Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-02-2010, 13:09   #32
Fehu
 
Fehu's Avatar
 
Reputacja: 1 Fehu jest na bardzo dobrej drodzeFehu jest na bardzo dobrej drodzeFehu jest na bardzo dobrej drodzeFehu jest na bardzo dobrej drodzeFehu jest na bardzo dobrej drodzeFehu jest na bardzo dobrej drodzeFehu jest na bardzo dobrej drodzeFehu jest na bardzo dobrej drodzeFehu jest na bardzo dobrej drodzeFehu jest na bardzo dobrej drodzeFehu jest na bardzo dobrej drodze
Czarownik spoczął z chęcią na powalonym buku. Otarł wilgotne czoło rękawem szaty i utkwił uważne spojrzenie w Serafinie.
Gdy staruszek deportował się z trzaskiem, Habok zmrużył swoje błękitne oczy. Na jego czole wyraźnie zarysowały się zmarszczki.
- Kraaak! Zniknął! Zniknął! - darło się czarne ptaszysko, machając niespokojnie skrzydłami.
- Czego się drzesz, przecież widzę - warknął na niego zaklinacz.
- Kraaak! Dupa - odparł niezadowolony Tsuk, po czym wzbił się gwałtownie w powietrze i wskoczył na zawieszony ze dwa metry nad ziemią konar dębu.
Habok westchnął cicho i podrapał się machinalnie w brodę.

Czarownik nie odpowiedział nic na słowa Drakana. Zmierzył go tylko typowym dla siebie, badawczym wzrokiem.

Chwilę później na leśnym poszyciu pośrodku niewielkiej polanki znów stanęły twardo stopy sędziwego czarodzieja. Wynurzył się z obłoków barwnego dymu, niosąc torby i plecaki kompanów.
Hnar nie wstawał z miejsca, nie sięgnął po bagaż dla siebie. Nie musiał. Cały jego skromny dobytek mieścił się w kieszeniach podróżnej szaty. Ozdobny kostur spoczywał cały czas na jego plecach. Przy jego trybie życia nie było mowy o targaniu ze sobą kufrów i zbędnych rupieci. Liczyła się mobilność i gotowość do ucieczki, o każdej porze dnia i nocy.

Habok słuchał monologu Serafina w skupieniu. Z każdym kolejnym zdaniem starca, brwi zaklinacza schodziły coraz niżej i niżej.
Gdy magus zakończył wreszcie przemowę, Hnar wyprostował się na zwalonym pniu i nie wstając, założywszy arogancko ręce na piersi, podjął wyzywającym tonem:
- Bardzo sprytnie, doprawdy. Nastraszenie nas organizacją Nosferatu, twierdzenie, iż jedyna nasza nadzieja w pomocy jakiejś elfiej wieszczki... Doprawdy, godny podziwu podstęp, wręcz szantaż...
Jego słowa zdawały się ciąć powietrze niby odłamki lodu. Tsuk przysłuchiwał się owej scenie z niekłamaną rozkoszą na twarzy.
- Zresztą, nawet jeśli te całe Nosferatu faktycznie istnieje, to jaką mamy pewność, że sam do niej nie należysz, hę? - Habok przeszedł do zdecydowanej ofensywy.
- Właśnie! - zakrzyknął ochoczo Tsuk, wiercąc się z podekscytowaniem na drzewie.
- Jaką mamy gwarancję, że nie wiedziesz nas prosto w sidła tych całych nekromantów i okultystów?
- Właśnie, jaką? - powtórzył kruk.
- Dlaczego mielibyśmy za tobą dalej podążać? Bo przyniosłeś nam nasze bagaże? Bo pokazałeś parę magicznych sztuczek? Bo znasz nasze senne wizje? Dlaczego mielibyśmy za tobą podążać, czarodzieju?
 
__________________
Gadu: 1691997, zadzwoń! ;'x
Fehu jest offline