Wątek: Łaska wyboru
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-02-2010, 20:09   #210
Oktawius
 
Oktawius's Avatar
 
Reputacja: 1 Oktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłość
No cóż... Zabić czy nie zabić? O to jest pytanie...
Najwyrażniej dla rodzeństwa nie przeszkadzała obecność starszego jegomościa i jego... kogoś tam. Siostry, córki czy innego tatałajstwa.
Nie ma co ukrywać, gladiator za nimi nie przepadał. Co więcej obwiniał ich za to że zostali wykryci w jaskini.
Obiecał sam sobie, że pozbawi ich głów, za pomocą swojego młoteczka. Jednak, gdyby to zrobił pewnie popadł by w niełaski u Astraity i Vala.
Niech to szlag trafi. Kurt nie był typem myśliciela, nigdy nie zastanawiał się specjalnie nad konsekwencjami swoich czynów, ponieważ. Po pierwsze, zawsze jego decyzje były trafne. Po drugie, większość decyzji ograniczała się do walk na arenie, gdzie nikt do niego nie mógł mieć pretensji.
Teraz to jednak inna bajka. Nie chodzi tylko o niego, jednak o los całej trójki. I właśnie dlatego debatował ze sobą, jaką decyzję podjąć.
No i siedział tak sobie na koźle i kombinował. Zanim się spostrzegł już wszystko było przeniesione z wozu a do wozu b i gotowe do drogi.
Dziadek i Astriata zajeli miejsca koło niego i ruszyli. Starszy pan zaczął coś smęcić, jednak te słowa jakoś były trafne.
Dotarły do opornych szarych komórek Gladiatora i na chwilę zajęły jego myśli.
Kurt dalej siedział bez reakcji. Tym bardziej przy tym oświadczeniu nie chciał patrzeć na Astriatę.
- Obiecałem sobie, że was zabiję. Jako jedyni byliście w naszej jaskini. Jednak powstrzymam się. Gdyby to zależało odemnie tylko... ciesz się dziadku, że nie zależy.
- Kurt westchnął. Nie lubił łamać sam przed sobą, danego słowa.- Skoro wiesz tak dużo o gniewie. Czystym gniewie, zrozumiesz. Chyba że pierdolisz farmazonami bez sensu.
Quatro podniósł wzrok.
-Trudno jest komuś zaufać. Być może się nie powinno. Ale nędznie się wtedy żyje. –
wyciągnął z kieszeni tabakę, otworzył blaszane puzderko i podał je na otwartej dłoni Kurtowi. Brązowy proszek o intensywnie pachniał wiśnią.
-Lepiej jest nie ufać... Wtedy przynajmniej zawiedziesz się tylko na sobie. - wziął tabakę od dziadka. Umiejętnie rozmieścił proszek na dłoni i wciągnął za jednym zamachem. Potem wziął głęboki oddech.
-Dziadku, a czy lepiej się żyje jak komuś zaufasz?
-Tak -mężczyzna uśmiechnął się - zdecydowanie lepiej. I zwykle krócej - podobnie jak Kurt zaciągnął się proszkiem.
-Ta.... - spojrzał się kątem oka na Astriatę - ja coś czuję, że moje zaufanie całkiem nie prędko mnie do grobu wpieprzy. No i powiedz mi, kto mi wykopie dołek na moje rozmiary ?-
Uśmiechnął się lekko. Chyba jednak nabrał przekonania do starszego. Hans często mówił, że Kurt w gorąccej wodzie kąpany...
-Nie poddajecie się, przetrwacie , nic nie trzeba będzie kopać - było w tych słowach starszego mężczyzny coś z modlitwy, coś z prośby wznoszonej do wyższej instancji –Może uda nam się dojechać do Zamku bezpiecznie.
-Może... Może nie wszystkim- Gladiator zdecydowanie uciął rozmowę i dalej obserwował widoki na nieboskłonie. Zamyślił się nie na żarty.

Bądź co bądź, Kurt nie specjalnie wiedział co z sobą zrobić. Chciał odezwać się do młodej kompanki, jednak nie specjalnie wiedział co jej powiedzieć.
Korciło go, aby zamienić jeszcze parę słów z dziadkiem, ale to też nie wydawał się zbyt doskonały pomysł.
Jego niepokoje wewnętrzne przerwało to, że wjechali do wioski. Swąd spalenizny był mu znany, wyczuł to bez problemu.

Nikt nie musiał specjalnie ubiegać się o informacje. Wszystko było podane jak na tacy, dla każdego cisło się na usta by powiedzieć choć parę słów na temat ostatniego wydarzenia.
Biorąc Łowce Czarownic i dodając jakiegoś lachona, oraz obrany kierunek na zamek, otrzymamy kłopty. I to kurewsko wielkie. I jeszcze tam idiotka od dziadka, będzie chciała z nim wyrównać co nieco.
Czy jakoś tak to szło... Nie będą to spokojne dni, biorąc pod uwagę to że wieźli ze sobą paru mutków, to już w ogóle dla Kurta odeszła ochota na piwko.
Wypił jedno, potem drugie, zjadł i... co dalej? Trza ruszać dupska jak najszybciej. Jednak ową decyzję pozostawił reszcie intelektualistów.
Przez chwilę wpatrywał wzrok w Astriatę. Wyładniała...
 
__________________
Wolę chodzić do studia niż na nie po prostu,
palić piątkę do południa niż mieć ją na kolokwium.

511409

Ostatnio edytowane przez Oktawius : 07-02-2010 o 22:36.
Oktawius jest offline