Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-02-2010, 14:01   #13
Arleqin
 
Arleqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Arleqin nie jest za bardzo znany
Półprzytomny elf wysłuchał monologu staruszka, nie podobał mu się on nawet w najmniejszym calu. W końcu skoro jest on potężnym magiem to, na co mu garstka wędrowców przemierzających te ziemie, tak czy inaczej ekscesy dnia dały mu się już porządnie we znaki, przez co robił się naprawdę senny i odpuścił sobie głębsze rozmyślanie nad czymś tak błahym. Darrian chciał jedynie ujrzeć artyzm drzewa a teraz przymierał wręcz głodem sięgnął, więc po naczynko z winem i kawałek mięsa. Karczma wyglądała typowo jednak dopiero teraz widział dokładniej swoich chwilowych w jego mniemaniu towarzyszy. Pierwszy rzucał się w oczy kolos z mieczem, który niezdarnie poruszając się trącił drobnego człeczynę ten zaś zdawał się nie zwracać na to uwagi tak jakby od zawsze poruszał się w tłumie. Dość łatwo było zgadnąć ich profesje ten drobny to jakiś cyrkowiec, złodziejaszek albo zabójca za to dla odmiany nieokrzesany olbrzym to na pewno wojownik lub barbarzyńca. Dalej widział jeszcze dwóch magów i jakiegoś zwiadowcę bądź druida nie był, co do tego pewny a na domiar złego jego przytępione już zmysły paraliżowało zmęczenie. Przeczesał szybkim ruchem ręki długie zabarwione na fioletowo włosy i dopiero w dokładniejszym świetle można było dostrzec dość pokaźny miecz, którego rękojeść wystawała znad głowy a wcześniej kryła się pod kapturem i rozmywała w mroku.

Gdy skończył spożywać posiłek ruszył zwiewnym krokiem w stronę misy z wodą gdzie przemył twarz dokładnie spłukując resztki błota i odrobinę krwi, którą z pewnością będzie dało się od niego jeszcze przez jakiś czas odczuć. W końcu tak zasklepiona woń szybko nie zniknie. Jednak nie bardzo przejmując się tym czy druid wyczuje od niego woń zwierzęcej krwi ruszył do swojego łoża. Zdjął naprawdę potężnie wyglądający miecz z pleców, po czym oparł go o kant łóżka. Nie miał ochoty witać się a ni zaprzyjaźniać z żadnym z nich to nie tak, że był jakimś zapyziałym narcyzem jak większość elfów jedynie nie miał dziś na to siły jednak postanowił rankiem porozmawiać z jednym z magów na temat Nosferatu. Ta nazwa z czymś mu się kojarzyła tak jakby już ją kiedyś gdzieś czytał bądź słyszał jednak nie mógł sobie dokładnie przypomnieć słów tej pieśni. Zdjął płaszcz i rzucił go na bok, po czym widocznie naprawdę śpiący przykrył się kołdrą nie zdejmując nagolenników i oddał się światu, do którego tak naprawdę należał, czyli sennej mary.

Ze snu wyrwał go wrzask. W duszy przeklinał osobę z której się on wydarł gdyż nie miał ochoty ruszać się z posłania jednak postanowił nie dać sobie też w tym zamieszaniu dać wbić sztylet w gardło więc sięgnął swój miecz i biegiem ruszył tuż za łucznikiem który to wykazywał dość dużą szybkość. Usłyszawszy wszystko odezwał się beznamiętnym głosem:

- Masz na to jakiś dowód? - odparł nadal trzymając duży miecz w jednej dłoni. Wojownik zdawał się być lekko rozdrażniony w końcu był nie wyspany wiec warknął :

- Zawsze tak szybko oceniasz ludzi więc pewnie ja jestem fioletowym durniem machającym mieczem - zrobił chwilę przerwy po czym dodał - nie martw się ty jak dla mnie nadajesz się jedynie do zbierania chrust w lesie.
 
__________________
Dlatego tak bardzo lubię słowa. Potrafią być jak brzytwy, jak szpile, jak siekiery, jak gromy z jasnego nieba. Można wymieniać w nieskończoność. I tylko trzeba umieć zadać cios. To sztuka jak każda inna...

Ostatnio edytowane przez Arleqin : 10-02-2010 o 19:50.
Arleqin jest offline