Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-02-2010, 13:12   #37
Baczy
 
Baczy's Avatar
 
Reputacja: 1 Baczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumny
Broch o dziwo zgodził si na wygórowaną stawkę zaproponowaną przez Tupika. Bezpieczny przejazd znaczył dla niego najwidoczniej znacznie więcej, niż przeciętny człowiek mógł oferować.
Gdy Nathan wyszedł na zewnątrz, samopoczucie lekko mu się poprawiło. Co prawda padało, ale jemu jedynemu to nie przeszkadzało. Lubił deszcz, chociaż znacznie mniej lubił moknąć. Wsiadł do powozu, usiadł wygodnie przy oknie i obserwował świat zza niezasłoniętej do końca zasłonki.
Dosyć szybko niziołek zaczął zabawiać obecnych najrozmaitszymi opowieściami i anegdotami. Nie był jednak natarczywy, nie narzucał się i cały czas obserwował reakcje towarzyszy. Jednak nawet Nathan go nie uciszał, Tupik, jak większość przedstawicieli jego rasy, był dobrym narratorem, potrafił zainteresować innych odpowiednio dobieranymi słowami i tematyką.

Wszyscy zdawali się być pochłonięci, lub przynajmniej zainteresowani, historią snutą przez halfinga, gdy nagle ktoś napadł na powóz. Dało się słyszeć krzyk, huk broni palnej i głuche łupnięcie upadającego ciała woźnicy. Siedzący przy oknach szybko odsłonili zasłony, i zobaczyli, że są otoczeni przez uzbrojonych w łuki bandytów. Z prawej strony zbliżał się ich herszt, Sroka. Postrach okolicznych lasów, ścigany za liczne napaści i zabójstwa.

Niziołek od razu zadziwił Nathana odwagą, oraz potwierdził swoje niewielkie doświadczenie w walce. Wyjął coś spod płaszcza i zaproponował, że spróbuje zabić przywódcę... Na szczęście, oprych, oraz w dużej mierze bełt, który przeleciał nad głową malca, przywróciły niziołkowi zdrowy rozsądek. Krasnolud również odruchowo sięgnął po topór, gotów do walki, lecz gdy zorientował się w sytuacji, zrezygnował z prób walki. Zdawali sobie sprawę, że mogą wyjść z tego żywi, jeśli tylko nie zrobią nic głupiego.

Mężczyzna spojrzał na Brocha, bladego i przyciskającego do piersi niewielkie zawiniątko. Sroka się niecierpliwił, obecni w karocy zaczęli więc wyrzucać broń zgodnie z poleceniem, a potem wychodzić gęsiego. Nathan, razem z Guinim, wyprowadzili stawiającego opór Brocha. Człowiek szepnął mu do ucha:
- Skoro byłeś na tyle naiwny, żeby myśleć, że garstka niewyszkolonych osób ochroni cię przed zbójnicką bandą, to sam jesteś sobie winien. A teraz będziemy musieli dogadać się z Twoim... znajomym.
- Jak się domyślam, jego szukasz- powiedział do bandyty popychając Hermana w jego stronę.- Rób, co masz zrobić, nie będziemy przeszkadzać. - Mężczyzna poprawił pasy ciemnobrązowego materiału oplatające głowę i wystające spod nich włosy, zachodzące mu na oczy. Stanął prosto, skrzyżował ręce na piersi i czekał, wpatrując się w Srokę.
 
__________________
– ...jestem prawie całkowicie przekonany, że Bóg umarł.
– Nie wiedziałem, że chorował.
Baczy jest offline