Pikawa
Mateusz siedział, zerkając kątem oka na Towera. Był zdesperowany, pędził ile tylko fabryka dała... Pikawa zresztą nie był lepszy- planował dokładnie całą akcje... Wyskoczy z wozu, rzuci się gdzieś na jednego z nich, w jego kręgosłupie swoim nożem zrobi dziure... Potem hop, na drugiego, odbije się od starego dębu, rzuci na nastepnego... A potem do garażu, po motor i pobawi się w jakiegoś rycerza... Nie, na początek potraktuje ze dwóch bełtami, potem wystrzeli może żeby troche ich z zaskoczyć... Mówiłeś, że nie jesteś do mnie podobny Tower... Więc skąd w tobie taki "godny Pikawy" gniew?- powiedział Mateusz głosem ociekającym wręcz sarkazmem, poczym powiedział- Zajedziemy ich od tyłu, będą pewnie pod bramą... Weźmiemy kilku na maskę, ja wywalę pare bełcików i trochę ich odstrzele,a potem daje nura w krzaki i szukam jebanego snajpera... Ty w tym czasie idziesz do Speca, przyda mu się pomoc... Co ty na to?- urwał Pikawa. Znów chciał rządzić? No ale tym razem to chyba normalne- bo z pary w wozie to jednak Pikawa częściej bawił się w wojenne gierki...
Po chwili wyjął znów komórkę i wysłał esa do Siwego "Jestescie? Bo Dzicy nas rozpierdola w trzy dupy!"
__________________ Kutak - to brzmi dumnie. |