Wątek: 13 wydział NYPD
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-02-2010, 19:37   #489
Latilen
 
Latilen's Avatar
 
Reputacja: 1 Latilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodze
praca wspólna MG - Hawkeye - Ja

Wt, 16 X 2007, Droga do Wydziału XIII, Czarne BMW, 11:10

W słuchawce prawie natychmiast zabrzmiał zrównoważony, kobiecy głos o idealnej dykcji. W tle słychać było oddalone kroki, rozmowy, nikły dźwięk telefonicznych dzwonków.
- Doktor Hollward, słucham.

- Witam Pani Doktor, z tej strony detektyw Yue ShenMen.
- azjatka wyraźnie, choć z lekką naleciałością znużenia, wymawiała kolejne słowa. - Partnerka Detektywa De Luki. Porucznik Logan wspomniała, że mogłaby nam pani pomóc z pewną urną. Czy moglibyśmy się jakoś spotkać?

- Oczywiście
- odpowiedziała natychmiast. - Jestem teraz na Wydziale, więc jeśli mają państwo teraz czas, jestem do dyspozycji. Jeśli tak wczesny termin z jakiś powodów jest dla państwa niewygodny, będę dostępna na Uniwersytecie pomiędzy 14:30 a 15:30 - podała od razu alternatywny termin, by je rozmówczyni łatwiej mogła podjąć decyzję. - Niestety ze względu na zajęcia, nie dam rady pojawić się ponownie na Wydziale w normalnych godzinach pracy.

Yue zakryła mikrofon w telefonie i zwróciła się do Chrisa.
- Pani doktor mówi, że albo teraz, albo między 14.30 a 15.30. - uniosła jedną brew, jakby sugerując, że wypowiedź była nie do końca odpowiednio zaakcentowanym pytaniem.

Chris popatrzył na swoją partnerkę, po czym lekko wzruszył ramionami.

-Niech będzie ta 14:30, teraz mamy trochę innych pilniejszych rzeczy do zrobienia -

Azjatka kiwnęła głową, że dla niej może być.
- Zjawimy się po 14:30 na wydziale. Do zobaczenia. - poczekała na odpowiedź pani doktor i rozłączyła się.

Wt, 16 X 2007, Droga do Protu NY, Atlantic Pleasure, 11:10

Dojechali do wydziału a potem prosto do tej nieszczęsnej wytwórni ryb. Yue czuła się zmęczona. W międzyczasie zatankowała dwie mocne, czarne herbaty. Dobrze, że Chris prowadził. Azjatka wywalając wygodnie nogi na deskę rozdzielczą, gapiła się na papiery wydrukowane w biurze. Cudownie.

Dotarli do celu - na dzień dobry smród. Yue nie znosiła ryb, chyba że w formie potrawki bądź pochodne złotej akwariowej rybki. Szła za swoim partnerem, dotarli do biura tego obcokrajowca. Po informacji o zwolnieniach, dziewczyna spojrzała na de Lukę.
- To co, wizyta domowa?

Detektyw skinął głową - No chyba nie mamy wyboru, chociaż wątpię, żeby coś to dało, prawdopodobnie już ich tam nie ma. Jasna cholera, że akurat to nam się musiało przytrafić. No nic - Włoch uśmiechnął się szerzej i odwrócił się do szefa "terrorystów".

- Pozwoli pan, że pójdziemy do działu kadr, będziemy potrzebowali kopii dokumentów jakie składali, a także ich adresów i numerów telefonów - gdy tylko otrzymał potwierdzenie, że szef zrozumiał ich prośbę i że zostanie ona spełniona ponownie zwrócił się do swojej partnerki.

-Prześlemy te rzeczy na wydział, niech to roześlą, może ktoś ich jeszcze widział, a w tym czasie podjedziemy pod adres jaki podali ... a nóż widelec. -

Yue kiwnęła głową. Tak należało zrobić.
- Chodźmy, szkoda tracić czasu.

Przeszli do działu kadr, gdzie Yue szeroko uśmiechnięta i milutka, idealnie stawiając akcenty wyprosiła dokumenty i kilka chwil na komputerze, aby przesłać odpowiednie dane na komisariat. Z papierów wynikało, że wszyscy mężczyźni mają wspólny adres, żadnego telefonu stacjonarnego. Każdy miał własną komórkę. Ich dokumenty na pierwszy rzut oka wyglądały na prawdziwe, choć pieczątki były podejrzanie niewyraźne. Ale tym zajmie się już odpowiedni wydział. Nie ich broszka.

Wizy i pozwolenia o pracÄ™... PomijajÄ…c podejrzanego, pozostali byli egipcjanami.

Nie tracąc czasu de Luca i ShenMen pożegnali się z paniami z Kadr, właścicielem i ruszyli na "wizytę domową". Kiedy wsiedli do samochodu, Yue od razu przybrała swoją nieprzeniknioną minę, uśmiech poszedł w niepamięć. To była męcząca poza. Wyłożyła ponownie nogi wygodnie na deskę rozdzielczą.
Przebili się przez popołudniowe korki i dotarli pod wyznaczony adres. Przywitał ich mały domek na peryferiach.



Było cicho i spokojnie, wręcz sielsko. Dopiero gdy byli bliżej domku, detektywi dosłyszeli odgłosy rozmowy. W środku ktoś był, co najmniej dwie osoby. Drzwi zaś były zamknięte na klucz.

Chris popatrzył na swoją partnerkę i zwrócił się szeptem do swojej partnerki -Jak powiemy, że jesteśmy z Policji zaraz znikną. Schowaj się gdzieś i mnie ubezpieczaj, ja spróbuję się dostać do środka i rozejrzeć się ... o ile to możliwe -

Nie czekając na odpowiedź detektyw poprawił swoją kurtkę, podszedł do drzwi i zapukał w nie najgłośniej jak potrafił. Miał już wymyśloną historyjkę, którą miał sprzedać lokatorom.

Yue na polecenie starszego stopniem kolegi przytaknęła, wyciągnęła z kabury broń, odbezpieczyła ją i ruszyła w pobliskie krzaki, żeby schowana przez zarośla przemieścić się w kierunku dogodnym do strzału (jakby co) i żeby zerknąć drugim okiem, co też mieści się za ogródkiem, z boku domu.
 
__________________
"Women and cats will do as they please, and men and dogs should relax and get used to the idea."
Robert A. Heinlein

Ostatnio edytowane przez Latilen : 16-02-2010 o 19:51.
Latilen jest offline