Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-02-2010, 22:54   #183
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Zanim zdążyła wybuchnąć kłótnia, lub magini zdołała zrobić coś więcej poza miotaniem przekleństwami, zjawił się Keldar. Druid spojrzał po obecnych i spytał.- To kto idzie?
Iść zamierzało wielu, zarówno Roger Morgan, jak i Sabrie. Dru także wyrażała zamiar udania się w tamto miejsce, podobnie jak Teu. Nawet Sylphia poszła dumnie prezentując swe przednie walory i postawę „robię wam łaskę pomagając wam”. Lilawander zamierzał się wybrać do chatki maga, mimo swego stanu. W końcu takiej okazji, jak chatka innego maga, elfi czarodziej z Neverwinter, nie mógł przegapić. Jedynie Kaktus wraz Vraidemem i Sarą został na straży unieruchomionej za pomocą specjalnego tricku (jak twierdziła gnomka rozpraszając obawy Sabrie) wozu z armatą.

Chatką maga był solidny parterowy dom na uboczu. Gdy dzielni odkrywcy doszli do niego, zauważyli dwóch strażników. Chłopi ci uzbrojeni we włócznie, przyglądali się bacznie nadchodzącej licznej grupie. Ale druid we władczych słowach nakazał im ustąpić, po czym sam przepuścił grupę. I weszli oni do środka.
Zwiedzanie zaczęła sie od skromnej kuchni w której przygotowywano posiłki. Widać było, że ktoś tu miał na zapiecku legowisko. Wedle słów Keldara, tam właśnie sypiał Obibok.
W kącie, kuchni Roger zauważył ciśniętą kulkę papieru, która okazał się być listem.
Dość ciekawym zresztą...

Cytat:
Kiedy czytasz te słowa Vilkenie, być może jestem martwy. Jeśli tak, to jesteś jedyną znaną mi osobą która może pokonać mojego brata i moc którą za nim stoi. Wiesz oczywiście o czym mówię...to imię jest zbyt plugawe, by je wymieniać. A ja znalazłem się blisko jego źródła, jego klejnotu. Czy pamiętasz owo Światło Elsimenera z opowieści? Znalazłem je. Tutejsi wieśniacy zwą je Czarcią Lampą. Odkryłem także słowo budzące pełnię jej mocy, choć w ten sposób wyczerpie się ona szybko, więc działać musisz prędko. „Oddal ciemności przewodniku zgubionych” w smoczym wypowiedziane, da ci kilka godzin jej działania.
Znalazłem też źródło owej legendy, ów przeklęty zamek Jaor’alain. To przeklęte Jaskółcze Gniazdo, jest tutaj. Pojawia się każdej nocy i znika o świcie, choć jego wpływ ostatnio zaczął rosnąć. Przypuszczam, że mój brat wiedziony jego przeklętymi podszeptami przybył tu także. Przeprowadziłem badania i okazało się, że Ciemne Bagna są skażone. Granice wymiarów zacierają się i plugawy wpływ Odległej Dziedziny objął je we władanie, a także ich wpływ próbuje wedrzeć się do wioski. Z każdym dniem jest coraz gorzej, więc myślę, że on nadchodzi. Na Ciemnych Bagnach zapal Światło Elsimenera, by się uchronić przed wpływem Zewnętrzości.
Udało mi się też zdobyć to czego szukaliśmy. Mam w swej dłoni pierścień Keliany. Możemy zapieczętować jego przejście do naszego świata. Wystarczy, że umieścisz go tam, gdzie wspomina legenda. Ukryłem go w schowku pod F5...wystarczy lekko podważyć. Gunnar powie ci, skąd przybył, a w samej wiosce możesz liczyć na pomoc druida Keldara. Liczę na ciebie przyjacielu, a na mnie czeka mój brat. Dziś to zakończymy, raz na zawsze.
Jeśli doręczyciel tego listu zechce podjąć przerwany termin – przyjmij go proszę, przez wzgląd na dawne dzieje. Choć wątpię, byś miał z niego jakiś pożytek.

Tarkwinus
Obok kuchni był pokój gościnny, równie skromnie urządzony. Stół, dwa krzesła, ławy pod ścianami. W tym pokoju wyróżniał się jedynie pięknie wykonany zestaw szachów stojący na stole.


Sypialnia była małym pokoikiem, z łóżkiem stolikiem , taboretem i kuferkiem zawierającym jedynie zwykle ubrania. Ten czarodziej prowadził całkiem skromne życie. Na dnie kuferka znajdowało się jednak niewielkie malowidło, przedstawiające rodzinę zapewne: ojca , matkę i dwóch braci, starszego i młodszego.

Ciekawe znaleziska odkryto dopiero w pracowni. Rozwalony przyrząd podobny do teleskopu, rozrzucone na podłodze papiery i księgi. Dru z typową dla siebie manierą „wiem co robię” nakazała drużynie uporządkować papiery, sama zaś zajęła się teleskopem.

Widać było, że czarodziej skupia się na pracy badawczej, pomijając inne aspekty związane z magią, takie jak alchemia na przykład.
Księgi dotyczy głownie kosmologii Torilu, zarówno planów przechodnich, jak wewnętrznych i planów żywiołów. Była też niewielka notatka, sporządzona przez samego Tarkwinusa...zapewne odpis z innego dzieła.

„...Jednakowoż pośród tych bezmyślnych istot, znajdują się takie, które potęgą książętom demonów dorównują. A wśród nich najbardziej znany jest pod jednym z wielu imion jako Azathor, któremu w dawnych wiekach udało się kilka razy objawić na Faerunie wykorzystując swe ciało/część ciała/oko (nie jestem pewny poprawności tłumaczenia) jako łącznik między oboma światami. Za każdym razem jego nadejście powodowało chaos, śmierć i zniszczenie obrębie wielu mil. Ao niech będą dzięki, że nie może on przebywać długo i musi wrócić do swego wymiaru (zapis nieczytelny) , dzięki czemu zniszczenia jakich dokonuje samą swą obecnością, są tylko miejscowa tragedią..."

Oprócz tej, były też i inne chaotyczne notatki, ale mówiące niewiele więcej. Potwierdzały jedynie, że Tarkwinus miał obsesję na punkcie planarnych podróży. Miał też schematy położenia planów, na które to, nanosił notatki.




Ale inna mapa, obca i nie pasująca do znanych magom kosmologii...


...wzbudziła jego entuzjazm.


Skąd ją zdobył, co przedstawiała? Tego w notatkach nie było. W pracowni nie było też żadnych przedmiotów magicznych, ani księgi magicznej Tarkwinusa. Niemniej gnomce udało się osiągnąć pewien sukces.
- To nie teleskop, ale planoskop.- rzekła pokazując cztery kryształowe soczewki o różnym zabarwieniu...jedną kryształowo przejrzystą, nieco mniejszą od trójki pozostałych, jedną przydymioną, jedną lekko niebieskawą i jedną żółtawą.- Pozwala zaglądać na współistniejące plany przechodnie. Cóż...pozwalał. Teraz to szmelc. Ale wymontowałam serce planoskopu: soczewki pozwalające spoglądać na plan eteryczny, cienia oraz astralny...oraz soczewkę korygującą.
Po czym zadowolona schowała soczewki do swego plecaczka.

Ostatnim miejscem do zwiedzania był zagracony strych. Pełno tu było sprzętów gospodarskich i mebli które zapewne Tarkwinus kazał usunąć z parteru, po wprowadzeniu się do tego domku. Było tu ciasno, ciemno i cicho...i ponuro. Do głównej belki nośnej przywiązana była lina, zwisająca w dół. Patrząc na nią Keldar smutnym głosem rzekł.- Tu go znaleźliśmy, dyndającego, jakby sam się powiesił. Ale... nadal nie mogę w to uwierzyć. Teraz tym bardziej.

Po zwiedzeniu i przeszukaniu chatki cała grupa udała się na cmentarzysko, na grób Tarkwinusa. Nie był to grobowiec godny wielkiego maga. Ot kopczyk ziemi i drewniana tablica z napisem: „Tu leży maester Tarkwinus, co wielkim magiem był.”
Jako że Lilawander nie był w dyspozycji do kopania, Dru i magini niechętne do machania łopatą...Główny zaszczyt ekshumacji zwłok przypadł Rogerowi. Na szczęście dla Morgana, czarodziej nie był głęboko pochowany i po kilku machnięciach łopatą , Roger dotarł do owiniętych całunem zwłok...Gnijących zwłok. Więc wampiryzm można było wykluczyć.
Maester Tarkwinus był wysokim, chudym starcem ubierającym się staromodnie i nie przywiązującym uwagi do jakości ubioru. I to tyle co można było pobieżnie stwierdzić.
Sabrie nie zauważyła żadnych ran...choć może by trzeba było bardziej się zwłokom przyjrzeć.
Natomiast sińce a szyi Tarkwinusa, potwierdzały śmierć przez uduszenie...i całą teorię z powieszeniem.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 14-02-2010 o 12:06.
abishai jest offline