Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-02-2010, 13:28   #3
Vampire
 
Vampire's Avatar
 
Reputacja: 1 Vampire wkrótce będzie znanyVampire wkrótce będzie znanyVampire wkrótce będzie znanyVampire wkrótce będzie znanyVampire wkrótce będzie znanyVampire wkrótce będzie znanyVampire wkrótce będzie znanyVampire wkrótce będzie znanyVampire wkrótce będzie znanyVampire wkrótce będzie znanyVampire wkrótce będzie znany
W dzielnicy starego miasta zwanego też Bizantnion przy murach niedaleko wielkiego kościoła Hagia Sophia stała pokaźnych rozmiarów posiadłość. Była ona zabytkiem sztuki antycznej, z białego kamienia, z przodu, przed wejściem wsparta kolumnami, oparta o wysokie mury, za którymi widniało już Morze Marmara. Poprzez oświetloną dzielnicę starego miasta szedł pewien mężczyzna. Miał on krótkie, ciemne włosy, piwne oczy, odziany był w czarny, arabski płaszcz okalający go do kostek. Spieszył się gdzieś, rozglądał co chwila. Bez przeszkód dotarł owej, pięknej, marmurowej budowli. Wszedł na podest po schodach i mosiężną kołatką zapukał do wysokich, dębowych drzwi. Otworzył mu wysoki mężczyzna, o bladej cerze, która odbijając światła nocy wydawała się sama świecić. Jego głowę okalały długie do ramion loki koloru kasztanu. Spojrzał na przybysza szmaragdowymi ślepiami.
-Czego chcesz, człowieku? – spytał
-Kazano mi to Panu dostarczyć. – odrzekł mężczyzna sięgając pośpiesznie do wewnętrznej kieszeni płaszcza wyciągając zapieczętowaną kopertę i wręczając ją właścicielowi domu. Gdy ten zaś powoli odebrał kopertę dziwny mężczyzna ukłoniwszy się nisko odwrócił się na pięcie i szybkim krokiem wrócił skąd przybył niknąc po chwili w cieniach Bizantionu.

Sebiemir usiadł na fotelu z wysokim oparciem i wpatrywał się w przesyłkę obserwując pieczęć. Nie znał właściciela stempla, poza tym sam doręczyciel był niepokojący. Po pewnym czasie zdecydował się otworzyć list. Przeczytał kilka razy uważnie zawartość przesyłki nie mogąc nadziwić się treścią. Po chwili odłożył list na dębową komodę i otworzył barek. Znalazł tam specjalną przesyłkę od Primogena Torreador, nie pamiętał już nawet za co. Powoli nalał sobie krwi do pucharu i odłożył butelkę z powrotem na swoje miejsce. Pociągnął łyk i zasiadłszy w fotelu rozmyślał…

Następnego wieczoru zdecydował się iż pójdzie w wyznaczone miejsce w wyznaczonej godzinie. Ogarnął się, odział w czarny kaftan ze srebrnymi ornamentami, czarne lniane spodnie, wysokie buty, a na ramiona nałożył jeszcze swój ulubiony płaszcz. Przed wyjściem wziął swoją ulubioną, hebanową laskę ze stalową głowicą w kształcie róży.

Dotarł jako jeden z pierwszych na miejsce, skinął głową zebranym i zasiadł na jednym z miejsc. Gdy wszyscy znaleźli się już w sali Torreador spojrzał po zebranych. Znał ich z widzenia, prawie wszyscy kiedyś byli w elizjum. Zdziwił się tylko widząc znanego rodaka, Tremere Mieczysława Czarnego. To iż powołali go to tego zadania było również zaskakujące jak samo wezwanie Sebiemira na spotkanie. Wysłuchał, co organizator spotkania miał do powiedzenia oraz uwagi Tremere. Dlaczego wybrali go do tego zadania? Przecież kompletnie się nie znał na morderstwach, sposobach zabijania, ani na niczym takim. Nie miał zielonego pojęcia, o co mógłby spytać, póki co milczał i słuchał uwag i pytań reszty zebranych.
 

Ostatnio edytowane przez Vampire : 14-02-2010 o 10:07.
Vampire jest offline