Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-02-2010, 23:24   #181
Tamaki
 
Tamaki's Avatar
 
Reputacja: 1 Tamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znany
Dziewczyna trenowała wytrwale, a jej ruchy stawały się coraz płynniejsze i coraz bardziej opanowane. Starała się wkładać w nie więcej szybkości i zwinności, natomiast nie używać zbyt wiele siły, jak nakazał sensei. Otuchy dodawała jej pochwała nauczyciela. Oznaczało to, że szybko czyni postępy.
Kiedy trening dobiegł końca, cała trójka udała się do łaźni. Sae z lekkim rumieńcem przypomniała sobie ostatnie zdarzenie z takiego miejsca i spojrzała przelotnie na Nizana. Opuściła głowę mając nadzieję, że żaden z geninów nie zauważył jej zaróżowionych policzków. Tym razem jednak żaden incydent nie miał miejsca, gdyż kunoichi od razu podążyła do sali basenowej dla kobiet.
Odprężoną i wypoczętą po kąpielach dziewczynę miło zaskoczył szeroki uśmiech i radosny ton w głosie nauczyciela, który zaproponował wieczorne zwiedzenie miasteczka. Sam jednak nie mógł pójść ze swoimi uczniami. Sae zastanawiała się, co tak ważnego mogło zaprzątać nocą głowę Ryuushou-senseia.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=8h-V2mKKqUA&feature=related[/MEDIA]

Mimo, że słońce schowało się już za horyzontem, Taigafuru żyło nadal własnym, niespokojnym rytmem. Większość ludzi wychodziło dopiero ze swoich domów aby podziwiać wieczorne spektakle i pokazy. O dziwo, wiele sklepów nadal było otwartych i zapraszało swych potencjalnych klientów do środka. Masae odczuwała przytłaczające ją zmęczenie. Nie mogła sobie jednakże odpuścić poznania tego gwarnego choć niewielkiego miasteczka.

Torowała sobie drogę przez zatłoczone uliczki. Zewsząd dobiegały ją głosy. Kobiety, które mijała, niosły kosze pełne owoców i warzyw. W powietrzu zaś unosiły się zapachy suszonych ryb i świeżych ryżowych krakersów senbei. Dziewczyna przemierzała niespiesznie zatłoczone uliczki, ciesząc się soczystymi barwami. Wokół jaśniały ostrymi odcieniami żółci i czerwieni kimona, a zgaszoną bielą dawały znak uśpione neony. Skręciła za róg, ale po chwili zwolniła trochę, gdy słodki aromat pieczonych na grillu yakitori przypomniał jej o głodzie. Od momentu rozpoczęcia treningu nie miała przecież nic w ustach. Zatrzymała się przed witryną sklepu, gdzie mieściła się piekarnia. Rozkoszne wonie wydobywały się stamtąd potęgując uczucie głodu młodej kunoichi. Drzwi otworzyły się i zamknęły, owionął ją ciepły, pachnący prąd powietrza. Sae rozejrzała się po półkach zapełnionych słodkościami. Podeszła bliżej i w jednej chwili znalazła się myślami w rodzinnym domu. Świeży wypiekany chleb i miodowa kasutera były jej ukochanym smakiem dzieciństwa, kiedy ojii-chan sadzał ją na kolanach a okaa-san opowiadała jej barwne historie.

"Lusterko Matsuyamy" było jedną z ulubionych powieści małej Masae i dziewczynka prosiła często aby mogła ją usłyszeć jeszcze raz. Pamiętała, jak cienkie łukowate brwi matki wzlatywały na czoło. Potem kobieta uśmiechała się i jej córka od razu wiedziała, że znów przetoczy się nad nią kojącą falą jej głos.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=sqxbZq7d86Q[/MEDIA]

„Dawno temu, w odległym zakątku świata mieszkali sobie mąż i żona z małą córeczką, którą bardzo kochali. Kiedy ojciec dziewczynki wybierał się w podróż w interesach, obiecał przywieźć jej prezent, jeżeli będzie grzeczna i posłuszna matce.”
Matka Sae zawieszała głos i patrzyła na nią z uśmiechem w oczach, jakby dodawała bezgłośnie „tak jak ty”.
„Po pewnym czasie ojciec wrócił i przywiózł dla córki piękną lalkę i pudełko z laki pełne ciasteczek. Żonie podarował metalowe lusterko, ozdobione z tyłu wytrawnym rysunkiem sosen i bocianów. Ani dziewczynka, ani jej matka nie widziały nigdy przedtem lusterka.”
Okaa-san przerywała w tym miejscu opowieść, aby przypomnieć, że rodzina mieszkała na dalekiej prowincji, żyjąc skromnie i obywając się bez przedmiotów zbytku.
„Kiedy matka dziewczynki spojrzała w lusterko, zobaczyła, że patrzy na nią stamtąd druga kobieta. Wpatrywała się w nieznajomą z rosnącym zdumieniem, aż mąż wyjaśnił tajemnicę – patrzyła na samą siebie.
Niedługo potem matka dziewczynki ciężko zachorowała. Tuż przed śmiercią przykazała córce, żeby opiekowała się ojcem. Potem dała jej lusterko i powiedziała, żeby patrzyła w nie, kiedy poczuje się bardzo samotna, a wtedy zawsze zobaczy w lusterku ją, swoją matkę.
Upłynęło trochę czasu i ojciec ponownie się ożenił, lecz, niestety, macocha nie była dobra dla małej pasierbicy. Dziewczynka, pamiętając radę okaa-san, chowała się w kąciku i wpatrywała w lusterko, w którym widziała twarz ukochanej matki, nieściągniętą w bólu jak przed śmiercią, lecz jak dawniej młodą i piękną.
Gdy macocha zauważyła ją w kącie, jak siedzi w kucki, wpatruje się w coś i mamrocze pod nosem, pomyślała pochopnie, że pasierbica wypowiada przeciw niej jakieś złe zaklęcie. Poszła do ojca dziewczynki i poskarżyła się na tę zmyśloną niegodziwość. Kiedy ojciec powtórzył zarzut w obecności córki, tak ją tym zaskoczył, że wsunęła lusterko do rękawa. Pierwszy raz w życiu rozgniewał się na nią, gdyż obawiał się, że w opowieści żony kryje się ziarno prawdy.
Kiedy córka usłyszała niesprawiedliwe oskarżenie, dotknęło ją to tak, jakby ojciec ją uderzył. Odpowiedziała, że bardzo go kocha, dlatego nie zabiłaby mu żony, wiedząc, że jest mu droga.
„A co tam schowałaś w rękawie?” – spytał ojciec, nie do końca przekonany.
„Lusterko, które dałeś matce i które ona przed śmiercią przekazała mnie. Za każdym razem, kiedy patrzę na jego lśniącą powierzchnię, widzę twarz ukochanej matki, młodą i piękną. Jej miły, dobry uśmiech pomaga mi znieść ostre słowa i złe spojrzenia, od których boli mnie serce.”
Dopiero wówczas ojciec zrozumiał, że dziewczynka wpatruje się we własną twarz, myśląc, że patrzy na twarz matki. Pokochał córkę jeszcze mocniej za jej oddanie i przywiązanie. Macocha zawstydziła się i poprosiła o przebaczenie. A mała dziewczynka, która wierzyła, że widzi w lusterku twarz matki, przebaczyła macosze i odtąd troski i zmartwienia omijały ich dom.”


Masae, nieświadomie spostrzegła, że wpatruje się we własne odbicie w szybie dzielącej półki z wypiekami. Przywołała w pamięci obraz swoich rodziców doszukując się chociaż jednej podobnej cechy łączącej ją z nimi. Zastanawiała się długo uważnie obserwując każdy szczegół. Niewielki nos, szczupła twarz, niezbyt duże usta, oczy błyszczące jak czarne perły i kruczoczarne włosy opadające jej na czoło. W niczym jednak, mimo usilnych starań, nie znajdowała podobieństwa do wyglądu Toshiakiego i Haru – jej rodziców. Może to tylko przypadek? Nie każdy musi idealnie wdać się w swego ojca lub matkę. Sama jednak nie do końca była tego pewna. Przysięgła sobie, że po powrocie do Konohy zapyta ich o to i póki co nie będzie się tym przejmować. Na pewno coś przeoczyłam. – stwierdziła, jakby dla uspokojenia samej siebie.

Z odrętwienia wyrwał ją zaniepokojony głos mężczyzny. Jak się okazało był to sprzedawca.
- Czy coś się stało? Zastanawia się panienka? Może w czymś pomóc?
Kunoichi ukłoniła się z zakłopotaniem.
- Iie, nie trzeba. Poproszę cztery kawałki kasuteri.
Sprzedawca zapakował starannie cztery porcje słodkiego, miodowego ciasta i podał je dziewczynie. Sae zapłaciła i ukłoniła się ponownie.
- Domo arigato gozaimasu. – rzekła wychodząc z piekarni na chłodne, wieczorne powietrze.

Lekkie powiewy wiatru smagały delikatnie twarz Masae. Zrobiło się naprawdę późno, tłumy ludzi przerzedziły się i większość radosnych głosów znikła. Przyjemny mlecznobiały blask lamp oświetlał jej drogę. W niektórych oknach gasły po kolei światła i dziewczyna poczuła się senna.
Przeszła szybko pustoszejącymi alejkami rozglądając się jeszcze i podziwiając uroki miasteczka nocą. Weszła do budynku, w którym wynajmowali swoje pokoje. Wyjęła z torby wcześniej zakupioną kasuterę i rozdzieliła każdy kawałek. Trzy z nich włożyła do niewielkich papierowych opakowań i postawiła małe pakunki pod drzwiami każdego z towarzyszy oraz senseia. Tak mała rzecz, a może sprawić im przyjemność. – pomyślała. Nie chciała pukać do drzwi. Może ich jeszcze nie być, a jeśli śpią, nie będę ich przecież budzić. Następnie kunoichi udała się do swojego nowego pokoju. Było jej wstyd, że przez swoją bezmyślność spłonęło niemal całe piętro. W dodatku Ryuushou-sensei musiał zapewne pokryć wszystkie koszty poniesionych szkód. Powinna go za to przeprosić.
Sae zjadła swój kawałek ciasta, po czym wzięła kąpiel i przebrała się w zwiewną koszulę. Ułożyła się do snu lecz długi czas nie mogła zasnąć.
 

Ostatnio edytowane przez Tamaki : 12-02-2010 o 23:31.
Tamaki jest offline