Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-02-2010, 09:06   #138
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
- Żyjemy i to jest chyba plus, który przeważa nad wszystkimi minusami - powiedział Ekhard, jeszcze raz rozglądając się dokoła i zastanawiając się nad wyjściem z tej opresji.
Sytuacja była z gatunku tych, które nazywają 'dobrą, ale nie beznadziejną'.
Droga prowadząca w stronę cywilizacji była odcięta stertą głazów, przez którą trudno by było im się przebić. A nawet wtedy nie było wiadomo, co ich może czekać po tamtej stronie zwałowiska. Nie wspominając o tym, że bez zapasów nie mieli zbyt wielkich szans na przeżycie choćby paru zimowych dni.
Szaszłyk z orka?
Co prawda mówiono, że na bezrybiu i rak ryba, ale czy z tego, że orki jadały ludzi należało wyciągnąć wniosek, że w drugą stronę również mogło to zadziałać?
To już chyba lepiej byłoby zabrać się za koninę...
- No dobra... - Podniósł z ziemi plecak. - Jestem gotowy. Ruszamy?


Droga nie była usłana różami. Wprost przeciwnie. Co krok pod nogami wyrastały głazy, które przywędrowały tu z sąsiadującego ze ścieżką zbocza, co chwila trzeba było przekraczać większe czy mniejsze szczeliny, przecinające to, co pozostało ze ścieżki.
"Ciekawe, jak się ma reszta... Oby tylko jaskinia nie zwaliła się im na głowy."
Wolał jednak nie dzielić się z innymi tymi radosnymi przypuszczeniami. Jaskinia ważna była nie z powodu znajdującego się tam mitycznego skarbu. Ważne było to, że stanowiła jedyną szansę na ocalenie. Ognisko, prowizoryczny dach nad głową... Cokolwiek, co stworzy szansę schowania się przed potęgującym się mrozem.
"Całkiem jakby stające na głowie góry uwolniły ukryte głęboko pod ziemią pokłady mrozu" - pomyślał, szczelniej otulając się płaszczem. - "Jakby mało było orków i trzęsienia ziemi, to jeszcze jest coraz zimniej..."

Patrząc więcej pod nogi niż przed siebie z pewnością przegapiłby kolejną niespodziankę, jaką zgotowała im ta niegościnna kraina. Dopiero niziołek skierował jego uwagę na coś, co świeciło mdłą czerwienią. I emanowało złem i śmiercią.
Ekhard poczuł, że robi mu się niedobrze na sam widok tego światła, że zawartość żołądka podnosi mu się do gardła. To znaczy podniosłaby się, gdyby coś miał w żołądku...
Nie miał najmniejszego zamiaru sprawdzać, co takiego góry zechciały wypluć ze swoich trzewi. Wprost przeciwnie - zamierzał obejść to 'coś' jak najszerszym łukiem i jak najszybciej znaleźć się jak najdalej od ogarniającego go nagle uczucia strachu i niepewności.
- Chyba nie jesteś na tyle głupi, by tam podchodzić - powiedział do niziołka, który najwyraźniej wybierał się w stronę światełka.
Ruszył dalej. Oczywiście poczeka, aż Hugo wróci ze swej "wyprawy zwiadowczej", ale zrobi to kawałek dalej...
 
Kerm jest offline