W czasie podróży zastanawiałem się o jakiej bitwie mówił nasz szefuncio. Ja jeszcze nie chcę umierać, może porozmawiać z towarzyszami co robimy- brzmiało moje postanowienie. -Chłopaki co robimy...? Chyba nikt z nas tu zginąć nie chce, dajemy noge?- wszystko wypowiedziałem szeptem
Krajobraz bynajmniej mnie nie zaszokował, powiedziałbym wręcz, że był miły dla oka.
Gdy dotarliśmy do obozowiska, a nasz przełożony zwrócił się do Teppic'a, postanowiłem udać się w raz z nim. Teppic wyglądał mi na zręczną i przebiegła osobę, tka więc udałem się z nim jedynie mając nadzieje, że on coś wymyśli. -Co ty na to abyśmy stąd zwiali?2 osoby więcej czy mniej nie zrobią różnicy przy takiej masie przeciwników, możemy wykorzystać tą okazje i uciec. Co ty na to? Chyba, że masz lepszy pomysł.-mówiłem z nieskrywaną nadzieją w głosie.
Gdy tylko dotarliśmy do namiotu, czekałem na odpowiedź mojego towarzysza.
Na słowa Teppic'a nic nie odpowiedziałem, tylko skinąłem głową. *Ha! No i nie będę musiał brać udziału w tej bezsensownej siekaninie*
Zadowolony z siebie poszedłem położyć się gdzieś na skraju obozu, na trawie.
Ostatnio edytowane przez BarteQ : 21-02-2010 o 19:55.
|