wyszedł cało z łapanki tamtej nocy...
Wiedziałem że to się stanie prędzej czy później. Pojawił się Rashka. Dumny jak zawsze. Wykrzywiony w dziwnym grymasie, połączeniu pogardy z kpiącym uśmieszkiem. Patrzył na mnie oczami pełnymi nienawiści. Pełnym zadowolenia i jadu głosem przemówił...
-"Wyszkoliłem cię a ty to odrzuciłeś; Ale On ci tego nie daruje. Będziesz cierpiał po wsze czasy HA HA HA HA HA!! Twoja droga będzie wiodła przez ból i cierpienie. Wróć na ścieżkę jego światła a może złagodzi swój osąd. Służ mu wiernie, a..."
Byłem zszokowany słysząc własny głos... słowa, których nie wypowiadałem, a jednak wiedziałem że są moje...
-"Moja droga nie leży już w twojej mocy, a moja wiara umarła tam, na tej plaży. Ja umarłem tam na tej plaży! A dalsza droga leży w łasce Zivlin nie Nerulla! To jej świat, do którego On nie ma wstępu! Nie groź mi... nie żyłem do tej pory i nie boje się śmierci... już nie..."
Świat rozmył się w groteskowym obrazie złości kapłana i nastała ciemność... Powoli uchyliłem powieki. Byłem znowu w sali szpitalnej, w świątyni. Starałem się uspokoić oddech i z łzami spływającymi z oczu wtuliłem się mocniej w drobną sylwetkę Maureen. Nie chciałem już zasypiać; po prostu leżałem tak w ciszy i bezruchu, ostrożnie by Jej nie obudzić...
[/user]
 
Frosty jest offline  
Stary 30-03-2006, 14:23   #488
 
Lyssea's Avatar
 
Reputacja: 1 Lyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skał
Phaere
Nie mam ochoty dłużej tu marznąć. Wracamy .- powiedziała, idąc w stronę karczmy. Rzeczywiście to był dłuuugi dzień i drowka była zmęczona. Nasze umysły muszą być jutro wypoczęte, albowiem jest zaplanowana wycieczka do sąsiednich wiosek.Może tamci ludzie będą coś wiedzieli na temat naszej tajemniczej autorki pamiętnika.Szkoda, że nie wiemy nawet jak ma na imię. -zwróciła się do towarzyszy.
A wiecie, że ten strażnik...Jak on miał na imię...Rupert...Znaczy się Rufus! Zapłacił takiej jednej kobiecie, aby dla nas zaśpiewała najpiękniejszą legendę. Dziwne, iż nagle taki gościnny się zrobił...Choć może to dlatego, że był pijany.
 
__________________
Żeby ujrzeć coś wyraźnie, wystarczy często zmiana punktu widzenia.
Lyssea jest offline  
Stary 30-03-2006, 21:02   #489
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Ruszyliście więc w drogę powrotną do karczmy, mając nadzieję spotkania tam reszty kompanii i zażycia upragnionego odpoczynku. Niestety, wśród gości, żywo debatujących nad sprawą zielonego widma, nie znaleźliście Anzelma ni Maureen, ani nawet Basta. Bardowie zniknęli już, słusznie stwierdziwszy, iż ludzie mają w tej chwili ciekawsze zajęcie niż słuchanie ich pieśni i ballad; tylko Sam uwija się wśród stołów roznosząc dzbany i kubki; on również nie widział ich od waszego wyjścia.

Natomiast poszukiwana dwójka udała się spowrotem do szpitalnej sali, gdzie dochodziły ich tylko niewyraźne echa zwolna cichnących modlitw. Wreszcie umilkły i te, podobnie jak opustoszał "Kichający Smok", ciszę nocy przerywał chwilami jedynie tupot stóp, trzask drzwi czy nawoływania straży. Gdzieś w mieście zegar wybija właśnie północ budząc te przerażone osoby, którym udało się dopiero zmrużyć oczy.

Tak oto minął Wam pierwszy dzień w nowym świecie, teraz powoli i bez kolejnych niespodzianek mija Wam (na rozmowach podsumowujących dzień czy też śnie) noc. Lavondyss przywitało was nie obojętnością, jak Sigil, nie wyciągniętymi mieczami jak sie tego spodziewaliście (nie licząc nieporozumienia na plaży) a przyjaznym uśmiechem i pomocną dłonią Rangaardczyków. Może to spowodowało, że nie czuliście potrzeby potencjalnie bezpiecznego przebywania z "towarzyszami niedoli" a każdy na własną rękę i we własnym stylu zbierał informacje o nowym miejscu Waszego pobytu. I chociaż niektórym z Was przeszło przez myśl, że ta beztroska może okazać się tragiczna w skutkach bardziej podzieliły Was, stale obecne w Waszej świadomości, uprzedzenia rasowe, różnice charakteru czy doświadczeń, niż mogła połączyć obecna sytuacja. Nie macie też powodu ufać "rozbitkom" bardziej niż nowo napotkanym istotom zwłaszcza, że okazują oni większą rezerwę. Na razie jednak zdobyliście kilku pożytecznych znajomych wśród mieszkańców Rangaard, macie zapewniony wikt i opierunek, zasypiacie nie na więziennej pryczy a w wygodnych łózkach... nie jest źle. Co jednak przyniesie ranek? Zaginionych towarzyszy, nowe informacje - czy też stagnację, tak wyprowadzającą Was z równowagi?

Bast: [user=1509]Starzec pochrumkiwał i gładził się po brodzie, słuchając Twojej opowieści, od czasu do czasu zadając jakieś uszczegóławiające pytania. Na informację o waszym pojawieniu się na plaży roześmiał się chrapliwie: Hmmm, więc to takie buty! A ja sądziłem, że to młodzi urządzili sobie przyjęcie na plaży i nie byli w stanie wrócić o własnych siłach do miasta! Hmmm, hmmm... to dobrze, inaczej by ich meazle zjadły najpewnej! Zmień mu no kompres, młodzieńcze, hmmm, oj, moje stare nogi. polecił na koniec niepomny, że od łóżka Sylvana dzieli go tylko kilka kroków. Podejrzewasz, że dziad zwyczajnie jest leniwy - jak chory mógłby pracować na tak wysokiej wieży?[/user]

Taka uwaga na koniec dnia: Rangaard to duże miasto (jak ktoś nie pamięta niech przeczyta sprawozdanie Calcifera na plaży). Nie mieścina, nie wieś ale samowystarczalne miasto, z dwoma portami i stocznią, jednostką wojskową oprócz straży (pamiętajcie o piratach), świątynią zaliczaną do cudów Lavondyss, rozbudowaną siecią handlową obsługującą całą wyspę, reprezentacyjnym ratuszem i dużym dworem Aitara; oraz kilkoma miejscami, których Bast nie wypatrzył. Jak sami widzieliście miasto zajmuje jakąś 1/12 wyspy; aby Kedros przejechać konno wzdłuż potrzeba zaś ponad 2 tygodnie (w szerz ponad 3 tyg., nie licząc przeszkód naturalnych typu góry, doliny, rzeki). Wycieczka od bramy do bramy to ok. 10 km prostej drogi (pod górkę) i chociaż ze względów fabularnych skracam Wam czas wędrówek po mieście, miejcie relacje czasowo-przestrzenne na uwadze (podobnie jak w wypadku plaży). Tak, że jeśli ktoś idzie np. z karczmy do świątyni czy na plażę a tam zaczyna własnie toczyć się rozmowa, niech nie oczekuje, że zjawi się w niej po drugim zdaniu. Itp, Tyle.
 
Sayane jest offline  
Stary 30-03-2006, 22:01   #490
 
Lyssea's Avatar
 
Reputacja: 1 Lyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skał
Phaere
Będę w swoim pokoju. -powiedziała do towarzyszy, po czym udała się do niego odbierając klucze od karczmarza. Odetchnęła z ulgą siadając na łóżku. Wreszcie będzie mogła odpocząć. Wstała i zamknęła drzwi na klucz, aby nikt nie zakłócał jej spokoju. Położyła torbę obok łóżka i postanowiła skorzystać z wody, która przygotowana była w misce. Gdy już się umyła, położyła się na łóżku, na którym spał jej kot. Phaere w myślach przygotowywała sobie opis swojej wizji. Jeśli jej towarzysze o niej nie zapomnieli to na pewno będą się upominać o jej streszczenie. Zastanawiała się również nad dziwnym zjawiskiem jakiego była dziś świadkiem. Może miasto jest w stanie wojny, a nikt im o tym nie powiedział... Nie to było mało prawdopodobne, od razu by zauważyli, że coś nie gra. Przez chwilę nawet pomyślała o swoich towarzyszach ( Bast, Maureen, Anzelm ), których nie widziała odkąd się rozstali w karczmie. Zjawa nie zdążyła nikogo zaatakować, więc najprawdopodobniej żyją. A jeśli są już na drugim świecie to oznaczało, że niepotrzebnie marnowała swój czas na zadawanie się z tymi słabeuszami.
 
__________________
Żeby ujrzeć coś wyraźnie, wystarczy często zmiana punktu widzenia.
Lyssea jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:12.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172