Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-02-2010, 18:24   #15
Blacker
 
Blacker's Avatar
 
Reputacja: 1 Blacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputację
Inkwizytor obudził się około godziny przed świtem, po dwóch godzinach snu. Nie przywykł kiedykolwiek sypiać dłużej, sen był tylko niepotrzebnym przyzwyczajeniem którego wiele osób nie było w stanie porzucić. Jako zbrojne ramię kościoła działające często w sprawach ogromnej wagi nie mógł sobie pozwolić na beztroskie marnowanie czasu na czynność tak trywialną jak odpoczynek. Miał swoje obowiązki i żył tylko po to, by je wypełniać, a te często wymagały od niego wielu dni obywania się kompletnie bez snu czy jakiegokolwiek innego odpoczynku. Pozwolił sobie teraz na to słodkie nieróbstwo tylko i wyłącznie z tego powodu, że w momencie rozpoczęcia faktycznych działań musiał być w pełni sił zarówno fizycznych jak i umysłowych by nie narazić na niebezpieczeństwo siebie i swoich towarzyszy.

Chłód poranka skutecznie pomógł odpędzić wywołane snem odrętwienie. Woda, którą pozostawił w balii przez noc stała się jeszcze zimniejsza, więc po przemyciu nią twarzy był już w pełni obudzony. I najwyższy czas - pora była rozpocząć modły. Jack podniósł największy z przyniesionych do pokoju dzień wcześniej kufrów, ustawił go w centralnym miejscu pomieszczenia po czym rozłożył go zmieniając niepozorny pakunek w ołtarz Heironeousa. Inkwizytor ustawił na nim dwa świeczniki, umieścił w każdym po trzy świece, a po ich zapaleniu uklęknął i pogrążył się w modlitwie. Postronnemu obserwatorowi wydawałoby się, że inkwizytor niczym nie różni się od posągu, gdyż tak samo jak posąg nawet nie drgnął gdy słyszał jak pozostali mieszkańcy karczmy budzą się i rozpoczyna się poranna krzątanina. Trwał tak pogrążony w bezgłośnej a mimo to żarliwej modlitwie przez godzinę, do chwili gdy pierwsze promienie słońca nie rozświetliły pokoju świadcząc o tym, że światło po raz kolejny zwyciężyło mrok i nastał nowy dzień.

Po zakończeniu modlitwy i ponownym złożeniu ołtarza Jack założył na siebie zbroję i przypasał miecz. Następnie zszedł na dół, do głównej izby karczmy spodziewając się, że będzie tam pierwszy, jednak ku swojemu zaskoczeniu zobaczył że ognisty mag już siedzi na dole. Przypomniał sobie, że elf ten jeszcze lepiej niż on obywa się bez snu - gdy kiedyś zajmował się jego obserwacją nie zauważył, by sypiał kiedykolwiek. Pozdrowił go tylko delikatnym skinieniem głowy po czym bez słowa usiadł przy tym samym stoliku oczekując aż pozostali zejdą na dół

Gdy pozostała dwójka dołączyła do nich podano śniadanie. Kapłan tym razem nie jadł ani nie pił nic. Po jakimś czasie karczmarz zbliżył się do ich stolika i zagadnął, twierdząc że zajmował się tym samym co oni i że powinni udać się do zarządcy osady. Inkwizytor uśmiechnął się na te słowa ironicznie

- Paraliście się tym samym, co my... Naprawdę, byliście panie duchownym?

Gdy wszyscy skończyli śniadać nadszedł czas, by porozmawiać z Burbinem. Udali się do jego domu, który o dziwo, nie dość że ze swoją kamienną podmurówką na tle pozostałych domostw w osadzie wyglądał jak pałac to na dodatek przed wejściem stał strażnik. Było to dość nietypowe, przynajmniej według kapłana jednak mogło mieć swoje uzasadnienie w przeszłości zarządcy. Kto wie jakie mógł zgromadzić dobra i komu zajść za skórę w swojej bojowej przeszłości. Majordomus, kolejny wyznacznik statusu i bogactwa właściciela zaprowadził ich do pokoju Burbina, który okazał się... krasnoludem. Albo świadczyło to o tolerancji mieszkańców albo o prestiżu jaki ów Burbin posiadał. W zdecydowanej większości miast w jakich bywał krasnoludy nie miały większych szans nawet na urzędnicze stanowiska a co dopiero na pozycję zarządcy. Najwyraźniej co kraj, to obyczaj

Po krótkim wstępie Noir zadał pierwsze pytanie o to, co nawiedziło klasztor. Kapłan wiedział, że tylko taka informacja to za mało. Zapytał więc wprost, bez zbędnych formalności i ozdobników

- Oprócz tego, na co możemy się natknąć w klasztorze potrzeba nam więcej informacji. Musimy wiedzieć kiedy dokładnie zaczęło się dziać tam źle. Czy były jakieś wcześniejsze symptomy nadciągającej tragedii, działo się coś podejrzanego lub nietypowego? Czy krążyły jakieś niesamowite plotki i pogłoski, może ktoś dziwny przybył do miasta niedługo przed tym? Nawet pozornie nieistotne zdarzenia mogą nam powiedzieć coś więcej o przyczynie tych wydarzeń. Interesuje mnie również to, czy podejmowano jakieś działania albo wysyłano do klasztoru ludzi. Ważne może być także czy w wiosce nie ma krewnych bądź przyjaciół kogoś, kto był w klasztorze? Mówię zwłaszcza o rodzinach zakonników, jeśli takowe tu mieszkają. Powiedz nam także w jaki sposób dowiedzieliście się, że w klasztorze dzieje się coś złego
 
__________________
Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett
Blacker jest offline