Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-02-2010, 23:43   #164
Glyph
 
Reputacja: 1 Glyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwu
Anzelm

Fortelem zdołali wydostać się na piętro. Pojawienie się tu szkieletów było nieuniknione, lecz zyskali trochę czasu na zorganizowanie kontrataku. W końcu martwe truchła, pozbawione zdolności postrzegania swych nieprzyjaciół, musiały bardzo uważnie przeglądać każde pomieszczenie. Rozejrzał się po rupieciarni. W pomieszczeniu panował niesłychany bałagan, co także mogło działać na korzyść uciekinierów. Nieprzyjaciel dłużej będzie je przetrząsać jeśli zechcą uciekać w górę. To właśnie najbardziej zastanawiało mężczyznę, czy uciekać w górę, czy też ukryć się tutaj i przygotować zasadzkę. Z tego co wspominały czarodziejki trzecie piętro wieży było zawalone, na czwartym zaś były kolejne szkielety. Anzelm nie sądził, aby potrafiły latać, więc raczej zostały na straży biblioteki. Z drugiej zaś strony stał spory oddział, kto wie czy nie wzmocniony o kolejne napływające posiłki. Uciekli, lecz tym samym dali się schwytać w pułapkę. Zwłoka, choć pozwalała odetchnąć, tak na prawdę działała na ich niekorzyść. Pewnym było, że kapłan nie podda się bez walki. Wciąż ich atutem było zaskoczenie wynikające z ukrycia przed wzrokiem przeciwnika, lecz i ono pryśnie, gdy tylko wdadzą się w wir walki.

Wśród nadgryzionego czasem sprzętu walały się szczątki różnych istot. Przypominały Anzelmowi o celu wędrówki do wieży. Byli od niego dosłownie na wyciągnięcie ręki, choć z pościgiem trudno przeszukiwać ruiny, a tym bardziej odprawiać jakikolwiek rytuał. Kości jednak mogły posłużyć dla wyrównania liczebnie szans, ale wpierw musiał się upewnić, że nie użyje najcenniejszej czaszki na bezużyteczne mięso armatnie. Tak, najpierw potrzebował znaleźć czaszkę czarodzieja, pomocnika thana, do tego zaś potrzeba przede wszystkim więcej czasu. Szybki rzut oka po pomieszczeniu podsunął mężczyźnie pewien pomysł.

-Szybko znudzą się parterem. Latienie, czy byłbyś w stanie mocą wiatru przesunąć większość mebli do drzwi? Stworzenie barykady da nam trochę więcej czasu.

Kapłan zaplanował kolejny półśrodek, nie rozwiązujący problemu, lecz odkładający go w czasie. Drzwi prowadzące na klatkę schodową choć stare, ze zmurszałego drewna i przerdzewiałych żelaznych okuć sprawią trochę problemu, zanim wraz z zaporą zostaną porąbane na kawałki. Niech teraz czarownik spróbuje użyć swego ognia. Nad jeziorem płomień nieźle radził sobie z nieumarłym ciałem. Zanim kompani zaczęli kwestionować decyzję, wyjaśnił ją szybko.

-Przyszliśmy tu w poszukiwaniu zwłok czarownika. Jesteśmy w dobrym miejscu i możemy nie mieć okazji przybyć tu ponownie. Chcę zająć naszych wrogów, by w tym czasie przeszukać te pomieszczenia. Szukamy czaszki człowieka. Jeśli wierzyć legendom, ludzie nie brali udziału w pierwszej wojnie - kapłan spojrzał oczekując potwierdzenia u lilenda - Ludzki kościec jest odróżnialny od lilenda, czy tei'ner, o demonich pomiotach nie wspominając. Jeśli macie wątpliwości przypatrzcie się mojej czaszce, bowiem jeśli ma się powieść, wszyscy musimy szukać. Zważmy także, czy któryś szkielet nie ma na sobie strzępów czarodziejskich szat. W razie wątpliwości weźmiemy więcej próbek i przejrzymy w spokojniejszym miejscu. Nie chcę z tym zwlekać, gdyż możemy być zmuszeni uciec zamiast pokonać wrogów. Już zebrało się ich wielu, kto wie, czy nie schodzą się następni.

Zamilkł nasłuchując uwag kompanów, jak również dźwięków z dołu. W końcu rozpoczął rozważania nad tym, co najbardziej było im potrzebne - planie ucieczki.

-Kiedy oddziały przebiją się tutaj, wciąż nie będą nas widzieć, więc nie radzę od razu rzucać się z szarżą. Proponuję raczej spróbować się wymknąć. Mogę powołać do nieżycia leżące tu kości i nakazać im, by narobiły zamieszania na piętrzę wyżej. Sami zaś ukryjemy się tutaj i spróbujemy przemknąć na dół. Jeśli będzie trzeba pokonując szybko strażników pilnujących przejścia. Pamiętajcie, że pierwszego ataku nie dostrzegą, musi więc być celny prosto w szkarłatne serca. Możemy również zmierzać w górę, kolejne z pięter jest zawalone, więc jeśli zdołasz nas Latienie choć pojedynczo unieść, to uciekniemy pościgowi. Wtedy zaś można spróbować uciec przez dach wieży, lub we wróżebnym zwierciadle zaobserwować sytuację na dole upewniając się ile jeszcze wrogów zgromadziło nasze wtargnięcie. Szkieletów na górze bym się nie obawiał póki nie zaalarmujemy ich o naszej obecności. Gdybym miał wybierać, wolałbym drogę w dół, niż w górę. Przynajmniej jest znana, choć przepełniona nieumarłymi. Pójście w górę może okazać się albo przydatnym przystankiem, pamiętając o dużym zwierciadle i bibliotece, albo równie dobrze ślepym zaułkiem z zawaloną klapą na dach wieży.
 
Glyph jest offline