-Mógłbyś mi zdjąć tą obrożę? Nienawidzę jej.
Odezwał się kot do siedzącego na pryczy Azhara.
-I postaraj się o jakiegoś kurczaka. Z ziołami.
Od całkiem niedawna towarzyszył mnichowi, lecz zdążył się zorientować w zamiarach swego pana. Były proste: uciec jak najwcześniej z oddziału chyba, że w jakiś sposób będą mieli szanse pomścić mistrza. To ocenić miał Palkemem - wszak był przy tym. Jeszcze o tym nie rozmawiali. Z pewnością będą musieli.
Palkemem pomyślał przyszłości z mnichem. Za wygodnie nie będzie - znał ich upodobania do spartańskich warunków. Nie gotują kurczaków - to pewne. Z rybami też będzie ciężko. Znów myszy i woda... A paladyn i kapłan w ich oddziale? Pewnie będą tak głupi, że spróbują go "wyegzorcyzmować". Na pewno im się to uda. Wygnać jego demona mógł tylko bardzo potężny arcykapłan. Z odpowiednimi przygotowaniami, w świątyni.
Kot jeszcze raz spojrzał swymi oczami na mnicha i położył się na łóżku. |