Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-02-2010, 13:13   #35
Vist
 
Vist's Avatar
 
Reputacja: 1 Vist ma wyłączoną reputację
Halfling skończył mówić. Broch zmarszczył brew wyraźnie zaskoczony i zniesmaczony chciwością niziołka. Przez chwilę przyglądał się wstającym od stołu najemnikom stanowiących eskortę kupców. Sześciu obładowanych żelastwem zakapiorów zostawiło miski z jedzeniem i wstało na sygnał swojego pracodawcy po czym udali się za nim na podwórze. Zlustrował was wzrokiem przyglądając się po kolei każdemu jakby widział was po raz pierwszy. Przeciągnął wzrokiem po łachmanach zielarza zaciętej minie krasnoluda, wyczekującym spojrzeniu młodego człowieka, zatrzymując wzrok na kolorowych wstążkach, falbankach, i bereciku niziołka. W tym miejscu się uśmiechnął.

-Zgadzam się. Jednak jeśli masz zamiar żądać dodatkowej zapłaty powiedzmy za ciekawą konwersację czy wysłuchanie jakiejś halflinckiej opowieści, wolałbym wiedzieć teraz.- odparł już sprawiając wrażenie człowieka, któremu wraca humor -Jeśli to wszystko to możemy ruszać. Udało mi się co prawda wynająć dyliżans, ale wolałbym dotrzeć do Weissbrucku przed zmierzchem.

Po wyjściu z gospody, przywitał was rozgardiasz towarzyszący wyjazdom. Wypychane wozy z wozowni, zaprzęgane konie. Ustalenie kolejności przebiegało standardowo, poprzez ustalenie rodowodów zainteresowanych przy szczególnym uwzględnieniu profesji ich matek. Tu występowała zgodność oceny, nie pomagało to jednak rozwiązać sporów. Nie pomagał też deszcz, który powoli zaczynał zacinać. Herman udał się do powozu przy którym krzątało się dwóch woźniców. Krótko przedstawił ich jako braci Bruno i Helmuta, którzy zgodzili się zabrać ich w drodze powrotnej do Altdorfu, po tym jak zmuszeni dwa dni temu do postoju z powodu pękniętej osi, stracili pasażerów. Broch wziął lejce swojego konia od chłopca stajennego, rzucił mu monetę po czym przywiązał go do tylnego zaczepu dyliżansu i szybko zniknął w jego zewnętrzu, unikając coraz gęstszego deszczu. Tupik, który wyprowadził swojego kuca powielił tę czynność po czym również wskoczył do środka. Któryś z braci strzelił batem i ruszyliście. Zaciągając skórzane kotary wyruszyliście na trakt w kierunku Weissbrucku.
Pierwsze godziny podróży minęły spokojnie. Wyraźnie odprężony Broch przyjął od niziołka nabitą fajkę po czym podzielił los krasnoluda wpadając w niepohamowany kaszel wywołując ogólną wesołość. Ośmielony Tupik rozpoczął serię opowieści i anegdot związanych z fajkowym zielem. Kilka z nich było naprawdę zabawnych i sprawiło, że nawet krasnolud się uśmiechnął.
Dobry nastrój budowany z uporem przez halflinga zniknął nagle.
Zastąpił go huk, swąd użytego prochu i krzyki. Głównie młodego Bruno dobiegające, nie jak należało by przypuszczać z kozetki nad wami, ale z drogi za wami. Nie były jednak jedyne. Nie da się również ukryć, że powóz stanął.
Powód był prozaiczny i zwalił się w postaci Helmuta na trakt. Ci którzy mieli przyjemność cieszyć się w trakcie podróży widokami z prawej strony powozu, mogą bez przeszkód dostrzec bełt, który co prawda miał dość siły, żeby pomimo kolczugi znaleźć drogę do trzewi woźnicy, jednak dopiero upadek wepchnął go głębiej. Nie na tyle jednak, żeby mógł pokazać swój grot z drugiej strony. W połączeniu z jeszcze drgającym ciałem tworzyło to dość komiczny efekt wibrującego garba na jego plecach. Słowo komiczny może nie jest właściwym w tej sytuacji, ale wydaje się konieczne, bo jedna z osób choć paskudnie to najwyraźniej szczerze była ubawiona tym widokiem.




Trzeba jednak przyznać, że była wyjątkiem. Reszta z około tuzina otaczających wasz powóz bandytów miała mordy równie skupione i poważne co paskudne. Zresztą nie one wysuwały się na pierwszy plan ale łuki kusze którymi z determinacją jak śpiewał pewien poeta "godną lepszej sprawy" w was celowali.

-Witam mości Broch. Czekalim na Pana. - Zaczął podchodząc w stronę dyliżansu banita - Wiedziałeś, że Sroka czekał, ale nie chciałeś przyjść. To nic ważne, że jesteś. Przyprowadziłeś nawet przyjaciół, to dobrze im więcej tym weselej - teraz dopiero uśmiech zszedł z jego twarzy, trudno zapisać tę zmianę na lepszą - Wyrzucajcie broń przodem i wyłaźcie.

Przerażona i blada twarz pracodawcy i błagalne, zdesperowane spojrzenie nie dawało odpowiedzi na pytanie: Co dalej?
 
Vist jest offline