Palkemem spokojnie obserwował całą scenę. Nie zaskoczyło go to, bardziej rozzłościło. "Oczywiście nie ukrył tych mięśni. Oczywiście pokazuje tą skórę niedźwiedzia Oczywiście." Znał politykę sułtanów. Ba, kiedyś służył jednemu. Było całkiem przyjemnie. Rzadko go wzywano, miał własny pokój. No i ryby... Jedne z najlepszych jakie jadł.
Stanęli w szeregu. Kot wspiął się po skórze na bark mężczyzny. Szeroki bark Mało ludzi ma taki. Mięśnie jednak się przydają. Położył się wygodnie. Zbliżył łeb do ucha mnicha i szepnął:
-Uciekniemy z oddziału?
Nie trzeba było nic więcej mówić. W tym pytaniu zawarł wszystko. Także wyrzut za to, że się dał tak głupio złapać. Głos też wyrażał emocje. Był piskliwy, bardziej podobny do miauczenia, niż do odgłosów jakie wydają ludzie w celu porozumiewania się.
Rozejrzał się. "Ochotników" było dość dużo. Zapewne jest wśród nich dość dużo poszukiwaczy przygód. Palkemem zadrżał na myśl, że niedaleko maże znajdować się jakiś głupi kapłan. Nie znajdował przyjemności w zadawaniu zła niewinnym, ale on... Wytwarza ta silną aurę zła, że paladyn poczuje go z daleka. |