Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-02-2010, 11:18   #165
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Biedna przestraszona harpia, kuląca się ze strachu przed iluzją smoka. Bezbronna ofiara, taką jaką Liliel lubiła. Nie stanowiło problemu złamać wolę stworka i potem zaklęciem przenieść ranę ze swego ciała. Po zaleczeniu pozostało tylko usunąć świadka. Liliel kucnęła przy młodej harpii i pocałowała ją. Z początku stworzenie się wyrywało, z czasem jednak z lubością poddało się pieszczocie ust succuba... jak mucha pochwycona przez rosiczkę.
Z początku walczy o życie próbując się wyrwać z śmiertelnej pułapki. Potem siły się wyczerpują, umysł usypia i z czasem poddaje się nieuchronnści swego losu. Z każdą sekundą ciało harpii wiotczało, schło....jakby Liliel w akcie namiętności wypija siły życiowe stwora. W końcu demonica odrzuciła od siebie zmumifikowane zwłoki harpii.

Uśmiechnęła się z satysfakcją i zaczęła identyfikować przedmioty, które okazały się bezużytecznym szmelcem.
Nie była co prawda specjalnie tym poirytowana, ale i radości ten fakt w niej nie zbudził. Poświęciła więc kilka chwil, by ubrać harpię owe „skarby” i ruszyła w kierunku wieży. Czas odszukać Anzelma i resztę obiboków. Kołowała dookoła wieży, by wreszcie wlecieć w okno na korytarzu pomiędzy biblioteką a niższymi poziomami wieży.

Siedząc na parapecie wieży rozejrzała się nieufnie. Była sama w twierdzy wroga. Trzeba było tu być ostrożnym. Liliel wszak zmarnowała już sporo zaklęć ze dostępnej jej magii. Zamierzała udać się do biblioteki sądząc, że tam właśnie pójdzie kapłan, a za nim reszta.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline