Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-02-2010, 20:58   #68
Komtur
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
Staremu Królowi nie spodobało się zbytnio, gdy zamiast kogoś kto podejmie honorowy pojedynek, otrzymał strzał z samopału. Jego gniew skupił się szybko na strzelcu i Karl padł pod naporem ciosów ożywieńca. Przeżył tylko dla tego że Rudgier i Blaise cudem odwrócili uwagę przeciwnika, ale i im także się oberwało. Barglin, któremu wcześniej nie udało się powstrzymać szarży Króla, po odparciu ataku jednego ze szkieletów, ponownie przyłączył się do walki z najpotężniejszym wrogiem. Zamachnął się kilofem celując w nogi martwiaka i mimo że włożył w ten cios całą swą siłę i umiejętności to broń tylko przecięła powietrze. Krasnolud stracił równowagę i w tym momencie dosięgnęło go cięcie przeciwnika. Barglin przewrócił się, a jego plecy zapiekły żywym ogniem. Podniósł się szybko, ale kolejne jego ataki przynosiły mu tylko następne piekące rany.

"Cholera już po mnie! Wytrzymaj, wytrzymaj!" - powtarzał w myślach - "Może inni ocaleją"

Gdy Barglin już prawie całkowicie opadł z sił, Stary Król przymierzył się do zadania ostatecznego ciosu. Wzniósł miecz i wtedy krasnolud ze spokojem istoty pogodzonej ze swym losem, spojrzał w twarz upiora. Ich oczy spotkały się i górnik mógłby przysiąc, że ożywieniec uśmiechnął się pobłażliwie. Nadzieja wstąpiła w jego serce i ostatnim desperackim atakiem, uderzył w korpus przeciwnika. Stary Król rozsypał się w proch, dopełniając tym samym swej przysięgi.

***

Wiele dni kompania spędziła na dojściu do siebie, przeżycie zapewniając sobie dzięki diecie z podziemnych grzybów, które nawet u przyzwyczajonego do takich specjałów, krasnoluda wywołały niestrawność. Barglin nie przejmował się jednak tym zbytnio, bardziej martwił się tym jak została podzielona magiczna zbroja Starego Króla. Gdy już doszedł do siebie po walce okazało się że tarczę zabrał Blaise, a hełm Rudgier. Jemu zostawiono naramienniki opisane runami, gdyż i tak nie pasowały na nikogo innego. Co do Blaise'a to nie martwił się, że tarcza zostanie wykorzystana do niegodziwych celów, bardziej przejmował się jak użyje swoją część łupu Rudigier. Krasnolud po dłuższym namyśle postanowił więc, że będzie się trzymał blisko niego, by w razie czego uniemożliwić mu użycie hełmu w złych celach.

***

Ledwie drużyna wynurzyła się z katakumb, a o mały włos znów nie wpadłaby w kłopoty. Armia zielonoskórych przemierzała dolinę w kierunku z którego uciekali.
- Pani, miej nas w swojej opiece. Jak to mawiają, wypadliśmy z patelni do ognia - stwierdził bretończyk, kuląc się za kamieniem i obserwując armię maszerującą przez dolinę. - Ledwieśmy życie unieśli z tych krasnoludzkich katakumb, teraz przyjdzie nam toczyć bój z orkami. A wiedzieć musicie, że z tym wrogiem już miałem do czynienia. W mej ojczyźnie, Bretonii są oni prawdziwą plagą pewnych rejonów. Szczególnie w okolicach Orczego Masywu, w księstwie Quenelles. Pod tamtejszym księciem, Tancredem, drugim tego imienia, stawałem przeciw orczym zastępom. Na Kielich, wytoczyło się morze orczej krwi. Jednakże nie dane mi było zdobyć tam sławy, gdyż cała ofensywa się załamała. Dlatego też, wówczas wyruszyłem na ziemie tego kraju. Ale dość o tym! Cóż czynić, przecie się samoszóst na nich nie rzucimy. Trzeba też zawiadomić wszystkich w okolicy, wojska poderwać, miasta i wsie ostrzec! Ruszajmy!
- A sobie ruszaj - Rudiger wzruszył ramionami - Ja mam zamiar przeżyć i uciec jak najdalej od tego piekła. Nie nadaję się na wojny.
- Swój do swego ciągnie - mruknął krasnolud - Zieloni chaos poczuły i ku niemu idą. Ostrzeżemy tych co spotkamy po drodze, a sami udajmy się w bezpieczniejsze rejony.

Barglin choć nienawidził orczego plemienia,teraz wolał uspokoić zapędy rycerza, nic nie mogli zrobić przy tak ogromnej masie zielonych.

***
Kolejna przygoda na trasie ich ucieczki, spotkała ich w opuszczonej wiosce. Dwóch szabrowników, których łatwo według Barglina można było wyminąć, ale potrzebowali żywności i informacji, a poza tym Blaise nie chciał im puścić płazem kradzieży. Chłopcy byli bardzo nerwowi, ale dzięki przewadze liczebnej i persfazji Gustawa udało się uniknąć rozlewu krwi. Ich wiedza na temat działań władz imperium nie była imponująca, ale przynajmniej kompania wiedziała, które rejony są jeszcze bezpieczne, a łódź tych łotrów wydawała się dla zmęczonego Barglina idealnym środkiem transportu.
 
Komtur jest offline