Wątek: Łaska wyboru
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-02-2010, 23:36   #209
Nightcrawler
 
Nightcrawler's Avatar
 
Reputacja: 1 Nightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemu
Oczywiście nie była by normalną sytuacja, w której Gotrij mógłby się nacieszyć przejażdżką z piękną kobietą, chłonąc jej ciepło i zapach. Szczególnie to ostatnie zostało przykro zniszczone wieczorną porą, gdy zbliżali się do niewielkiej wsi. Mdlący odór spalenizny unosił się gdzieś na skraju powonienia. Dopiero po kilku chwilach najemnik wyraźnie rozpoznał znajomy zapach stosu i spalonego ludzkiego ciała.
Ciarki przeszły mu po plecach, choć podróż u boku rodzicieli - łowców czarownic, obfitowała w mały stosik tu, palenie grupowe heretyków tam, to jednak Valdredowi wciąż kojarzył się z wrzaskami przypiekanych, jękiem, płaczem i skwierczącym w ogniu tłuszczu…
Co gorsza po ekscesach z sąsiednim osiedlem czuł, że straszliwie łatwo było by im teraz skończyć na takim stosie.
Wspomagając Adreę ruszył w stronę karczmy szepcząc uspokajająca wprost w ucho niewiasty:
- nie martw się odpoczniemy tylko chwile i co prędzej stąd ruszym. Nie będziemy siedzieć tu Urlyk wie ile. Jeśli też wciąż jest tu jakiś Łowca to wolałbym się z nim nie spotkać, nawet jeśli mamy ze sobą strażników Pleweńskich i polecenia od Shalyianek. Walałbym tutaj nawet nie nocować- odetchnął głęboko chłonąc cierpki zapach wraz z stygnącym powietrzem.

W karczmie ledwo co jedli. Zaproponował jednak by spożyć spokojnie, nie wychylać się z pytaniami i nie drążyć sprawy. Później odpocząć co nieco i po prostu zwinąć majdan w stronę zamku. Dość mieli własnych kłopotów, a stos to ostatnie co powinno martwić teraz rannych. Próbował udawać spokojnego, sam jednak co rusz strzelał oczami wokoło wypatrując obcych.
Pytać o nic nie musieli. Wystarczyło tylko słuchać, w karczmie wszyscy tym gadali. Dla Valdreda liczyło się tylko tyle, że wiedział już mniej więcej jak rozpoznać łowców i to że wypytywali o Zamek. Wszak Shalyianki i ich podopieczni winni być bezpieczni, skoro tak łatwo cała okolica zwalała na szpital swoje problemu. Widać kapłanki miały poparcie władz, toteż jednego fanatyka powinny mieć co najwyżej w głębokim poważaniu.
Nie dowiedział się za to Valdred czy zbir - przyłapał się na tym, że tak w myśli określił sobie Łowcę Czarownic - wciąż tu jest.
Nachylił się ku siostrze i szepnął
-Nie wiem co to za fanatyk tu krąży ale u Shalyianek powinniśmy mieć spokój, ruszajmy stąd jak najszybciej- w ten dziwny sposób oswoił się nieco Gotrij z wizją Szpitala dla mutantów i swoją osobista tamże obecnością…
 
__________________
Sanguinius, clad me in rightful mind,
strengthen me against the desires of flesh.
By the Blood am I made... By the Blood am I armoured...
By the Blood... I will endure.
Nightcrawler jest offline