Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-02-2010, 09:48   #69
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Rudiger pozwolił mówić innym, Gustaw poradził sobie dobrze - był chyba najmniej agresywny z całej tej bandy. A to i lepiej. Z drugiej strony tamci nie mieli co dyskutować, nie im było się mierzyć ze znacznie liczniejszą grupą zbrojnych, którzy na dodatek noszoną bronią najwyraźniej umieli się posługiwać. Ostatecznie wylądowali więc na łodzi, a szabrownicy pokazali swoje "towary", część z nich oddając od razy sigmarycie. Rozmowa ciągnęła się jeszcze przez jakiś czas, już mniej nerwowo.
- A więc Imperator nie żyje? - Blaise w końcu przezwyciężył niechęć do szubrawców i zaczął z nimi rozmawiać. - To któż sprawuje teraz władzę? I jak zginął? Czy stawał mężnie do boju przeciw krwiożerczym hordom Chaosu? Czy też może zginął od skrytobójczego ciosu w plecy? A może trucizna, co?
- A macie, szubrawcy może jakieś wieści o wojnie? Co się dzieje? Gdzie wrogie armie? Który z dowódców sukcesy odnosi w bitwach z Chaosem? Pod takiego bym się zaciągnął.

Obaj spojrzeli po sobie, wyraźnie zdziwieni.
- Nam nic o żadnej wojnie nie wiadomo. Ino zieloni tędy przeszli, ale to przecie w tych stronach nie pierwszyzna. Nawet za naszego żywota parokrotnie palili tu ziemię i znów czmychali w góry.
- A co do, Cesarza, niech mu Sigmar w zaświatach sprzyja, to wiemy ino że nieboszczyk. Pismo żeśmy znaleźli do Księcia Elektora wiezione, że do Altdorfu, stolicy znaczy, zaproszony na wybory nowego. Oj powiadam ja wam, że wojenka jakaś się szykuje, pewnikiem na tron wielu chętnych się znajdzie. Może i dlatego baron się zbroi? Któż to może wiedzieć... Nam tym bardziej trzeba do rodzin, w bezpieczne mury Oka Lasu, nim zbrojni wkroczą na trakty.
- Swoją drogą.
.. - wtrącił Hugo - może waszmościowie zechcieliby kupić trochę uratowanych przed orczą pożogą przedmiotów? Zawsze łatwiej nam będzie złożyć w świątyni pokutę w złocie niż w żelastwie - wyszczerzył zęby prezentując kupę rynsztunku w rogu. - Dla was wyjątkowo korzystne ceny. W końcu nasza głowa w tym, byśmy podróżując razem byli dobrze dozbrojeni. Precjoza znalezione w świątyni oczywiście zwrócimy za darmo, obecnemu tu świętemu wojownikowi Sigmara.
Rudiger wzruszył ramionami na nowiny.
- Plotki jak to plotki, że idzie wojna widzieliśmy, a sam cesarz to sprawa drugorzędna. To co szło, to może pochłonąć całe Imperium, razem z cesarzem takim czy innym.
Przyjrzał się temu, co proponowali. Jego dłoń przy okazji wykonała szybki ruch, ginąc za chwilę w kieszeni. Natychmiast wskazał też na kołczan.
- Wezmę strzały i ubranie. Dla siebie i kobiety. - rzucił im siedem koron - To i tak za dużo, ale w końcu wspaniałomyślnie przewieziecie nas łodzią prawda?
Barglin przeglądał rzeczy starając wybrać jakieś łachy, które mogłyby pasować na niego. Nie było to łatwe, ale kilka rzeczy udało się dobrać, na przykład lniane portki, flanelową koszulę i płócienny płaszcz. Dodatkowo zainteresowała go prawie nowiuśka lina.
-Ile chcecie za te łachy i linę? - zapytał szabrowników.
Hugo podrapał się po twardym zaroście.
- Będzie pół korony za zestaw fatałaszków, a linę możecie brać od ręki. Na nic ona nam się już nie zda i mało warta do tego. Wszystkie potrzebne są już na pokładzie.
- No dobra biorę
- i krasnolud wysupłał im monety.

Gdy sprawy zakupów były już załatwione, Rudiger wskazał na południe i poklepał jednego z mężczyzn po ramieniu.
-Tam płyniemy, im dalej tym lepiej. Na północy burza, a wszędzie mogą wciąż mogą być jakieś grupy zielonych. Rzeką powinno być bezpieczniej, ale kto wie? W zamian zaś za użyczenie swojej łodzi, zapewnimy wam bezpieczeństwo w podróży, uczciwa wymiana. Za dobrych żołdaków normalnie musielibyście masę złota zapłacić.
Wyszczerzył się do nich i pozwolił zająć się łodzią. W międzyczasie przebrał się i dał proste, acz męski ubranie Agnes. Do niej również się uśmiechnął, humor mu się poprawiał. Najgorsze było już za nimi, a widoki na przyszłość nie były takie złe, o ile inwazja Chaosu zostanie powstrzymana rzecz jasna. Miał nawet ochotę na tę kobietę, ale powstrzymał się, pozwalając się jej przebrać i nie podglądając przy okazji.
-Mało kobiece, ale wygodne. Może jeszcze będziemy musieli uciekać, kto wie. Zostawię Cię w najbliższym dużym mieście, będziesz mogła zdecydować co zrobić ze swoim życiem. - zamilkł, ale potem powiedział coś, czego - był tego pewien - będzie potem żałował - Będziesz mogła pójść ze mną, a moja obietnica pozostanie w mocy. Prawdopodobnie udam się gdzieś do Averlandu, jest tam ciepło i wystarczająco daleko.
Gdy już mieli na sobie nowe ubrania, Rudiger zebrał wszystkich i rozdzielił trochę zebranego na łodzi żarcia. Suchary i tłusty, wędzony boczek były teraz rarytasami. Popatrzył po zmęczonych twarzach.

-Jedno z nas w nocy nie śpi, będziemy się zmieniać. Nie ufam tym naszym przewoźnikom na grosz.
Jedzenie szybko się skończyło, ale Rudiger wciąż czuł się świetnie. Uciekli zagrożeniu, a co najważniejsze, na rzece ONA nie mogła do dostać! Był tu zupełnie bezpieczny, na czas tej podróży lęki gdzieś zniknęły. Za to zrobił się gadatliwy.
-Może opowiecie coś o sobie? Podróżujemy już całkiem długo, a wcześniej nie było okazji.
Zastanawiał się przez chwilę, potem się uśmiechnął.
-Pewnie zastanawiacie się, skąd ktoś taki jak ja zna khazalid? - zaśmiał się krótko - Pochodzę z Reiklandu, Bogenhafen dokładniej. Miastowy, powiecie. Ale na życie to na początku zarabiałem jako kanalarz. Dokładnie tak.
Pokręcił głową, wciąż rozbawiony wspomnieniami.
-Paskudna robota, a i dostać pod żebra było można. Cuchnęło się cały czas i jedyne co można było robić to chlać. Moim sierżantem był wtedy krasnolud, pieprzony zapijaczony krasnolud. Coś musiał zrobić, że tak wylądował, ale nie wygolił głowy. Trochę mówił o swojej rasie, a jak był wstawiony - uczył mnie języka. Wiecie, kobity nas nie chciały, trzeba było zabić czas, to się uczyłem. A potem... hm, odkryłem w sobie duszę podróżnika.
Znów się roześmiał, oczywiście tu było wiadomo, że nie mówił pełnej prawdy.
-Byłem w Altdorfie, Nuln, przeszedłem przez Stirland aż do Sylvanii, a stamtąd jeszcze dalej, przez Ostermark i Talabekland aż do Ostlandu, gdzie dorwała mnie chaotycka burza. Burzliwe, trudne, samotne życie, na które w sumie nie narzekam tak bardzo. Wciąż żyję.
Jakby miał jakąś wódkę, to wzniósłby toast. A tak bezwiednie spojrzał na Agnes, potem na pozostałych. Byli tak blisko, ale Rudiger szósty zmysł wykształcił już dawno temu. To się jeszcze nie skończyło. Był gotowy i miał nadzieję, że pozostali też byli.
 
Sekal jest offline