Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-02-2010, 21:43   #79
enneid
 
enneid's Avatar
 
Reputacja: 1 enneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodze
Rycerz niewiele pamiętał z ostatnich chwil na wolności. Adrenalina robiła swoje, a świadomość która po szybkiej i negatywnej ocenie sytuacji i szans, wyłączyła sie oddając pole do popisu odruchom... Na pewno widział blaszka, którego rozciął szybkim ciosem, przelotnie też dostrzegł twarz Liry wyrażającą złość, gdzieś niewyraźnie zarejestrował jakieś słowa bluzgające jego akcję, choć nie był pewien czy to jawa, czy później wyobraźnia tego nie dodała. Za to nagły ból w nodze był bardzo rzeczywisty, a ciemność... Cuż musiała w końcu nastąpić, skoro trwa w tym stanie.

...Nejl poczuł jakieś szarpnięcie. Odwrócił leniwie głowę w tamtą stronę, lecz nadal panowała ciemność. Dopiero po chwili świadomość podpowiedziała mu, iż przyczyną mogą być zamknięte powieki. Otworzył je z trudem i ujrzał, nieco zamazaną sylwetkę Liry, która właśnie wstawała. Cuż plan w pewnym sensie się powiódł: mogli z Lirą znów działać razem... Tyle, że zostali schwytani- Poprawił się w myślach Ricon, gdyż docierały do niego kolejne szczegóły celi... Bo w niej własnie się w tej chwili znajdywali. Zakuci byli w kajdanki, ale po za tym...
Zanim jednak zdołał całkowicie dojść do siebie, do celi wszedł mroczny jedi. Byli teraz bezbronni, a on...
-Ennrian...- usłyszał głos Liry i to całkowicie go zaskoczyło, zbijając z tropu. Skąd go zna?...


Mroczny jedi wyszedł a, Nejl oparł się o ścianę i podniósłszy głowę do góry odetchnął głęboko. Przymknął oczy pozwalając by kolejne głębokie oddechy dotleniły obolałe ciało. Oczywiście był w tym pozytywny aspekt: Mogli trochę odpocząć, nawet zakuci w kajdanach, a sińce bolały już znacznie mniej i gdyby nie sytuacja, którą w języku dyplomatycznym można określić jako "beznadziejną", młody jedi byłby nawet szczęśliwy z tej chwili wytchnienia. Choć oczywiście wolał nie wspominać o tej "dobrej" stronie Lirze, zwłaszcza, że wisiało pytanie "co dalej".
- Shalulira, wybacz za tą akcję ratunkową... raczej nie mam w tym wprawy.

Parsknięcie ciche dobiegło gdzieś spod plątaniny czarnych pasm kobiety i zawisło na moment ponad nimi.

-Naprawdę myślisz, że mnie to teraz obchodzi? Że choćby jedną, najdrobniejszą myślą wróciłam do tamtej chwili? Następnym razem, jeśli taki będzie, kiedy powiem, abyś się nie zbliżał, to mnie łaskawie posłuchaj –Wprawdzie nie unosiła swego głosu, ale i tak jej wypowiedź wyszła nieco bardziej ostra i stanowcza, niż początkowo tego Lira chciała. Cmoknęła w powietrzu niezadowolona z siebie, jednak nie pokwapiła się o choćby słowo przeprosin.
Zamiast tego tylko odetchnęła głęboko, próbując znaleźć w tym prostym ruchu jakieś ukojenie. Na powrót uniosła głowę i zaczęła powoli wodzić spojrzeniem po suficie ich celi, a szczególnie dużą uwagę przywiązywała do rogów.

Mocne słowa Liry nieco zaskoczyły mężczyznę. Jakby słyszał swojego mistrza, gdy Nejl pod wpływem impulsu wypalił w trakcie poważnych rozmów negocjacyjnych jakieś głupstwo. I tak jak wtedy czuł przemożną chęć wytłumaczyć się z tego, przedstawić swoje racje, bo przecież co mógł innego zrobić? Mimo to przemilczał argumenty, które cisnęły mu się na usta. Nie był padawanem, by za wszelką cenę forsować swoje racje Bo teraz nie miało to większego znaczenia, choć pytanie co by było gdyby uciekł, lub stanął do walki nie dawały mu spokoju. Czy na prawdę nie miał szans w walce z nim, czy na prawdę nie zdołał by się ukryć przed Ennrianem? Czy coś by się zmieniło?
Odgonił te myśli i wrócił do pilniejszych spraw, choć i te nie poprawiały humoru Nejla.
- Jak myślisz, na ile rząd Rodii popiera separatystów? Czy rzeczywiście wszyscy sympatycy Republiki musieli przejść do podziemia?

Czuła się.. nienasycona, co zdecydowanie nie dawało jej spokoju. Dopiero co odnalazła swego Mistrza, wprawdzie w stanie, którego się w ogóle nie spodziewała, to jednak ciągle odzywała się w niej jego dawna uczennica domagająca się wyjaśnień. Jego wyjście jej nie uspokoiło, a wręcz jeszcze podburzyło i miała wrażenie, że ten po prostu się spłoszył po wyjawieniu jego kłamstw. Z tego też powodu teraz poszukiwała jakichkolwiek kamer, który mogły być zainstalowane w tym pomieszczeniu. W międzyczasie jej własne ponure myśli zostały przerwane przez słowa jej towarzysza, acz i to nie przeszkodziło jej w robieniu rekonesansu.

-Trudno powiedzieć. Na swej drodze nie spotkaliśmy nikogo, kto byłby nam pomocny, czyż nie? W zamian za to byliśmy atakowani przez wszystkich tych, którzy są przeciwni Jedi. Zakon nic nie wiedział o zaistniałej sytuacji, co może oznaczać, że nikt „z naszych” nie mógł lub też nie był w stanie kogokolwiek poinformować. Nasza dyplomacja może już się nie przydać – Poruszyła ręką na tyle na ile pozwalały jej kajdany, czyli na niezbyt wiele, a to tylko dlatego, że się zapomniała i odruchowo chciała machnąć dłonią dla odgonienia czego niedostrzegalnego -Ale to tylko domysły. Nie dowiemy się zbyt wiele tylko tutaj siedząc, prawda?

- Owszem... - mruknął Ricon, i powiódł wzrokiem po pomieszczeniu. Nie spodziewał się jednak znaleźć w ścianach jakiś cudownych sposobów wydostania się z celi. Tymczasem kontynuował swoje rozważania - Ale możliwe, ze sytuacja drastycznie się zmieniła przez ostatnie dni. W końcu ktoś w senacie kontaktował sie z tym senatorem, nie długo przed naszym odlotem, a wtedy jeszcze nie zszedł do podziemia. Poza tym nic tu nie jest jak na razie oficjalne, skoro w mieście nic się o tym nie mówi. A ta dwójka...- Nejl zawiesił głos próbując ułożyć wszystkie znane sobie fakty w jakąś logiczna całość- może ci nieszczęśni szpiedzy działali z polecenia Ralimema. Zwodziliśmy potencjalnych sojuszników.

-Nie mam zamiaru uważać ich śmierci za naszą winę i.. chwila..

Zamilkła na moment zaledwie i odkaszlnęła subtelnie co tylko było zapowiedzią tego, co zaraz miało się wydarzyć, a raczej wydobyć z jej gardzieli. Nie miała pewności co tego istnienia kamer gdzieś w jej najbliższej okolicy, ale przecież jednocześnie nie miała nic do stracenia.

-Ennrian! Chcę z Tobą porozmawiać! W cztery oczy! Tylko! – Wyrzuciła z siebie głośno i z taką pewnością, jakby nie zamierzała przyjąć odmowy.

Rycerz spojrzał na nią, nie do końca pewny o co chodzi. Przy tej kobiecie, właściwie niczego nie można być pewnym. Rozmowa z nią przypominała trochę podchodzenie do nexu: niezależnie jak się blisko jest, nigdy nie można być się pewnym, czy stwór nie odwróci się i jednym susem nie doskoczy do śmiałka i go powali swoimi pazurami i kłami.
Lira jednak zaraz po tym, jak gdyby nigdy nic, jakby to się w ogóle nie wydarzyło, podjęła porzucony przez siebie temat rozmowy z Riconem – Nie mam zamiaru. Zachowywali się tak podejrzanie, że żadne z nas nie pomyślało o nich jak o sojusznikach. A to co mówią na mieście.. pamiętasz przecież te wszystkie niespójne odpowiedzi dotyczące senatora. Martwy, albo i nie. Zatrzymany, albo i nie. Już od lat go nie widziano, a może jednak? To już od samego początku było wyjątkowo chaotyczne, a teraz jeszcze bardziej się pokomplikowało.

Nejl również nie chciał brać odpowiedzialności, równie dobrze mogli obwiniać się za śmierć załogi Consulara. Bardziej poruszyło go jednak jak bezsensowną była śmierć w obu przypadkach. O tym jednak juz nie wspomniał.

Ennrian tymczasem nie odpowiedział na wezwanie, co mogło wskazywać na fakt, że w celi nie ma żadnych kamer czy podsłuchów, albo był zbyt zajęty swoimi obowiązkami o których mówił. W zamian do celi wszedł droid B1 z dwoma talerzami jakiejś papki. "Jedzenie" oznajmił i położył je na podłodze. Gdy wycofał się z celi mały kwadrat podłogi, na którym leżały talerze zapadł się pod ziemię, a po chwili wyłonił się wewnątrz tarczy promieniowej.

Nie spodziewała się jakiejś reakcji już, zaraz, teraz, więc pojawienie się droida zamiast jej dawnego Mistrza nie wywołało w niej jakichś większych emocji. Zresztą, tak jak i jedzenie, na które tylko pobieżnie spojrzała, po czym szybko wykreśliła ze swego świata. Ułożyła się jakoś względnie wygodnie na tyle, na ile pozwalało jej połączenie zimnej podłogi i równie nieprzyjemnych ścian.

-Zostało tylko czekać. Na cokolwiek.

Nejl chwilę wpatrywał się w papkę, które według standardów droida nazywało się jedzeniem. Oczywiści kwestia głodu była rzeczą dość subiektywną, zwłaszcza przy tego rodzaju brejach, niemniej rycerz zaryzykował i przesuwając się nieco sięgnął po talerz. Pozostało czekać. Lecz równie dobrze mógł coś zjeść między czasie.
 
__________________
the answer to life the universe and everything = 42

Chcesz usłyszeć historię przedziwną? Przyjrzyj się dokładnie. Zapraszam do sesji: "Baśń"- Z chęcią przyjmę kolejnych graczy!
enneid jest offline