Zdawać by się mogło, że jakowyś pomór dosiągł najbliższą okolicę…
Jako i inni imć Michał zebrał z ławy swe zwaliste cielsko i ruszył na majdan. Pomimo tego, iż wlał w gardło swoje niejeden kielich szedł krokiem pewny a niestrachliwym. Będąc mężem nawykłym do wojaczki i do wypitki zabrał swój wojenny moderunek bez zbędnych ceregieli i pierdoletów. Bywało już i tak w jego żołnierskim życiu, że na konie trzeba było wskakiwać jeno w samej koszuli i hajdawerach by do obrony jeno z szabliskiem stawać. A jak to miał szczęście to żupan miał na grzbiecie. Poszedł popatrzeć jacy to straszni goście stoją u bram. Sądząc jednak po bladości oblicza Jóźwy widok musiał być wielce srogi.
Trumna.
Dąbrowicz znak krzyża wykonał i czekał na to co usłyszy od hetmańskich posłańców. Zastanawiając się po jaki licho tutaj z nieboszczykiem ciągnęli. |