Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-02-2010, 14:42   #28
Joppcio
 
Joppcio's Avatar
 
Reputacja: 1 Joppcio jest na bardzo dobrej drodzeJoppcio jest na bardzo dobrej drodzeJoppcio jest na bardzo dobrej drodzeJoppcio jest na bardzo dobrej drodzeJoppcio jest na bardzo dobrej drodzeJoppcio jest na bardzo dobrej drodzeJoppcio jest na bardzo dobrej drodzeJoppcio jest na bardzo dobrej drodzeJoppcio jest na bardzo dobrej drodzeJoppcio jest na bardzo dobrej drodzeJoppcio jest na bardzo dobrej drodze
Charlie pruł przez spękaną asfaltówkę niezbyt zadowolony. Martwił go ten cholerny licznik. Już dawno nie tankował, a taka bestia potrzebowała sporej ilości paliwa. Dodatkowo napiłby się czegoś. W gardle suszyło go strasznie. Już chciał napaść jadące z naprzeciwka osoby, ale zniechęcił się patrząc na minę kierowcy. Na szczęście pobliska stacja paliw mogła być jego wybawieniem. Przyspieszył motor i co raz bardziej zbliżał się na parking, na którym coś się działo. Troszkę niepokoiły go stojące tam pojazdy. „Mogą mi zaiwanić całe paliwo… No to będą kłopoty.” – pomyślał i zajechał na parking. Zgasił silnik i szybko zerwał się z motoru, wyciągając z kabury broń. Popatrzał na całą sytuację. „Ten murzyn… skądś go znam…” Wycelował z magnuma w głowę faceta w kominiarce.
- Te... Paliwo jest moje, jasne? Jak coś zostanie to sobie możesz wziąć, ale to Charlie jest zawsze pierwszy w kolejce. Kumasz? – wymamrotał harleyowiec.
- Charlie? Kopę lat. Cóż cię tu przywiało? Panowie, bądźmy, kurwa dżentelmenami. Odłóżmy broń i pogadajmy... - powiedział Roddick
Na twarzy mężczyzny zagościł uśmiech
- Michael? Siema! Co ty tu do cholery robisz? I co to za chuj do którego mierze? I o jakim pieprzonym konwoju wy gadacie?
- Co ja tu robię? Jadę do McPherson, ale zatrzymaliśmy się po paliwo. Ten osobnik też chciał zatankować, jednak stacja jest aktualnie nieczynna po tym jak jeden z moich byłych współpracowników postanowił zrobić rozpierdol. Efekt jest taki, że mamy tu pięć trupów, w tym mojego kierowcę oraz właściciela stacji. Więc dzisiaj jest promocja: benzyna gratis! Ile wlezie! A co do konwoju, to może masz kilka dni luzu i chętkę na górę gambli, co? - odpowiedział Michael
- Człowieku w kominiarce - Murzyn zwrócił się do kierowcy hummera. - Opuść w końcu tą pukawkę. Nikt Ci nic nie zrobi. Ci co by mogli już sobie pojechali... Rozumiem, że spóźniłeś się do baru na spotkanie, tak?
- A więc paliwo za darmo? - uśmiechnął się pod kominiarką, chociaż nadal nie ufał nowo poznanym ludziom. Opuścił lufę broni, ale nadal była gotowa do strzału, a on sam do wskoczenia za drzwi Hummera - Nie, nie. To nie tak. Szukałem prawdziwie dobrej pracy, a w barze zasłyszałem plotki o tym konwoju. Podobno była tam całkiem wesoła zbieranina. I coś mi się wydaje, że ty jesteś organizatorem tego całego cyrku... - podrapał się w kominiarkę, pod którą dała się wyczuć głębokie blizny i poprawił okulary przeciwsłoneczne.
- A więc ktoś przeinaczył prawdę. Ja jestem organizatorem tego, jak to nazwałeś "cyrku", ale na konwój chcemy napaść. To znaczy zagrabić towar, jaki Steven McKellar wysyła na zachód.Chodzi o leki, które produkuje w swoich zakładach. - odparł czarnuch
- Będą z tego gamble? Bo jak tak to ja mogę w to wejść. - powiedział zadowolony i schował Magnuma do kabury.
- A więc to takie cyrki - wrzucił z powrotem UKM do Hummera - Jeżeli szukacie kogoś, to ja jestem chętny. Coś mi mówiło że nie warto wierzyć tym plotkom. Cóż, wybaczcie ale moja dziecinka potrzebuje ropy. - poklepał maskę Hummera i ruszył spokojnie do wnętrza stacji - Ależ tu burdel - krzyknął widząc rozstrzelane ciała. Po chwili wyszedł z kilkoma kanistrami ropy. Zauważył że Charlie patrzy na niego krzywo - Spokojnie harleyowcu. To ropa. Twój motorek pali benzynę. Jestem jej kilka kanistrów.
- To dobrze, że się dogadaliśmy - z zadowoleniem stwierdził Murzyn. - A więc brać paliwa ile wlezie i, jak to mawiali, komu w drogę temu banana. Kierunek McPherson!
- Spoko szefie. Mam zamiar całą moją bestię wyładować kanistrami ropy. Jak skończę, do zapraszam panów do środka. Harleyowiec pojedzie za nami, ok? - zakończył rozmowę facet od hammera
Charlie szybkim krokiem ruszył do wnętrza stacji. Wrócił z kanistrami z benzyną i szybko zaczął tankować swego harleya
- No maleński, pij ile wlezie. W końcu jest za darmo... - powiedział do siebie.
 
Joppcio jest offline