Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-02-2010, 07:26   #22
Nathias
 
Nathias's Avatar
 
Reputacja: 1 Nathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znany
Żołnierze ustawili wszystkich w dwuszeregu na placu. Gdy zakończyli całą łapankę zaprowadzili ich do koszar, pokrzykując i bijąc tych bardziej opieszałych. Na placu koszar znowu ustawiono ich w szereg. Mężczyzna rozejrzał się po placu. Dookoła stały budynki użyteczności ogólnej takich jak stołówka, czy magazyn oraz typowo wojskowe jak kwatery, czy zbrojownia.

Na środku placu za stołem siedział mężczyzna a tuż za nim stał olbrzymi półork.
-Baczność szumowiny!!!!
Azhar nie miał zamiaru reagować. Stał wsparty o swój kostór czekając na to co ów mężczyzna powie.
Wysłuchawszy płomiennnego przemówienia o niebezpieczeństwie kraju kazał wszystkim podpisać jakieś dokumenty. Nie mieli zbyt wielkiego wyboru. Dookoła stali rozstawieni strzelcy czekający tylko na znak, aby zacząć rzeź.

Gdy wszyscy podpisali papiery, mężczyzna przyporządkował im zwierzchików. Azharowi przypadł człowiek imieniem Gotfryda. Dobrze zbudowany. Prawdopodobnie znający się na tym co robił - na zabijaniu na rozkaz.
Sierżant odprowadził jego i innych do ich kwater. Gdy szli do Azhara dotarło, że prawie wszyscy, którzy szli z nim byli tymi, których zwerbowano w owej pechowej karczmie. Wszystko się skomplikowało...

***

-Mógłbyś mi zdjąć tą obrożę? Nienawidzę jej.
-I postaraj się o jakiegoś kurczaka. Z ziołami.


Nowy towarzysz Azhara był dość wygadany. Na początku bardzo to zdziwiło, później jednak gdy jeszcze raz przeczytał list od swojego mistrza zdziwienie całkiem go opuściło. W końcu jego towarzysz był demonem.

-Myślę, że o jedzenie nie mamy się co martwić. Jeśli chcą mieć z nas pożytek to będą musieli nas karmić. Dziś chyba nie mamy szans na żaden posiłek. Mam w tobołku resztkę chleba jeśli cię to zadowoli.
Azhar mówił cicho. Nie chciał aby reszta usłyszała cokolwiek z jego rozmowy z kotem.
-A tobie radzę się nie wychylać za bardzo z mówieniem, bo możesz mieć kłopoty. Ludzie niezbyt przepadają za takimi istotami jak ty.
Tak na dobrą sprawę Azhar ucieszył by się z innego towarzystwa niż demon zaklęty w kocie. Jednak był to "spadek" po jego mistrzu. Nie mógł po prostu go odprawić. Mógł go doprowadzić do tego, który zabił Grindana.
-A co do ucieczki to zgadam się z tobą. Jednak musimy się wstrzymać. Jeśli uciekniemy teraz będziemy ścigani przez wszystkich tutaj obecnych i resztę armii. Nie, musimy zaczekać. Możliwe nawet, że ten przydział będzie nam przydatny w poszukiwaniach. Z tego co widzę, wojsko ma tutaj dużą władzę.
Azhar nie miał pojęcia skąd ten pomysł. Ale było w nim sporo sensu. Zresztą dzięki temu pozna sposób działania tutejszych władców, więc łatwiej mu będzie później się tutaj poruszać.

Mężczyzna chwycił swój tobołek, wyjął z niego chleb i zaczął powoli jeść. Nie dojadł go do końca, w razie gdyby jego towarzysz się skusił. W tej chwili naszła go kolejna myśl. Czemu tak w ogóle pozwolili mu zatrzymać kota? Postanowił jednak ten temat zostawić sobie na jutro. Oparł kostór o doł łóżka i położył się spać.
-Dobranoc - szepnął do Palkemema, po czym zasnął.
 
__________________
Drink up me hearties, yo ho...
Nathias jest offline