Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-02-2010, 16:47   #166
Sayane
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Plan Anzelma jak zawsze był konkretny i dobry... no, czy dobry można było mieć w tym momencie wątpliwości - ostatecznie dzięki niemu znaleźliście się w wieży. Jednak czyż można narzekać, gdy samemu się niewiele robi? Chyba nie... Toteż sprawnie zabraliście się do roboty: Latien ostrożnie i w miarę cicho przeniósł wszystkie graty, skutecznie blokując schody, podczas gdy pozostała dwójka, z nozdrzami pełnymi kurzu, przeszukiwała komnaty. I wyglądało na to, że paradoksalnie mieliście szczęście: gdyby nie atak szkieletów nie zrobilibyście barykady, a gdyby nie barykada, nie znaleźlibyście przywalonego meblami ludzkiego szkieletu. Co prawda szaty były zetlałe nie do rozpoznania, natomiast błyskotki, jakimi był obwieszony wyraźnie sugerowały magiczną prominencję. Kapłan bez wahania wziął czaszkę obcego maga i schował ją do torby.

Potężny wybuch wstrząsnął budynkiem, a po piętrze rozeszły się kłęby dymu. Najwyraźniej Aitar postanowił rozprawić się z barierą. Mając do wyboru ucieczkę, upieczenie lub uduszenie nie wahaliście się długo - ku radości drowki ruszyliście do góry, mijając zawalone piętra i a na czwartym omal nie zderzając się z Liliel, która wleciała właśnie oknem i teraz rozglądała się czujnie wokoło...

- Nawet na chwilę nie mogę zostawić was samych - wiedziałam że wpakujecie się w kłopoty - oznajmiła Liliel zadowolonym głosem. Nie mieliście jednak czasu na przegadywanki zwłaszcza, że Phaere ciągnęło do biblioteki: olbrzymiego pomieszczenia bez okien, pełnego regałów, zmurszałych książek, migoczących płomieni świec i... szkieletów, które nie zwracały na Was uwagi. Pełnego wiedzy, którą moglibyście wykorzystać - gdybyście mieli czas i wiedzieli, czego i gdzie szukać. Jedynie drowka dzięki swej wizji i snom miała jakie-takie pojęcie jak poruszać się w tym labiryncie.
Latien natomiast z obawą spoglądał w dół, skąd dochodziły Was kłęby gryzącego dymu. Gwałtownym uderzeniem powietrza wypchnął dym przez okna na niższych piętrach; niestety pomogło to jedynie tymczasowo. Potem rzucił okiem na okno korytarza, na którym siedział sukkub.
- Może... może dałbym radę unieść was oboje i w miarę bezpiecznie wylądować. Bardziej niż szkieletów boję się jednak, że spotkamy tutaj thana. A te poczwary - wzdrygnął się na samo wspomnienie o szkieletach - na pewno będą nas ścigać nawet na zewnątrz...
 

Ostatnio edytowane przez Sayane : 11-02-2010 o 16:55.
Sayane jest offline