Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-02-2010, 20:58   #4
Minty
 
Minty's Avatar
 
Reputacja: 1 Minty ma z czego być dumnyMinty ma z czego być dumnyMinty ma z czego być dumnyMinty ma z czego być dumnyMinty ma z czego być dumnyMinty ma z czego być dumnyMinty ma z czego być dumnyMinty ma z czego być dumnyMinty ma z czego być dumnyMinty ma z czego być dumnyMinty ma z czego być dumny
Kolejny typowy, pustynny dzionek. Gorący, suchy, walący światłem po oczach pustynny dzionek. Jak ja kurwa mać nienawidzę typowych, pustynnych dzionków. A szlag was, wy wszystkie niedorośnięte kawałeczki piasku, piernicz się, ty tam na górze, co świecisz mi prosto po twarzy. Zniknij chociaż na chwilę, przeklęta kupo wodoru!

Buch od kilkunastu minut skupiał się wyłącznie na tym, jakby tu jeszcze bardziej naubliżać pustyni. Nie interesowały go w tej chwili żadne teorie, zakładające, że jego klątwy i ustawiczne darcie kotów mogą znienawidzonej pustyni zagrozić w podobnym stopniu, co pożar, albo osławione globalne ocieplenie.

Jasny gwint, dlaczego Bóg stworzył takie zadupia? Przecież tutaj nie ma nic. Piasek, piasek i jeszcze raz piasek. Ziarnko na ziarnku, ziarnkiem popychane.

Litwin, jak sam siebie często określał, co chwila wzruszał ramionami i odwracał wzrok. Złudne wrażenie, że na zachodzie ujrzy coś innego, niż na wschodzie nie opuszczało go ani na krok. Cały czas paliła się w nim iskierka nadziei. W końcu kiedyś opuszczą tą cholerna pustynię... Rozum mówił jednak inaczej. Jak zwykle trzymał się faktów, tych wrednych reali.
Z biologicznego punktu widzenia, od zwierząt odróżnia ludzi zdolność abstrakcyjnego myślenia. Nie da się zaprzeczyć, jasne, jednak dlaczego owa zdolność była w Buchu na tyle niewykształcona, aby nie mógł po prostu zamknąć oczu i zapaść się w głębie rozkosznej abstrakcji.

- Oj, trzeba się będzie naćpać. I to porządnie, brachu. - Rzucił w stronę Maksa.
Wtedy zbliżył się do nich Cyrus. Ten wkurzający gość z kanadyjskim imieniem. Buchowi przynajmniej wydawało się ono kanadyjskiego pochodzenia, jednak głębsze zastanawianie się nad tą sprawą było dla niego zbyteczne.

A kij z tym jak się nazywa, ważne, że drażni mnie jak mucha.

Nie, żeby Butch nie tolerował obecnej hierarchii drużynowej. Wcale nie przeszkadzało mu to, że Cyrus był ich dowódcą. Litwina denerwował ten koleś jako osoba, nie jako kapitan drużyny.
Najdziwniejsze było to, że Butch w ogóle nie wiedział, dlaczego pała taką niechęcią do Cyrusa. Oczywiście sam sposób bycia przywódcy mógł być denerwujący. Przewartościowany macho. Jednak sporą większość ocalałych można by przecież określić w taki sam sposób. Ba! Większość drużyny to takie osoby.
Buch nie zastanawiał się jednak nad tym, dlaczego jako cel swojej niechęci obrał akurat Cyrusa. Może tak po prostu chciał los.
Zdawało się jednak, że Litwin musiał mieć zwyczajnie jakieś dno, od którego zawsze mógł się odbić, kogoś kogo zawsze będzie uważał za stokrotnie gorszego od siebie, pośród tej paczki praktycznie obcych ludzi.
Czy Cyrus rzeczywiście był gorszym człowiekiem, niż Buch? Litwin wolał nie robić rachunku sumienia, aby się o tym przekonać...

Ej, panowie, Buch i Maks. - wskazał palcem na żołnierza z karabinem SU-16 - pilnujcie kabrioletu. Ja i Mayers pójdziemy sprawdzić co jest na górze, ok? Jakby co to trąbcie. Jeśli będziemy mieli czas spróbujemy odpalić tego busa. Wygląda na jeszcze sprawny.

- Niech się stanie wola Twoja, wojaczku. - Buch niepowstrzymanie dążył do tego, aby przywódca również zaczął pałac do niego nienawiścią. To oczyściłoby jego sumienie.
 

Ostatnio edytowane przez Minty : 14-02-2010 o 21:49.
Minty jest offline