Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-02-2010, 08:19   #11
Nathias
 
Nathias's Avatar
 
Reputacja: 1 Nathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znany
Azhar siedział spokojnie w karczmie. Jadł chleb, który otrzymał od farmera i popijał wodą z kubka. W ogóle nie zwracał uwagi na to co się dzieje dookoła. Rozmyślał co ma dalej robić. Gdzie szukać swojego mistrza. Miał bardzo złe przeczucia, miał nadzieję, że zdoła go odnaleźć. Siedział tak dłuższy czas.

Z zadumy wyrwał go pewien kocur, miałczący głośno tuż obok jego nogi.
-A ty co tu robisz? - powiedział bardziej do siebie
Chwycił kota i posadził na stole. Kot miałnkął jeszcze raz. Bez problemu zwrócił uwagę zapieczętowaną kopertę.
Azhar powoli sięgnął do obroży. Nie miał pojęcia co to wszystko ma znaczyć. Gdy w końcu odwiązał wiadomość obejrzał ją dokładnie, spoglądając co chwilę na kota. Nagle zdębiał. Na papierze napisane było jego imie.
Spojrzał na dziwnego posłańca.
"Dziwnego sobie ktoś posłańca wybrał" - pomyślał mężczyzna, po czym odpieczętował list.
Jedną ręką trzymał rozwinięty pergamin a drugą sięgnął po kubek z wodą. Zaczął czytać.
Nagle wszyscy w karczmie podskoczyli. Kubek z trzaskiem rozbił się o drewnianą podłogę karczmy. Azhar siedział nieruchomo z przerażającym wzrokiem wbitym w litery listu.
-Nie.... To niemożliwe...
I znowu wszyscy goście podskoczyli, gdy Azhar uderzył z całej siły w stół.
Zgiął się tak, że nosem prawie dotykał drewnianych desek stolika.
-Nie, Mistrzu Grindan.
Przed oczami stanąło mu całe jego życie. Całe dwadzieścia lat, treningu, krwi i potu. Wspólne polowania, pojedynki i wyzwania. Mimo, że przeczówał najgorsze, nie mógł uwieżyć, że to się stało. Dwie wielkie łzy spłynęły po jego policzku, co skrzętnie ukrył chowając twarz głęboko w tors.

Siedział tak skurczony długo. Jednak w końcu się uspokoił. Przypomniał sobie nauki mistrza. Techniki oddechu i panowanie nad emocjami. To mu powtarzał przez całe życie.

Podniósł spokojnie wzrok na posłańca.
-Straszne przynosisz wieści - szepnął
-Palkemem tak? - kot siedział w bezruchu wpatrując się w mężczyznę.
-I co ja mam z tobą zrobić co? Co ja w ogóle mam zrobić? Miałem w życiu cel, dopóki się nie zjawiłeś - mówił cicho. Nie wiedział, czy mówi to do Palkemema czy do siebie.

Nagle zaświtało mu w głowie. Grindan nieżyje. Jednak nie był to człowiek, który tak poprostu dał się zabić. Był potężny. Czasem poprostu straszny. Sny i przeczucia mówiły jedno - nie umarł w spokoju.
-Wiem, co zrobimy. Znajdziemy tego kto się dopuścił tej zbrodni i zapłaci mi za to. Chodź ze mną. Może przy okazji wyjaśnię twoją zagadkę. Nigdy wcześniej cie nie widziałem. Mistrz nie wspominał, że ma jakiego kolwiek towarzysza.
Azhar szybko zebrał swoje rzeczy - kij oparty o krzesło i mały tobołek z racjami żywnościowymi, hubką i krzesiwem. Mężczyzna podszedł do baru i położył na nim kilka srebrnych monet
-Przepraszam za zamieszanie - powiedział cicho do szynkarza i skierował swoje kroki w stronę wyjścia.

Nie przeszedł nawet dwoch metrów, gdy do karczmy wpadł duży oddział wojska. Dowódca zaczął coś krzyczeć o Sułtanie i rekrutacji oddziałów. Mało to w tej chwili obchodziło Azhara. Nie zwolnił on kroku chcąc jak najszybciej opuścić to przeklęte miasto, które przyniosło mu tak dużo bulu.
Jeden ze strażników zatrzymał go
-A ty dokąd się wybierasz? Nie słyszysz, że zbieramy wszystkich zbrojnych do oddziałów Sułtana?
Azhar spojrzał spokojnym, acz stanowczym spojrzeniem na strażnika.
-A czy widzisz, żebym był zbrojnym? Mam ze sobą tylko kostór i małą procę - żebym w drodze mógł sobie krókika upolować. Żaden ze mnie żołnierz. Jestem prostym wędrowcem.
Strażnik wyraźnie zbity z tropu zawołał dowódcę. Ten podszedł szybko i zmierzył mężczyznę wzrokiem.
-Mówisz, że nie umiesz walczyć tak? To powiedz mi, gdzie zwykły podróżny polujący na króliki dorobił się takiej muskulatóry co?
Sierżant okrążył Azhara. Zwrócił uwagę na łapę niedźwiedzia spokojnie leżącą na piersi wędrowca.
-I niedźwiedzia też może ubiłeś tą procą co?
Dowódca oddziału zaśmiał się gardłowo
-Przestań pieprzyć i ustawiaj się w szeregu.
"Cudownie, tego jeszcze tylko brakowało". Azhar mocniej zacisnął pięści na kosturze. I nagle jakby usłyszał głos w swojej głowie.

"Pamiętaj, musisz panować nad emocjami. Porywy złości, chęć zemsty prowadzą do śmierci. Lepiej zaczekać, przeanalizować sytuację. Czas jest zawsze twoim sprzymierzeńcem."

To była jego pierwsza lekcja. Uścisk kostura zelżał. Zawsze ufał naukom mistrza i nigdy go jeszcze nie zawiodły.
-A więc dobrze - rzucił obojętnie.


Azhar dobrowolnie stanął w szeregu. Cały czas towarzyszył mu ów dziwny posłaniec.
 
__________________
Drink up me hearties, yo ho...
Nathias jest offline