Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-02-2010, 22:38   #484
enneid
 
enneid's Avatar
 
Reputacja: 1 enneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodze
Pon, 15.X, Wydział XIII, biurko Dawkinsa, 16:00


Jedną z piękniejszych rzeczy w obsłudze komputera, było naciskanie ciągle tej samej kombinacji klawiszy, przerywane przełączaniem myszką okienek i śledzeniu tylko tej jednej rubryki w kolejnych kartotekach. Najgorsze tak naprawdę były pierwsze próby obsługi bazy danych, ale gdy Chris w końcu załapał jakie czynności trzeba powtarzać, wszystko już poszło z górki... no raczej powoli toczyło się w dół po niezbyt stromym ale bardzo długiej powierzchni. Raz czy dwa zatrzymywał się by dokładniej doczytać nietypowe wykroczenia co poniektórych osób, ale u znakomitej większość najpoważniejszym wykroczeniem był zaległy mandat za szybką jazdę. Zresztą czego się dokładnie spodziewał? Sprawca wcale nie musiał być notowany przez XIII-stkę czy inne wydziały do spraw nadnaturalnych, skąd była pewność, że żaden z gości nie miał ukrytej mocy, która dokonała takich spustoszeń przez ostatnie dni. Lecz z drugiej strony nie miał kompletnie żadnego pomysłu jak inaczej szukać choć cienia poszlaki. Zresztą praca taka była nawet relaksująca, gdy bez pośpiechu wpatrywał się w kolejne ciągi danych.
Ale w końcu coś się pojawiło. Phil Jackman, oszust z zdolnościami empatycznymi...Jedno przełączenie między oknami... Półtora roku temu wynajmował tam pokój na 3 godziny. Znów przełączenie, Chris przeszedł do kartoteki zdarzeń... Tak 1,5 roku miał trzydniową przepustkę... Czyżby miał szczęście? Problem polegał na tym jednak, że niezbyt pasował do całej tej sprawy. Czy aby na pewno mógł stworzyć tak mocną klątwę w tym pokoju, w dodatku przez trzy godziny? Ale mógł się to okazać jedynym źródłem informacji, jeśli sam nie był sprawcą.
Ksiądz przepisał pospiesznie wszystkie istotne informację, łacznie z numerem kontaktowym do kuratora, po czym przeszedł do dalszego przeszukiwania pozostałej listy. Kiedy jednak ostatni z listy nie ujawnił się jako obdarzony, czy tez mag, Dawkins wrócił do swoich notatek. Spojrzał jeszcze na zegarek- "Nie już nie wejdę w dane o personelu"- stwierdził stanowczo. Dzisiaj pozostawało umówić się z Philem na spotkanie, wysłanie maila do administracji elektronicznej kartoteki z pytaniem jak "hurtowo sprawdzić listę nazwisk w bazie danych" ("Ciekawe ile takich maili dostają?"), ale wcześniej jeszce skontaktować sie z kuratorem Jackmana, Williamem S. Thornem:

- Słucham, Torn przy telefonie?
- Witam jestem detektyw Christoper Dawkins z XIII wydziału. Czy jest pan kuratorem Phila Jackmana?
- Tak...a co chodzi?-
spytał mężczyzna, a detektyw wyjaśnił:
- Zajmuje się sprawą pożaru w Hotelu Pensylwania a dokładniej jedengo pokoi, który miał miejscę w środę, Pana podopieczny zameldował się w tym pokoju połtora roku temu na krótki czas... Chciałbym zadać mu kilka pytań
- Acha i chce pan jego adres. Obawiam się że w tej chwili nie mogę panu pomóc. Adres mam w biurze.-
odparł kurator- Może prześlę go jutro w mailu? - Ta sugestia trochę zdziwiła Chrisa, choć była jak najbardziej oczywista. Natomiast młody ksiądz miał poprosić o coś zupełnie innego, co jeszcze minutę wcześniej wydawało się sensowne- chciał, aby towarzyszył mu kurator. "Przecież nie mogę wymagać aby ktoś ze mną pojechał, tylko dlatego, że czuję się niepewnie! "
- Adres mam- tłumaczył pospiesznie po krótkiej chwili konsternacji i próbując wyjść z tej sytuacji z twarzą, poruszył temat, który był nieco mglisty- natomiast chiałbym zweryfikowac kiak infromacji. W bazie danych widnieje, ze został skazany za oszustwa, chciałbym się dowiedziec trochę więcej na ten temat.
- Wyłudzał pieniądze od staruszek na różne cele dobroczynne. I wykorzystywał przy tym empatię by być skuteczniejszy. Drobny naciągacz, choć wyłudził sporo.- odparł Torn.
- Jaki jest jego obecny zawód?
- Sprzedaje samochody...co jakiś czas sprawdzam, czy nie bawi się w stare sztuczki.
Chris na chwile umilkł, walcząc z samym sobą by jednak nie poprosić Torna o tą niezbyt chwalebną przysługę, lecz w koncu zakończył rozmowę

Jedną rozmowę miał z głowy teraz pozostała ta druga, trudniejsza:
- Witam, detektyw Christoper Dawkins, czy rozmawiam z Philem Jackmanem?
- To zależy...o co chodzi ?-
odparł nerwowo mężczyzna.
- Chciałbym sie z panem spotkać i zadać kilka pytań- odrzekł ksiądz tak spokojnie jak tylko umiał. Przeprowadził już wiele trudnych rozmów zwłaszca jako spowiednik z penitentami, lecz pierwszy raz przyszło mu to robić jako detektyw z podejrzanym.
-Na jaki temat?- głos rozmówcy coraz mocniej drżał.
Tym razem ksiądz się trochę zawahał, niezbyt wychodziła mu ta rola. Postanowił zdobyć się na trochę szczerości, może to pomoże?
- W sprawie jednego pokoi w hotelu Pensylwania, był pan tam przez krótki czas półtora roku temu
-Co?-zdziwil się mężczyzna. O czym pan mówi?
- Możemy się spotkać?- podjął znów Chris, tym razem z ledwo zauważalną nutą błagania Nie jest to raczej rozmowa na telefon. chciałbym poprostu zadac kilka pytań - Jednak i to nie zadziałało, a rozmówca był coraz bardziej nerwowy. Dawkins szybko zweryfikował sowją strategię-"Mówię mu o czyś czego moze zupełnie nie pamiętać"
- Wyszedl pan z więzienia jakieś półtora roku temu na przepusce ze względu na sprawy rodznne. Chciałbym porozmawiać z panem na ten temat wytłumaczył powoli detektyw.
-No dobrze...kiedy?- usłyszał w odpowiedzi, a Chris niemal odetchnął z ulgą
- Ma pan czas jutro po południu... powiedzmy koło 16?
-Niech będzie.-
odparł Jackam zniechęconym głosem.
-Ma pan jakąś propozycję gdzie? Obiecuję, że nie zajmę zbyt dużo czasu
-Może u mnie w pracy?-
spytał Phil i podyktował adres salonu samochodowego.
-Dziękuję, życzę miłego dnia.
Detektyw odetchnął z ulgą wyłączając telefon. Miał już wszystko załatwione, pozostawało tylko dobrze zastanowić się nad pytaniami jakie zada, ale poza tym chyba zakończył na dziś pracę.
Spojrzał na zegarek. Pozostało mu jeszcze trochę czasu do mszy o 17.30, jednak nie miał ochoty już za nic się zabierać. Wstąpi tylko do jakiegoś sklepu by uzupełnić zapasy (jajka które zniknęły po jajecznicy O'Dooma) i od razu pojedzie do kościoła by tam w spokoju odmówić brewiarz przed Eucharystią...

Pon, 15.X, "Bar u Johna", 18:45

Chris nigdy nie odkrył od czego zależały tłumy w knajpie, pod swoim mieszkaniem. Czasem w barze przebywał tylko jeden klient (zazwyczaj był to Fred), innym znów razem, o tej samej porze ledwo znajdywało się miejsce przy ladzie. Dzisiaj nie było znów tak źle, ale wszystkie stoliki zajęli studenci z pobliskiego collegu, którzy chyba oblewali jakiś egzamin. Ksiądz jednak i tak zasiadał przy ladzie, gdzie mógł porozmawiać z swoimi znajomymi. Dawkins miał dziś "szczęście"- Fred podjął właśnie nowy temat wywodów, który przedstawiał barmanowi.
-...Studenci- darmozjady, tylko imprezy im w głowie. Rodzice nie dali im pożądanego lania, takie jest moje zdanie- A cześć, Chris- przerwał na chwile gdy zobaczył księdza obok siebie- ten z uśmiechcem kiwnął głową, Fradowi i Johnowi- a kierowca śmieciarki tym czasem kontynuował: Szacunku dla ludzi nie mają, a przy tym tak śmiecą, że głowa boli. Raz no miałem kurs obok akademików, zastępowałem Ralfa bo się chłopak rozchorował. Takiego śmietnika to jeszcze nie widziałem! Trzeba było sprzątać ulicę wokół bo dwa kontenery przewrócili
- Nie przesadzaj znów Fred - odparł barman- Nie są znów tacy źli. Ostatnio kilku się tu wprowadziło pod ósemką. Kojarzysz Chris?
-Tak? Na drugim piętrze?- zdziwił sie ksiądz- Z tego co słyszałem to to mieszkanie było puste od 10 lat.
-To przez te przeciągi, ale dozorca w końcu uszczelnił tam okna, a cena nie jest wygórowana. A jak narazie z studentami nie ma problemu
-To pewno do nich należał ten czarny Delorean- domyślił się Fred.- widziałem go tu w czwartek i w sobotę rano, takie cacka to tylko nowobogaccy sobie kupują. Albo go ukradli...
- Ech ty i te twoje wywody. -przerwała mu żona Johna, Meggie, która właśnie wyszła z kuchni - Byś tylko Fred ludzi obgadywał, gdyby za to ktoś płacił. Trzeba mieć więcej zaufania do ludzi, dobrze mówię ojcze Dawkins? Co ojciec by zjadł?
I na tym skończyła się dyskusja. Meggie zawsze skutecznie ucinała wszelkie monologi Freda, który jak mało do kogo, czuł do niej swoisty szacunek, ze względu na najlepsze udka z chili, jakie serwowane są w całym Nowym Yorku. Rozmowa wróciła więc na bezpieczne tory ostatnich meczów. Dla księdza było to okazja do odświerzenia swoich wiadomości na temat aktualnych wyników, gdyż od dłuższego czasu nie śledził wydarzeń w lidze.

Gdy już Chris miał wychodzić przypomniał sobie jeszcze o jednej sprawie
- A właśnie John, znasz jakiś dobry warsztat samochodowy?
- Znów ci się samochód rozkraczył? -
zapytał Fred i dodał w znanym sobie stylu. - Myslałem, że księza mają na tyle zielonych by sobie sprawic jakąś furę
-Może w przyszłym roku coś sobie sprawię-
odrzekł Chris ignorując komentarz.
-Rzeczywiście powinieneś wymienić tego gruchota- Przyznał John - Znam takiego mechanika w China Town, naprawdę cuda robi z samochodami, za niezbyt duże pieniądze.
Ksiądz przepisał namiary do owego mechanika, po czym poszedł do swojego mieszkania.

Pon, 15.X, Mieszkanie Dawkinsa, 20:30

No i pozostawały zapiski o sztylecie. Chris mógł to już dzisiaj właściwie sobie podarować, ale chciał wypełnić wcześniejsze postanowienia. Najpierw jednak wziął prysznic, by choć trochę się odświeżyć po całym dniu i nastawił wodę na herbatę. Dopiero po takich przygotowaniach zasiadł do notatek ojca Ortega, na temat sztyletu. Łacinę znał w miarę dobrze, więc nie powinien mieć problemu z odczytaniem większości rękopisu. Gdyby jednak miał jakieś problemy z hiszpańskimi słowami, które co jakiś czas wplatywały się w tekst, miał w pogotowiu stronę internetową, z słownikiem hiszpańskiego.
Nie spodziewał się wprawdzie wielkich rewelacji odnośnie tej relikwii, ojciec Zahary pewno by o tym wspomniał, gdyby były w tym tekście jakieś konkrety. Niemniej sztylet intrygował księdza i chciał choć trochę poznać jego historię...

Wt, 16 X 2007, siedziba przedstawicielstwa firmy ELECTRO-LIGHT , 9:10


Ksiądz dziwnie się czuł, gdy Vi prowadziła całą rozmowę. Dawkinsowi wydawało się, że nie do końca był w temacie, zwłaszcza gdy jego partnerka pewnie dopytywała sie o kolejne szczegóły. Móże nie powinien zwalać na niej całej sprawy wczoraj i razem z nią przesłuchiwać wnuka oraz szukać potzrebnych informacji? W końcu sprawe prowadzili współnie, więc obowiązki powinny być rozłożone równomiernie. Z takimi wątpliwościami przysłuchiwał się całej rozmowie z przedstawicielem Electro Light
(...)
- Kto w takim razie dał takie zlecenie? Macie jakieś nazwisko?
- Zamówienie przyszło z siedziby firmy, ale zleceniodawcą z zewnątrz był Leo Snake.

Chris spojrzał na swoją partnerkę, dokładnie gdy ta zwróciła swój wzrok na niego.Kolejny element układanki wpasował się w sprawę
-Czy zna pan pana Snake'a - zapytał detektyw
-Nie, nie spotkałem go osobiście...Sprawa była załatwiana w Los Angeles.- odparł Peter.
-Ale wie pan, że jest właścicielem - Chris zerknał do notatnika - Pink Stick Productions, z która współpracujecie.
-Tak, wiem.-
odparł menedżer po czym rzekł.- Ale Pink Stick Productions również ma siedzibę w kalifornii.
-Rozumiem... Jak długa jest to wspołpraca?

Peter zajrzał na monitor komputera, wystukał parę słów na klawiarze, nacisnął ENTER i rzekł.- Hmmm...2,5 roku.
Kiwnął głową i znów oddał głos swej partnerce
(...)
– Cały system kamer i holoemiterów, został zatwierdzony przez eksperta klienta, Leo Snake’a. Zezwolenia na założenie systemu udzieliła właścicielka budynku.
(...)
- Nie wiem...O to proszę pytać Leo Snake’a.-
odparł Banks wzruszając ramionami. - Chris jeszce na zakończenie na chwilę zabrał głos
- Przepraszam, jeszce jak nazywał się ten ekspert, który zatwierdzał projekt? Ma pan jakieś dane kontaktowe?
- Frank Benson ul. Kennedy'iego 34, to gdzieś a obrzeżach Los Angeles. Numer telefon wystarczy?-
spytał Peter notując szereg cyfr.
- Tak - Chris kiwnął głową
Peter podał karteczkę z numerem telefonu księdzu.

Wt, 16 X 2007, wydział 13, 11:30

Znów się rozstali na wydziale, znów każdy miał swoje sprawy do załatwienia. Oczywiście znów czuł swego rodzaju wyrzuty sumienia, że ich śledztwem zajmuje się znów tylko Vivanne, ale obiecał sobie jak najszybciej zamknąć sprawę feralnego pokoju i wrócić do głównego toku śledztwa (jeśli nie tego to na pewno już następnego).
Dawkinsowi została jeszcze jedna lista do sprawdzenia, w sprawie hotelu Pensylwania- lista pracowników, a później no cóż będzie mógł pojechać porozmawiać z Jackmanem. Miał nadzieję, że przeszukiwanie bazy danych pójdzie szybciej niż ostatnio, w końcu pracowników było raczej mniej. No jeszcze pozostawał samochód oddać do mechanika, ale to miał nadzieje zrobić po drodze do podejrzanego.
 
__________________
the answer to life the universe and everything = 42

Chcesz usłyszeć historię przedziwną? Przyjrzyj się dokładnie. Zapraszam do sesji: "Baśń"- Z chęcią przyjmę kolejnych graczy!
enneid jest offline