Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-02-2010, 21:38   #5
pteroslaw
 
pteroslaw's Avatar
 
Reputacja: 1 pteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumny
Statek, jak to statek, kolebał się na boki, a ja stałem na burcie i patrzyłem na znikające w oddali inne statki a także mewy które majestatycznie leciały nad horyzontem. „ciekawe czego ten zleceniodawca chce, no i dlaczego chce koniecznie kogoś młodego?” Miałem wiele czasu na myślenie i to robiłem. Obserwowałem też oczywiście marynarzy, „ostrożności nigdy nie zawadzi”, tego pierwszego uczą w gildii skrytobójców. Pierwsze co zauważyłem to że wszyscy palą, fajki były wszędzie a tytoń po pewnym czasie osiągnął horrendalne ceny, miałem szczęście że nie paliłem, palenie na pewno nie jest dobre dla skrytobójcy. Mnóstwo czasu spędzałem na pilnowaniu swego ekwipunku, wielu ludzi nie wie ilu jest złodziei którzy mieszkają w dokach a gdy ktoś wyglądający na bogatego wchodzi na pokład statku to zaciągają się do załogi i próbują go okraść, na szczęście musiałem zabić tylko jednego złodzieja który spróbował mnie okraść w niewłaściwym momencie, można uznać iż inhumacja za pomocą noża nie jest zbyt elegancka ale na pewno jest skuteczna.

Teppic wreszcie wszedł na ląd, zaciągnął się świeżym morskim powietrzem. Ruszył ulicą, miał zadanie jakiś Hurrag chciał kogoś inhumować, zabójcy nigdy nie używają słowa „zabić”, jest zbyt ordynarne, poza tym źle się kojarzy. Okazało się że Hurrag to niezbyt szanowana w Nifig osoba, za to był na tyle bogaty że stać go na skrytobójcę. Wreszcie dotarłem na miejsce, bogato wyglądający dom, odźwierny przy drzwiach anonsujący wszystkich wchodzących, wreszcie mogłem porozmawiać ze słynnym Hurragiem, nie była to długa rozmowa, dostałem tylko listę nazwisk i nazwę dobrej karczmy „Pogodne wiatry”. Na szczęście wyręczył mnie troszkę i podał adres jednego ze swych wrogów, niejakiego Arthura, ja nie czekam, jeszcze tego samego dnia rozpocząłem przygotowania, musiałem zawsze być przygotowany na to iż będę musiał od razu rozpocząć wykonywanie zadania, no i niestety to się przydało, dotarła do mnie plotka iż Arthur zamierza wyjechać z miasta, musiałem działać.

Biegłem po dachach, jak zwykle zresztą, poruszałem się prawie bezgłośnie, słychać było ciche z a czasem głośniejsze brzdęknięcia dachówek, nie miałem orientacji w tym mieście ale udało mi się znaleźć drogę, wskoczyłem przez okno, ogłuszyłem sługę i wyciągnąłem kuszę, niewielka kusza niewiele ważyła lub tak i się wydawało z tego powodu iż miałem ją kilka lat i przyzwyczaiłem się do jej ciężaru trafiałem z niej w głowę lub klatkę piersiową, tak żeby zabić z sześciu, metrów, wpadłem do sypialni i strzeliłem do Arthura który akurat spał, następnie wyszedłem przez okno zabierając ze sobą wszystko co było moje.

Szedłem sobie ulicą, była spokojna noc gdy nagle usłyszałem hałas, wkrótce za zakrętu wyłonił się powóz zaprzężony w dwa konie, dorożka jechała tak szybko jak pozwalały jej na to ulice, uskoczyłem na bok i, zrządzenie los sprawiło iż wylądowałem przed drzwiami gospody „ Pogodne wiatry”, moje rzeczy już tam były gdyż je tam umieściłem przed wyruszeniem na misję, przebrałem się w swój codzienny prosty acz elegancki strój. Stylowa czarna koszula i spodnie, proste ubranie, no i oczywiście kapelusz, wszystko to pasowało do gentlemana.

-Karczmarzu, proszę cię nalej mi szklaneczkę whiskey i może jakiegoś kurczaka.

Moje szkolenie kazało mi obserwować gości aby wiedzieć czy czegoś nie kombinują i nie dybią czasem na mój majątek lub moje życie.
 

Ostatnio edytowane przez pteroslaw : 04-02-2010 o 16:30.
pteroslaw jest offline