Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-02-2010, 21:14   #167
Glyph
 
Reputacja: 1 Glyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwu
Anzelm sięgał już po rękojeść miecza, gdy usłyszał sukkuba. Opuścił dłoń zaskoczony. Spodziewałby się każdego innego demona, ale nie Liliel, w dodatku samej. Przez usta już miało się przeciskać pytanie, czy Selena jest z nią, lecz kapłan szybko ugryzł się w język. Oczywistym było, że sukkub dotarł tu korzystając z usług swego skrzydlatego ciała.
W końcu znaleźli się w bibliotece, gdzie po naleganiach drowki zatrzymali się na dłużej.

-Selena jest na grobie Versunga? - zapytał Liliel, próbując odgadnąć ich poczynania - Raczej nie przeżyli?
Kapłan raczej stwierdził niż spytał. Czym innym było przeżyć tysiące lat w bezpiecznej świątyni, czym innym tutaj pod samym nosem wroga.

Podczas, gdy Phaere próbowała zgłębić księgi, kapłan postanowił przeprowadzić rozmowę ze zmarłym. Miejsce było w końcu dobre jak każde inne, a i tak utknęli tu na jakiś czas. Czaszkę umieścił na stole służącym niegdyś czytającym. Skupiając się odmówił modlitwę.
- Przyzywam mocą mi nadaną.
Duchem już dawno opuszczone,
lecz mające w ciele wiedzę wciąż nie zapominaną.
Dni przeszłe, życie minione,
przede mną niech się odsłoni.


W czaszce z pozoru nic się nie zmieniło, wciąż leżała nieruchomo. Mimo to kapłan był przekonany, że rytuał się powiódł.
-Czy jesteś magiem, który pomógł thanowi stać się liszem? Odpowiedź! - rozkazał stanowczym tonem.

Między stronnicami ksiąg zaszeleścił nagle leciutki powiew, choć w sali nie było żadnego okna. Z czaszki natomiast wydobyło się cichutkie sapnięcie.

- J... magiem z... ...deep... Liczem sam...

Anzelm, choć nie okazywał tego po sobie, ucieszył się. Nie miał wątpliwości, że wybrał właściwą czaszkę. Nawet gdy zrozumiał, że mag nie zna procesu przemiany wciąż był dobrej myśli. Szybko, zanim przywołany czar zaniknie zadał kolejne pytania.

-Filakterium. Czy wiesz jak otworzyć filakterium?

Czaszka długo milczała, wreszcie z trudnością zdołała wypowiedzieć słowa, z których tylko kilka było zrozumiałych. Wiele wieków minęło odkąd ciało to zamieszkiwała dusza.
- ...sza... tylko than...

- Czy wiesz więc jak je zniszczyć? - zapytał rozumiejąc, iż jak mógł się spodziewać tylko twórca potrafi uwolnić swą duszę. Nastąpiła chwila ciszy jeszcze dłuższa niż poprzednio, gdy nagle wicher w pomieszczeniu wzmógł się jakby przesłuchiwany usiłował zebrać siły na udzielenie odpowiedzi.

- ...księga z... czerni... usta... albo ...fakty... ...tężne...

- ...księga z czerni, księga z czarami - kapłan próbował dopasować pourywane słowa. Gdy usłyszał o tężnych faktach gniew wezbrał w słudze Nerulla. Potężne artefakty, jakaż to użyteczna rada? Gdyby mieli przy sobie oręż na tyle potężny, by przebić się przez magiczne zasłony, nie zadawałby teraz głupich pytań. W afekcie cisnął nieprzydatną czaszką w kąt. Huk odbitej od ściany kości rozległ się po komnacie niepokojąc stojące tu szkielety. Na krótko, w końcu nie widząc niczego niepokojącego nie miały powodów do podejrzeń, a popadająca w ruinę wieża często się sypała.

Pozostała wzmianka o księdze. Anzelmowi przyszła na myśl księga, o której opowiadały czarodziejki. Zamierzał ją obejrzeć, jeśli Phaere jeszcze tego nie zrobiła.

Kapłan rozejrzał się także po bibliotece. Powierzchownie tylko, gdyż czas naglił. Przede wszystkim policzył szkielety. Skorzystał również z faktu, iż nieumarli nie mogli ich wypatrzeć. Podszedł do jednego z nich przyglądając się umieszczonemu w sercu kryształowi. Przyszło Anzelmowi do głowy, że gdyby zdobyć taki klejnot, zdolny alchemik mógłby spróbować go unieszkodliwić. Czasem najprostsza, ale odpowiednia mikstura, wibracje nawet, mogą skazić magiczne komponenty.
Wypytał też pod tym kątem Latiena. Podejrzewał, że nieznany minerał dawniej musiał być wykorzystywany, gdy jeszcze kopalnie były pod kontrolą zhuitów.
 
Glyph jest offline