Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-02-2010, 19:07   #137
Aschaar
Banned
 
Reputacja: 1 Aschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znany
Tura 12 - David Mallory - 26 lipca 2008


Przygotowania do akcji toczyły się. Szybko, sprawnie, w ustalonym i sprawdzonym wojskowym drylu; ale praktycznie w całkowitej ciszy – bez pokrzykiwania, trzaskania, rozkazów. Wszyscy dokładnie wiedzieli, co i w jakiej kolejności należy zapakować. Kolejne skrzynie z bronią i sprzętem znajdowały się na niczym nie wyróżniających się furgonetkach. Z każdą wyjmowaną sztuką broni, magazynkiem, czy elektronicznym gadgetem mina Wiedźmy stawała się coraz bardziej marsowa i zatroskana – zupełnie jakby każdy wynoszony i pakowany przedmiot był jej ukochanym dzieckiem, którego miała już nigdy nie zobaczyć...
Dwie skrzynie z elektroniką wpakowane zostały do terenowego Montenero i trójka mężczyzn wyjechała nim z garażu, żegnana uroczym: „a żeby się wam druty poplątały”.


Mallory przyglądał się tym przygotowaniom na poły z podziwem, na poły ze zdziwieniem. Rzadko widziało się taką organizację i takie tempo. Z drugiej strony – ilość sprzętu... przy pomocy tego co wsadzono na furgonetki czy wydano ludziom – można było prowadzić małą wojnę. A nawet całkiem dużą wojnę...

*****

Czas mijał szybko. Na tyle szybko, że nie pozostawiał zbyt wiele czasu na rozmyślanie i zastanawianie się nad całą sytuacją. Przygotowania, sprawdzenie sprzętu, jeszcze jedno sprawdzenie sprzętu... Gdy tylko David sprawił wrażenie niezajętego niczym innym podeszła do niego może trzydziestoletnia kobieta, zapewne byłaby całkiem ładna gdyby nie męski ubiór, ponaciągany sweter i okulary w rogowych oprawkach:

- Masz chwilę? - zapytała i od razu przeszła do rzeczy, otwierając niewielkie pudełko – Pewnie nie miałeś z tym do czynienia, a przynajmniej nie ze wszystkim... Standard – mikrofon na krtań i słuchawka douszna. Stacja bazowa, bateria wytrzymuje 5 godzin, można ją wymieniać podczas pracy, wysprzęga się jak każdy magazynek. To pewnie jest nowość. - pokazała gogle, wyglądające jak typowe taktyczne. - Poza tym, że chronią oczy rozpraszając wszelkie odblaski, wiązki laserowe, i tego typu sprawy; same nie dają żadnych odbić światła. Nie są kuloodporne, ale dość ciężko je zbić. Najważniejsze – to są właściwie dwa przeźroczyste wyświetlacze – potrafimy więc wspomóc Twój zmysł wzroku przez obróbkę obrazu pobieranego przez tę mikrokamerę. Nie jesteś do tego przyzwyczajony, więc nie musisz ich używać. Zresztą nikt nie musi, staramy się nie przeszkadzać... Słuchawka ma przełącznik dotykowy. Standardowo nadaje i odbiera na kanale łączącym z Capcamem... lub jak kto woli bazą. Przy dotknięciu przełącza się czasowo na kanał wewnętrzny dostępny dla reszty zespołu. Każde przełączenie jest sygnalizowane dźwiękiem. To chyba tyle co miałam. Sprzęt oczywiście jest sprawdzony i skonfigurowany.

Zostawiła wszystko w rękach Davida i odeszła do swoich zajęć.


*****

W końcu wszyscy znaleźli się w samochodach i po kilkunastu minutach byli na miejscu. Wszystko zostało rozładowane w używanym magazynie na terenie kolei – tak, aby nie rzucać się w oczy i przynajmniej początkowo pozostać niezauważonym. Dokonano ostatnich ustaleń, które dla ludzi z Firmy były tylko powtórką tego co usłyszeli w sali odpraw. Policja i siły specjalne bardzo oszczędnie zostały wprowadzone w sprawę...

W części całkowicie bezpiecznej skorzystano jeszcze z pomocy pracowników kolei czy metra, którzy powinni najlepiej znać tunele, ale David doskonale wiedział, że to zasłona dymna tylko po to, aby nie powiedzieć innym jak wiele się wie... A przede wszystkim - skąd ma się takie dane...



Starsze tunele, którymi przyszło się poruszać, w większości były budowane z cegły, dopiero po pewnym czasie przerodziły się w betonowe, lane konstrukcje, które mogły przetrwać dziesięciolecia, a nawet kolejną wojnę...

- Team Green. Jesteście na granicy strefy naszych działań. Tracicie wsparcie DSG. Korytarz rozgałęzia się za 730 metrów. Działamy według planu. Team Blue czeka na pozycjach.

Oddział specjalny rozlokował się w załomach i na samym korytarzu pozostając w tyle. David niemal namacalnie czół jak za nim zbudowała się niewidzialna zapora. Zapora, która nie wypuści ze strefy nikogo i niczego co nie będzie znało właściwych kodów...

W niewielkim pomieszczeniu, w którym krzyżowały się tunele czekali już Puszek i Okruszek. Jeden z nich pochylał się nad leżącą na ziemi kobietą...


- Rozlana krew zdążyła już stężeć, nie żyje od co najmniej ośmiu godzin. Zaraz ktoś ją stąd wyniesie. Depesz ty jeszcze tego nie wiesz – nie można na nas patrzeć w niektórych momentach, więc jak Capcam mówi, że gdzieś masz nie włazić to tam nie właź.
- Capcam: wasze sektory nie mają wspólnych punktów. Skoro już sobie pogadaliście... Team Blue sekcja północna; Green 2 – sekcja wschód; Green 1 – sekcja zachód. Możecie strzelać bez rozkazu. Wyjście ze strefy tylko przez korytarze wejściowe – reszta jest zablokowana działkami automatycznymi... Poza wami nie ma tam nikogo z „dobrych”... Koniec pogadanek. Zaczynamy.

*****

Bez słowa każdy podążył w swoim kierunku. Korytarz Davida należał chyba do części mieszkalnej. Co kilka metrów, to z jednej to z drugiej strony pojawiały się drzwi osadzane w niewielkich wnękach. Większość drzwi była pozamykana, tylko niektóre miały wyłamane czy wręcz wycięte zamki... Pokoje jednak były puste, ale i tak konieczność sprawdzenia każdej wnęki skutecznie spowalniała przeszukanie. Za załomem korytarza spostrzegł metalową drabinkę z prętów wtopionych w betonowa ścianę w specjalnie przygotowanym załomie. Na podłodze utworzyła się całkiem spora kałuża krwi. Krwi, która najwyraźniej z czegoś skapywała. David spojrzał do góry i
na ułamek sekundy oniemiał. Tuż pod sufitem na kilka wystających ze ściany metalowych prętów nadziane było ciało Jakuba Tschevy'ego... Wspiął się po drabince i przyjrzał ciału...
Jakimś – niejasnym i niezrozumiałym dla Mallory'ego sposobem – Jakub żył, a nawet był przytomny, pomimo licznych ran i złamań widocznych nawet gołym okiem.

- Znalazłem Tshevy'ego – zaraportował – jest poważnie ranny.
- Wynieś go do linii DSG. Drugi tunel jest krótszy. W obu mamy naszych medy...
- Mam wrogów. Dziesięciu, piętnastu –
głos Cyborga wbił się w rozmowę – klasa V...
- Team Green – natychmiast wycofać się do linii posterunków DSG. To rozkaz.
- Zasilanie...
- Odcinam zasilanie sekcji wschód... Odcięte.



Echa strzałów w korytarzach stały się znacznie mniej liczne. To znaczyło, że albo przewaga nad Cyborgiem nie była już tak wielka, albo wszyscy zdążyli się poukrywać i prowadzili tylko walkę pozycyjną...
Jeszcze przez chwilę mocował się z poodginaniem prętów i ściągnięciem z nich Tschevy'ego. Po kilku nerwowych minutach miał go już na plecach; chwilowo Mallory nie miał czasu na zastanawianie się co jeszcze uszkodziło się czy złamało podczas zdejmowania ciała... W każdym razie – mężczyzna stracił przytomność...
Jednocześnie szybko i cicho podążał w kierunku pomieszczenia, w którym krzyżowały się korytarze...
Znalazł się w nim dokładnie w chwili, kiedy z przeciwnego korytarza wypadł Cyborg...

- Uciekaj – rzucił ten przyklękając z powrotem twarzą do korytarza – będę... Was... osłaniał.

Nawet przez warstwę maskującej farby było widać, że jest strasznie blady, przy każdym słowie pluł krwią, mundur na piersi miał poszarpany od co najmniej kilkunastu strzałów – nawet jeżeli kamizelka wytrzymała to z płuc i żeber miał sieczkę. Jego karabin pluł pociskami z ustawienia semiauto. Tylko nieznaczne przesunięcia lufy zdradzały, że namierza kolejnych przeciwników... W korytarzu coś automatycznego wypluło z siebie kilkanaście pocisków i ciało Cyborga poleciało do tyłu...

- Cholera! Co... tu... jeszcze... ro...bisz?!? W... końc...u mam... szansę... sk...ońc...zyć to piep...rzone życie... - wykrztusił szeptem starając się podnieść przynajmniej do siadu.


Mallory zdawał sobie sprawę z faktów.

Cyborg nie był w stanie iść. Jakub był nieprzytomny. Jednoczesne wyniesienie, a właściwie wyciągnięcie, obu wymagało podarowania sobie jakiejkolwiek broni... Pozostanie tutaj było samobójstwem i zabójstwem ich obu równocześnie... Przebycie półkilometrowego odcinka tunelu z obciążeniem dwu mężczyzn i przeciwnikami z tyłu było praktycznie awykonalne. Wsparcie było niedostępne.


W korytarzu słychać było jakieś nawoływania, pewnie nikt nie chciał się wystawić, a równocześnie nie było pewności, czy seria z automatu odniosła jakikolwiek skutek. To dawało kilka, góra kilkanaście sekund "przewagi"...


Na podjęcie decyzji i działanie pozostały sekundy...
 
Aschaar jest offline