Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-02-2010, 15:53   #369
falkon
 
falkon's Avatar
 
Reputacja: 1 falkon nie jest za bardzo znanyfalkon nie jest za bardzo znanyfalkon nie jest za bardzo znanyfalkon nie jest za bardzo znany
Błysk! To ostatnia rzecz jaką zapamiętał Falkon. Potem już tylko ciemność. Był świadomy, albo tak mu się tylko wydawało. Czuł ogromy ból oraz przeszywające zimno, lub właśnie to przeszywające zimno było oznaką bólu. Jak zwał tak zwał – nie było przyjemnie.

Po bliżej nie określonym czasie, wszystkie nie dolegliwości minęły. Czuł że stoi na czymś twardym, czuł bo nic nie widział – ciemność. Odruchowo sięgnął na głowę aby nasunąć na oczy swoje gogle – nie było ich. Generalnie nie miał na sobie niczego, czuł swoją zimna skórę.
~Ńo to Pięknie Kurwa Pięknie ! - wyszeptał cicho.
Chwilę trwało kiedy oczy zaczęły przyzwyczajać się do ciemności, zaczął dostrzegać kształty, a dokładniej kształt. Stała przed nim najprawdopodobniej kobieta, ubrana w coś przypominające długie materiałowe szaty z kapturem na głowie. Albo zaczęło się rozjaśniać w pomieszczeniu, albo falkon miał cudowną możliwość widzenia tak dobrze w ciemności. Po chwili widział dokładnie – ciemnowłosa kobieta, rasy ludzkiej, wiek około 30 lat, stosunkowo urodziwa o bardziej niż zwykłe kobiety postawnej budowie.
- Co dawno nie widziałaś nic tak pięknego, że zaparło ci dech w piersiach i stałaś tak jak żołnierz na apelu?
- Nie, czekałam aż mnie zauważysz, i zdasz sobie sprawę że to ty wyglądasz jak błazen bez ubrania.
- rzuciła ostrą ripostę – Idziemy!
~Ja pitolę mój ideał kobiety, i akurat musiałem ją spotkać na golasa.
- Chcesz mnie pokazać koleżankom, żebyście miały wspólny ubaw?
- Istota przed którą zaraz uklękniesz będzie miała zalewnie głęboko w dupie jak wyglądasz. Ruszaj się bo nie jesteś tu jedyny – gołodupcu.
Mówiąc to uśmiechnęła się delikatnie.

Weszli do owalnego pomieszczenia, kiepsko oświetlonego pochodniami, otoczenie było jakby wykute w skale. Gdzie niegdzie stały duże prawie dwu metrowe szafy. Niektóre zamknięte inne otwarte, z widoczną zawartością, pełne różnego rodzaju pergaminów. Sala miała rozmiar po promieniu około siedmiu do dziesięciu kroków. Pośrodku znajdował się dość obszerny stół, przypominający po części tablicę kreślarską jakiegoś grafologa, po części stanowisko alchemiczne oraz coś na kształt warsztatu małego majsterkowicza. Pośród tego wszystkiego krążyła jakaś dwunożna istota, wysoka na dobrze ponad dwa metry. Tak przynajmniej się wydawało Falkonowi.

- Rozgość się – Powiedziała istota dość mocnym, męskim, basowym głosem. - Alida mogłaś ubrać jakoś naszego gościa.
- Po co?
- wydęła wargi - Szkoda energii by ubierać kolejne mięso, które zaraz będzie zamienione na szynkę.
- Wybacz skrzywione poczucie humoru mojej pomocnicy. -
Mówiąc to, istota odwróciła się przodem do Falkona. Był to mężczyzna, najpewniej ludzkiej rasy, o dłuższych do ramion rudawo-czarnych włosach. Mniej więcej w wieku 40-50 lat. Ubrany w podobne szaty, jak poznana już Alida.
- Tak zapytam bezpośrednio. Po kiego grzyba tu stoję na golasa, robiąc za idiotę przed starszym panem i narwaną lalunią?
- Byłeś w posiadaniu pewnej drobnej rzeczy która nie powinna znaleźć się w twoich rękach jak i również nie powinna znaleźć się w otoczeniu kilku innych przedmiotów.
- Klucz? -
Rzucił szybko łotrzyk.
- Tak klucz. Chciałbym ci zaoferować coś na wymianę. Twoje życie za informacje.- Mężczyzna przestał na chwilę pracować i stał patrząc sie na Falkona.
- Jest duża szansa, że w drużynie w której podróżowałeś masz tak naprawdę jednego przyjaciela, który przedkłada honor i braterstwo nade wszystko. Osobnik ten prawdopodobnie spowoduje, że wrócisz do świata żywych. Niestety moje zdolności nie są jeszcze tak wielkie aby wiedzieć co stanie się w pomieszczeniu z Ifrytem. A mianowicie kto wypowiedział jakie życzenia, dla ciebie jest to może dziwaczne, lecz dla mnie te informacje są kluczowe.
- Skoro mój przyjaciel może spowodować, że wrócę do świata żywych, to po co TY jesteś mi potrzebny?
- A kto powiedział że będę cię chciał stąd wypuścić?
- rzucił chłodno mężczyzna. -Więc ustalmy, wracasz tam gdzie teraz umierasz i kiedy poznasz niezbędne informacje, połykasz ten proszek – podał Falkonowi woreczek z czymś miękkim – i zaczynasz myśleć o tym czego dotyczył nasz układ.
- A skąd wiesz, że nie wymyślę sobie czegoś żeby cię zbyć?
- Nie będę wiedział od razu, ale jak się dowiem, zaufaj mi... nie chciałbyś poznać bliżej Alidy.
- Umowa stoi
– Falkon wyciągnął rękę
- Wystarczy mi twoje słowo – mówiąc to zakreślił w powietrzu jakiś dziwny symbol, który lekko się rozświetlił i za chwile znikł.
- Alida, wyprowadź gościa – mówiąc to odwrócił się, a kobieta jak zjawa pojawiła się przy Falkonie wbijając mu jakieś ostrze prosto w klatkę piersiową.

Zabolało tylko przez chwilę, następnie łotrzyk otworzył oczy. Zdał sobie sprawę, że leży na kamiennym podłożu, już ubrany. Koło niego stoi Brog z uśmiechniętą facjatą:
- A już myślałem że się nie obudzisz.
Falkon podniósł się. - Brog nie uwierzysz jaki miałem sen jak mnie coś pizgło w klatę. Czułem się jakby całe życie ze mnie uszło
- Bo uszło
– Brog rzucił krótko.
- Poświęciłeś na mnie swoje życzenie?
- Nie przesadzaj, zaraz na ciebie. Trochę Was tu leżało
– krasnal uśmiechnął się pod wąsem.
- Masz u mnie dług jak stąd, gdziekolwiek jesteśmy do samych Wrót Baldura. A widzę że reszta towarzyszy otrzymała, to po co tu przyszła. Widać tylko ja miałem pecha, ale z drugiej strony zaznałem prawdziwej krasnoludzkiej przyjaźni.Zauważył Martę stojącą obok Broga, zatkało go przez chwilę.
- M...mmarta? Skąd, jak ?
- Jak mówiłem wielu towarzyszy utraciliśmy podczas wędrówki
– dodał Brog.
Martha uśmiechnęła się do Falkna, podchodząc do niego bliżej. Łotrzyk przytulił ja mocno i wyszeptał: – Nie potrzebuję już żadnych życzeń. - Potem zwrócił się do reszty:
- To co? Szukamy wyjścia z tego czegoś imitującego nie wiadomo co? Czy czekamy aż braknie nam chęci do życia ?
 
__________________
play whit the best, die like a rest :)

Ostatnio edytowane przez falkon : 16-02-2010 o 16:15.
falkon jest offline