Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-02-2010, 22:38   #64
Vivianne
 
Vivianne's Avatar
 
Reputacja: 1 Vivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputację
Dokładnie przeanalizowali trasę wyścigu. Nie znali miasta, ale szczegółowe oznaczenia pozwoliły im bez większych problemów zorientować się w terenie.

Sue zaczynała się denerwować, nie chciała jednak, aby było to widoczne. Musiała pokazać, że nadaje się do innych rzeczy niż odwracanie uwagi przy pomocy ładnej buzi.
Mark był milczący, podejrzanie milczący, nie próbował już nawet przekonywać jej, że nie powinna prowadzić. Albo czuł, że nic nie wskóra próbując przemówić zdeterminowanej dziewczynie do rozsądku, albo sam chciał ja sprawdzić, albo cokolwiek innego. Kto wie, co mogło teraz zajmować myśli Kraina.

Bez słowa przekręciła kluczyk w stacyjce. Ruszyła z zachwytem stwierdzając, że samochód „płynie” po ulicach Libertyn City.

Stawili się na miejsce 10 minut przed planowanym startem. Oprócz Connora, i właściciela Corvetty, któremu tej nocy nie było pisane zakończenie wyścigu na „starcie” stały jeszcze dwa samochody. Na pierwszy rzut oka widać było, że to walka o prestiż, że tak naprawdę liczą się tylko dwaj zawodnicy, co było im na rękę. Oczywiście nie obeszło się bez kilku krzywych spojrzeń, wścibskich pytań i niemiłych epitetów rzuconych w ich kierunku tak ze strony uczestników wyścigu( w tym i Connora, który doskonale udawał, ze nie widział ich wcześniej na oczy) jak i obserwatorów, którzy obstawiali właśnie grubą forsę, próbując przewidzieć, kto pierwszy dojedzie do mety.

- W wyścigu nie jedzie żadna kobieta – blondyn wreszcie przemówił.

- Widzisz w tym jakiś problem? – zapytała ignorując jego ton, który mówił coś w rodzaju „ jeszcze możesz zmienić zdanie”.

- Maleńka – zaczął stanowczo, ale Sue szybko weszła mu w słowo.

- Przestań pieprzyć Krain, zapnij lepiej pas – posłała mu uśmiech pełen szaleńczego podekscytowania. – Ruszamy!!

Cholera, musiała przyznać, że nigdy w życiu jazda samochodem nie sprawiała jej tyle przyjemności. Może, dlatego, że wcześniej nie siedziała za kierownicą cacka, które bez problemu osiąga zawrotna prędkość. Mniejsza o to, było cudownie. Musiała jednak pamiętać o zadaniu.



Connor i jego rywal wyraźnie prowadzili. Czarny, lśniący Chevrolet Camaro zamykał tyły. Został jeszcze jeden rywal. Barczysty, łysy gówniarz w srebrnym, przesadnie stuningowanym BMW nie chciał popuścić.

Sue klnąc pod nosem na wszystko, na czym świat stoi nie dawała za wygraną.
Dwie srebrne błyskawice wypadły z za zakrętu. Dziewczyna uśmiechnęła się półgębkiem widząc, że żółta Corvetta Dunga stoi bez ruchu w poprzek drogi. Chwilę nieuwagi wykorzystał „mistrz tuningu”. Zręcznie wyminął samochód prowadzony przez angielkę, do końca okrążenia zostało już bardzo niewiele.

- Kurwa! – krzyknęli jednocześnie Mark i Sue.

Dziewczyna przycisnęła pedał gazu, pęd wbił ich w fotel. Opłacało się. Niemal zrównała się z siedzącym na ogonie Connora chłopakiem, podjechała niebezpiecznie blisko, zmuszając go tym samym do wykonywanie manewrów, które skutecznie oddalały go od lidera.

- Chyba się udało - powiedziała jeszcze bez przekonania, po czym wydała z siebie dziki okrzyk radości.
 
__________________
"You may say that I'm a dreamer
But I'm not the only one"
Vivianne jest offline