Góry - noc Byli teraz żałosną bandą rozbitków, taka była prawda i nawet zaraźliwy optymizm halflinga nie mógł tego zmienić.
odcięto im drogę w dolinę, zresztą kto wie co lub kogo mogliby spotkać przy rumowisku ?
Noc w górach groziła pewną śmiercią przez wychłodzenie, a droga do jaskini bez przewodnika w panujących ciemnościach na pewno była ryzykowna. Zresztą niektórzy z nich mogli domyślać się, ze i poprzednia grupa nie dotarła do celu bez komplikacji.
Co wiec czaiło się przed nimi ? Jakie złe siły narodziły się we wnętrzu gór i co je sprowokowało ? Na to również nie znali odpowiedzi.
Pozbierali resztki ekwipunku i radzi nieradzi wyruszyli w drogę. Drogę a raczej mordęgę, bowiem przekraczanie kolejnych rozpadlin i szczelin nie dość że spowalniało ich marsz to było również bardzo wyczerpujące. Jeden zakręt, drugi, powoli, ale jednak zbliżali sie do celu.
Bylo coraz zimniej, jakby w ciągu ostatnich kilku minut temperatura znacznie się obnizyła i bylo to równie nienaturalne co niedawne trzęsienie.
Hugo pierwszy dostrzegł słaby poblask czerwieni przed nimi i stanął jak wryty. Szarpnął za rękę któregoś z dużych ludzi i wskazał paluchem kierunek. Teraz i inni zatrzymali się i zaczęli przyglądać mdłemu poblaskowi. Był czerwonawy, a jego źródło skryte było skryte za wielkim głazami jakie zapewne stoczyły się niedawno z grani i leżały teraz na poboczu ścieżki. Kojarzyło się z czymś brudnym, chorym i nieczystym. A także tchnęło śmiercią, tego ostatniego było pewne każde z nich.
Lance nie zapomniałem o Morglumie i jego przerzedzonej gromadce. Zajrzyj proszę do komentarzy. |